Ceny bardzo rosną. Przede wszystkim powinniśmy przeanalizować swój budżet i miesięczne wydatki - zbierać paragony. Może się okazać, że część wydatków wytniemy z naszych kosztów - radził na antenie TVN24 ekonomista Paweł Majewicz. Z kolei starsza analityczka Polityka Insight Hanna Cichy stwierdziła, że "nie jest tak, że można inflację zwalczać nie ponosząc kosztów", a będą je "ponosić gospodarstwa domowe i firmy, które też się kredytują".
W kwietniu 2022 roku inflacja wyniosła 12,4 procent rok do roku - podał GUS. To najwyższy wzrost od maja 1998 roku, kiedy inflacja wynosiła 13,3 proc.
Co można zrobić w obliczu wysokiej inflacji?
- Ograniczać wydatki. Na początku gruntownie przeanalizować swoje wydatki. Takich analiz finansowych dokonuję ze swoimi klientami i na takim jednym spotkaniu okazuje się, że 15-20 procent wydatków jest po prostu zbędnych - stwierdził Majewicz.
- Powinniśmy bardziej oszczędzać środki, które wydatkujemy. Wzrost inflacji przekłada się na spadek wartości pieniądza, więc wartość nabywcza naszego wynagrodzenia jest coraz niższa. Szczególnie odczuwają to osoby, które pobierają świadczenia społeczne, na przykład emeryci, renciści bądź osoby, które pobierają zasiłki. Dlaczego? Dlatego, że waloryzacja tych środków następuje z opóźnieniem i nigdy nie dogoni wskaźnika inflacji - stwierdził ekonomista.
Co może zrobić państwo, by walczyć z inflacją?
- Nie jest tak, że można inflację zwalczać nie ponosząc kosztów, które będą ponosić gospodarstwa domowe i firmy, które też się kredytują - stwierdziła Cichy.
Jej zdaniem "należy się spodziewać jeszcze kilku podwyżek stóp procentowych". - To najlepsza metoda walki z inflacją, jaką posiada Rada Polityki Pieniężnej. Rząd natomiast niespecjalnie ma narzędzia - żaden rząd nie ma narzędzi do walki z inflacją, zwłaszcza taką inflacją, która w dużej części zależy od czynników zagranicznych - stwierdziła analityczka.
Dodała też: - Rząd mógłby jednak nie dolewać oliwy do ognia. To nie jest coś, co wyborcy chcieliby usłyszeć, ale ograniczać nowe wydatki. Te wakacje kredytowe, które zaproponował rząd, są działaniem proinflacyjnym.
Wyjaśniła, że "to, co powinien robić rząd, to pomagać tym, którzy w związku ze wzrostem cen, wzrostem kosztów, są zagrożeni ubóstwem". - W momencie, w którym rząd strumień środków szeroko do wszystkich, to niestety przedłuża nam ten okres wysokiej inflacji i wysokich stóp procentowych - powiedziała.
- Celowana pomoc publiczna jest trudniejsza, trzeba ją lepiej zaplanować i jest trudniejsza w realizacji, mniej to widać, trzeba by współpracować z samorządami, bo to one odpowiadają za realizację polityki społecznej. (...) Dużo mniej to widać. Chyba jest też tak, że osoby o niższych dochodach mają najmniejszą skłonność do chodzenia na wybory, więc z punktu widzenia polityków takie działania są kosztowne, czasochłonne, mało spektakularne i nie przekładają się na wzrost poparcia. Dużo łatwiej jest dać coś wszystkim czy prawie wszystkim jedną ustawą - wskazała Cichy.
Jak będzie zmieniać się inflacja
- Trudno powiedzieć, co będzie się działo w skali światowej, przede wszystkim z wojną rosyjsko-ukraińską, bo ona wpływa zarówno na ceny paliw, bo Unia Europejska odchodzi od kupowania paliw, gazu, węgla z Rosji - to będzie podnosić nam koszty produkcji energii, koszty transportu. Wpływa też bardzo poważnie na rynki żywnościowe, jakiś zwiastun małej poprawy w skali globalnej był w kwietniu - indeks cen FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa - red.) spadł po kilku miesiącach bardzo dużych wzrostów - zauważyła Cichy.
Jej zdaniem może to mieć przełożenie na rynek polski, ale niewielkie. - Niestety kupujemy żywność krajową, a na jej produkcję będą mieć wpływ wysokie ceny nawozów, a jeżeli chodzi o żywność importowaną - to (wpływ - red.) będą miały ceny energii i transportu. Więc będziemy jeszcze widzieć w cenach żywności, zwłaszcza na jesieni, wzrost cen - stwierdziła.
Co mogą zrobić kredytobiorcy?
- To, z czym się najbardziej mierzą Polacy, to wzrost rat kredytów hipotecznych, ponieważ wzrost inflacji powoduje podwyżkę stóp procentowych. Mamy teraz stopy procentowe na bardzo wysokim poziomie - stwierdził Majewicz.
Dodał, że "raty kredytów wzrosły o 60-70 procent". - Jeżeli widzimy, że będziemy mieli w najbliższych miesiącach problemy ze spłatą kredytu, to udajmy się do banku i porozmawiajmy z doradcą kredytowym. Pamiętajmy, że po drugiej stronie też są ludzie i bankowi nie zależy na tym, żeby kredyt był niespłacony - powiedział.
Według Majewicza "duży sens" ma przeniesienie kredytu do innego banku. - W momencie, gdy spadały stopy procentowe, to banki podnosiły marże. W tej chwili mamy sytuację odwrotną (...). Możemy otrzymać kredyt z niższą ratą, niższą marżą, niższym oprocentowaniem - wyjaśnił.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock