Rozumiem desperację przedsiębiorców. To dramatyczna sytuacja – powiedział w programie "Sprawdzam" w TVN24 prezydent Andrzej Duda, odnosząc się do otwierania się firm mimo obowiązujących obostrzeń. Zadeklarował też, że jest gotowy do spotkań z przedstawicielami zamkniętych branż.
- Rozumiem desperację przedsiębiorców. To dramatyczna sytuacja. W ogóle rozumiem desperację i stres ludzi, którzy obawiają się o swoją pracę, pensje, jak spłacą kredyt za mieszkanie, jak będzie wyglądało ich życie. Wielu ludzi martwi się choćby o swoich rodziców, seniorów. Mnóstwo jest stresu teraz i to się czuje w rozmowach – przyznał prezydent.
Zaznaczył jednak, że nie aprobuje otwierania firm mimo obostrzeń.
- Nie pochwalam, po to one zostały zamknięte (firmy – red.), przecież nie dla zabawy, ale żeby się ludzie nie gromadzili, a w związku z tym, żeby nie było zwiększonej liczby zachorowań, ale żeby ją ograniczyć – mówił.
- Nie pochwalam, ale powiem tak: rozumiem desperację ludzi. Proszę tylko o solidarność i zrozumienie, że czynione jest wszystko, co jest możliwe, aby pomóc gdzie się da, zadośćuczynić. Rząd deklaruje pokrycie 70 procent (kosztów stałych - red.) przez tych przedsiębiorców, którzy są dotknięci lockdownem. Unia Europejska wprowadza granicę, 3,5 miliona złotych maksymalnie można przekazać takim przedsiębiorcom. Dla niektórych dużych przedsiębiorstw nie jest to duża kwota – stwierdził.
Spotkania z przedsiębiorcami
Pytany o to, czy spotkał się z premierem Mateuszem Morawieckim, aby porozmawiać o problemach przedsiębiorców odpowiedział, że "wielokrotnie się spotykałem i nie tylko z premierem".
– Przede wszystkim zapraszam do Pałacu Prezydenckiego ministrów, prowadzę z nimi dyskusje, rozmowy. Tutaj byli przedstawiciele środowiska przedsiębiorców świadczących przewozy autokarowe, żeby znaleźć dla nich rozwiązanie, bo sytuacja zrobiła się krytyczna i całej branży groził upadek. Zaprosiliśmy przedstawicieli rządu, usiedliśmy razem z nimi i tak długo pracowaliśmy, aż w końcu udało się wypracować rozwiązanie, które im pomogło. Wiec jeżeli tylko jest takie zapotrzebowanie, to siadamy i pracujemy i muszę powiedzieć, że tu jestem wdzięczny przedstawicielom rządu, że zawsze przychodzą, że są otwarci, że nawet gorzkich słów są gotowi wysłuchać od przedsiębiorców, ale szukać rozwiązania i je znaleźć. Tak się dzieje cały czas od wiosny – mówił.
Andrzej Duda był też pytany o gotowość do spotkania z przedstawicielami zamkniętych firm.
– Jeżeli tylko będą chcieli rozmawiać, bardzo serdecznie ich do Pałacu Prezydenckiego zapraszam, na pewno znajdzie się możliwość takiego spotkania – mówił.
Biznes otwiera się mimo obostrzeń
Pomimo decyzji rządu o przedłużeniu obostrzeń do 31 stycznia, w tym zamknięcia hoteli i utrzymania restrykcji dotyczących restauracji, siłowni i klubów fitness, część przedsiębiorców otworzyło swoje działalności w drugiej połowie stycznia. Niektórzy chcą to zrobić na początku lutego.
Wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski w niedawnej w rozmowie z TVN24 podkreślał jednak, że "dopóki restrykcje nie zostają zniesione, otwieranie barów i restauracji nie jest bezpieczne i tym bardziej nie jest odpowiedzialne".
Wicepremier, szef MRPiT Jarosław Gowin powiedział, że najdotkliwszą karą dla firm łamiących przepisy będzie wyłączenie z tarcz: branżowej i finansowej.
Premier Mateusz Morawiecki pytany na poniedziałkowej konferencji prasowej o konsekwencje wobec osób, przedsiębiorców, np. właścicieli hoteli, którzy zdecydują się na otwarcie swoich biznesów, odpowiedział: - Konsekwencje zgodne są z dzisiaj obowiązującym stanem prawnym. Przyjęta została przez parlament polski ustawa, w wyniku której wzmocnione zostały jeszcze dodatkowo konsekwencje i one są egzekwowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego przy wsparciu policji.
Jak dodał, tych którzy łamią przepisy, spotykają kary po 30 tys. zł lub mniej w zależności od tego, jaka jest szkodliwość, intencjonalność danego czynu. - W przypadku bardzo wielu przedsiębiorców, myślę, że zadziałało to odpowiednio, zadziałało to jak kubeł zimnej wody – ocenił szef rządu.
"Dosłownie mi się telefon grzał"
Prezydent odniósł się też w "Sprawdzam" do doniesień na temat jego prośby do wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii Jarosława Gowina o otwarcie stoków. Krzysztof Skórzyński zapytał, dlaczego przekonywał do otwarcia akurat tej branży.
- Przedsiębiorcy z południa do mnie dzwonili, przez kilka godzin odbierałem telefony od ludzi, którzy mnie znają, jak pan wie jestem z południa i znają mnie tam ludzie osobiście, właścicieli pensjonatów, hoteli, stacji narciarskich, a także ludzi, którzy po prostu chcieli jeździć na nartach, moich znajomych. Przerażeni, zdenerwowani, bardzo często wręcz wściekli, "jak to zamykanie, przecież to jest nonsens, głupota kompletna, ludzie, którzy używają stoków narciarskich, są przecież na świeżym powietrzu " – przytaczał prezydent.
Andrzej Duda potwierdził, że zwrócił się w tej sprawie do wicepremiera Jarosława Gowina.
- Więc zadzwoniłem i rzeczywiście skontaktowałem się z premierem Gowinem i powiedziałem: "słuchajcie, zastanówcie się dwa razy, przecież można wprowadzić pewne zasady korzystania ze stoków narciarskich". Oczywiście rozumiem, że restauracje trzeba zamknąć, dla mnie to jest jasne. Natomiast uważam, że można prowadzić sprzedaż jakiś posiłków na zewnątrz, jeżeli ktoś chce sobie zjeść posiłek na zewnątrz, to może go zjeść. (Trzeba - red.) wprowadzić zasady tak zwanego dystansu społecznego, także na wyciągach narciarskich, pilnować tych zasad i ludzie mogą tej rekreacji, tak bardzo im potrzebnej, jakiegoś ruchu, przyjemności, trochę mieć – mówił.
- Uważałem, że jest to moja naturalna reakcja, była ona odpowiedzią na apele, dosłownie mi się telefon grzał – zaznaczył.
- Oczywiście wszyscy wiedzą, że branżę znam, jestem wielkim sympatykiem narciarstwa – przyznał.
- Interweniowałem i uważałem moją interwencję za logiczną. Później, kiedy mi tłumaczono, dlaczego jednak podjęto decyzję o zamknięciu stoków, z przykrością, ale również uznałem te argumenty. Niestety były mocne, zwłaszcza po tym, co działo się w tamtych dniach i jak się ludzie wtedy zachowywali – dodał.
Z uwagi na obostrzenia sanitarne wyciągi narciarskie stanęły 27 grudnia 2020 roku. Miały być zamknięte wcześniej, jednak pod koniec listopada wicepremier Jarosław Gowin poinformował o dopracowaniu "protokołu sanitarnego", który umożliwił pozostawienie stoków otwartych jeszcze przez kilka tygodni. Później 30 listopada Gowin przyznał w Polsacie, iż prezydent Andrzej Duda miał mu powiedzieć w rozmowie telefonicznej, że "nie zaakceptuje zamknięcia stoków" narciarskich.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock