Po 18 stycznia działalność wznowiło nawet 20 tysięcy przedsiębiorców gastronomicznych - wynika z informacji podanych przez Izbę Gospodarczą Gastronomii Polskiej (IGGP). Wcześniej wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk mówiła o zaledwie 70-80 obiektach w skali całego kraju.
Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 23 października ubiegłego roku restauracje, bary i puby zostały zamknięte, a dozwolona jest tylko sprzedaż na wynos i dowóz. Obostrzenia - kilkukrotnie przedłużane - mają obowiązywać co najmniej do 31 stycznia.
Otwarte restauracje
Sekretarz generalny zarządu Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej Sławomir Grzyb przekazał, że nawet 20 tysięcy przedsiębiorców gastronomicznych wykluczonych i pominiętych w tarczach pomocowych wznowiło działalność po 18 stycznia. Jak zaznaczył, do Izby dotarły informacje, że sanepid tylko jednego dnia przeprowadził ponad 1300 kontroli w ponownie otwartych lokalach, stąd wiadomo, jaka jest skala otwarć.
- Trzeba tu podkreślić, że działalność wznowiły te lokale, które zostały wykluczone lub pominięte w Tarczy 6.0 - tak zwanej branżowej i Tarczy PFR 2.0. A tych pominiętych jest całe mnóstwo, choćby popularne pierogarnie, które z reguły produkują pierogi i mają wpisaną produkcję jako wiodące PKD (Polska Klasyfikacja Działalności - red.) - powiedział.
- Z kolei wykluczone zostały wszystkie te firmy, które powstały po listopadzie 2019 roku, bo nie mają jak porównać strat rok do roku, bo wówczas jeszcze nie istniały. Albo uruchomiły kolejne lokale po tej dacie i miały wzrost obrotów przy większych kosztach - dodał.
W piątek wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk powiedziała w Polsat News, że "w skali całego kraju mamy około 70-80 obiektów z branży gastronomicznej, które mimo obostrzeń postanowiły się otworzyć". Z kolei prezydent Andrzej Duda w programie "Sprawdzam" w TVN24 mówił, że rozumie desperację przedsiębiorców. Zaznaczył jednak, że nie aprobuje otwierania firm mimo obostrzeń.
Pozew przeciwko Skarbowi Państwa
Jak zaznaczył Grzyb, jak dotąd Izba nie ma informacji o karach sanepidu po kontrolach. - Ale sposób, w jaki są przeprowadzane, czyli dwie osoby z sanepidu i pięciu policjantów, wskazuje na wywołanie efektu zastraszenia - ocenił.
Zdaniem sekretarza generalnego IGGP, przedsiębiorcy otwierają biznesy, bo nie mają nic do stracenia, a sprzedaż na wynos nie wszystkich ratuje. - Owszem, są lokale, które nie odnotowały spadku obrotów w lockdownie, ale to jednostkowe przypadki, które dobrze się do tego przygotowały i miały już solidną bazę klientów. W większości lokali sprzedaż z dowozem pozwala czasem utrzymać niektórych pracowników, choć nierzadko i na to nie wystarczy. Podam przykład z Bytomia, gdzie właściciel dziesięciu restauracji trzy już zlikwidował - powiedział.
Jak wskazał sekretarz Izby, jeśli nic się nie zmieni w kwestii wsparcia dla poszkodowanych przez zamknięcie firm, to na koniec marca restauratorzy złożą pozew zbiorowy przeciwko rządowi. - Chcemy, aby do pozwu przystąpiło minimum 650 przedsiębiorców. To ze względu na koszty, bo złożenie pozwu będzie wymagało wpłacenia 200 tysięcy złotych opłaty sądowej w jednej tylko instancji, plus koszty kancelarii - wyjaśnił.
Jak dodał, branża ma świadomość tego, że zamknięcie może zostać przedłużone do końca pierwszego kwartału.
Ograniczenia z powodu koronawirusa
Wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin poinformował w piątek, że jego resort postuluje ponowne otwarcie galerii handlowych od 1 lutego. Jednocześnie zaznaczył, że na otwarcie pozostałych branż jest zdecydowanie za wcześnie.
Premier Mateusz Morawiecki podczas wtorkowej konferencji prasowej zapowiedział, że na początku przyszłego tygodnia będą podane informacje dotyczące obowiązujących w kolejnych tygodniach obostrzeń.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock