Inflacja w Polsce pozostaje na najwyższych poziomach od ponad 25 lat. - Za rozkręcenie inflacji w znacznej mierze odpowiada polityka rządu - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Marek Belka, były premier. W ocenie byłego prezesa Narodowego Banku Polskiego "rząd pomaga per saldo zbyt wielkimi sumami". - Oczywiście trzeba pomagać tym najbardziej potrzebującym, tym, którzy rzeczywiście po opłaceniu rachunków nie mają z czego żyć, ale trzeba umieć dobrze adresować taką pomoc - wskazał Belka.
Ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w lipcu 2022 roku ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 15,5 procent rok do roku. Taki sam poziom inflacji zanotowano również w czerwcu br.
Marek Belka był pytany, czy rząd wystarczająco pomaga ludziom w potrzebie. - Z punktu widzenia utrzymywania się wysokiej inflacji, rząd pomaga per saldo zbyt wielkimi sumami. Ta pomoc powinna być kierowana rzeczywiście dla tych, którzy nie mogą sobie poradzić, dla najuboższych - komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier.
- Wiem, że to nie jest łatwo, tak dobrze, precyzyjnie zaadresować pomoc, ale my musimy mieć świadomość tego, że nawet jak ceny gazu i ropy się znormalizują, inflacja opadnie w większości krajów europejskich, u nas ona dalej będzie galopować ze względu właśnie na politykę rządu, proinflacyjną, jawnie, agresywnie proinflacyjną - powiedział Belka.
"Za rozkręcenie inflacji w znacznej mierze odpowiada polityka rządu"
W ocenie byłego prezesa NBP "za rozkręcenie inflacji w znacznej mierze odpowiada polityka rządu, nie opozycji, bo opozycja nie prowadzi polityki". - Nie miejmy pretensji do opozycji, że w tej licytacji bierze udział. Nie ma w sytuacji, z jednej strony, galopującej inflacji, z drugiej strony - perspektywy znacznego spowolnienia gospodarki, nie ma dobrej polityki. Jak się broiło, jak się prowadziło złą politykę i wprowadzało gospodarkę troszeczkę w taką uliczkę bez wyjścia, to potem nie ma dobrego rozwiązania - mówił Belka.
- Oczywiście trzeba pomagać tym najbardziej potrzebującym, tym, którzy rzeczywiście po opłaceniu rachunków nie mają z czego żyć, ale trzeba umieć dobrze adresować taką pomoc, tymczasem polityka społeczna PiS-u od samego początku jej trwania, czyli od 2016 roku, polegała w gruncie rzeczy na rozrzucaniu pieniędzy, a nie na celowaniu tych pieniędzy tam, gdzie one są najbardziej potrzebne - zauważył gość "Faktów po Faktach" w TVN24. W jego ocenie "to się dzisiaj odbija czkawką".
Marek Belka uważa, że "najlepsza rzecz jaka w Polsce powinna mieć miejsce, to jest zmiana tego rządu i ukaranie tej formacji za politykę gospodarczą, która doprowadziła do bankructwa". - My sobie nawet nie zdajemy sprawy, jakie będą nieco dalsze konsekwencje utrzymywania się inflacji na tym katastrofalnym, kilkunastoprocentowym poziomie, a jeszcze gorsze będą skutki prób ograniczania tejże inflacji - powiedział były premier.
- Mnie nie interesuje, to czy rząd się wprowadził w kłopoty, mnie interesuje to, że on wprowadził w kłopoty nas wszystkich i polską gospodarkę - dodał poseł do Parlamentu Europejskiego.
Walka z wysoką inflacją
Pytany o skutki wysokiej inflacji, wskazywał, że "inflacja kilkunastoprocentowa nie może się utrzymywać, bo ma konsekwencje do samoprzyspieszania". - Trzeba aktywnie ją hamować, żeby tylko utrzymywać ją w stałym tempie, które jest zresztą katastrofalne dla gospodarki. Wszyscy w Europie i na świecie liczą na to, że ceny paliw kopalnych zaczną spadać, zresztą ceny ropy już spadają, oczywiście nie wiadomo, jak długo się to utrzyma i jak głęboko te ceny spadną - powiedział były prezes NBP.
Belka zwracał uwagę, że Polska przeżywała już w gruncie taką analogiczną sytuację. - Starsi ludzie pamiętają, 22 lata, w roku 2000, 2001 gospodarka właściwie spowolniła niemalże do zera, a inflacja była ponad 10 procent. Żeby ją sprowadzić do poziomu, który nas wszystkich przez lata zadowalał, 2,5-3 procent, to sobie pozwolę przypomnieć, bezrobocie wzrosło do 20 procent. Nie chcę powiedzieć, że tym razem nam grozi taki wzrost stopy bezrobocia, mamy zupełnie inną sytuację gospodarczą, demograficzną, ale na pewno może się nam wszystkim znacznie pogorszyć - powiedział były premier.
Jednocześnie Belka przyznał, że jest "dosyć optymistyczny, jeżeli chodzi o polską gospodarkę". - Nie przewiduję, żebyśmy - tak jak pewnie część krajów europejskich - mogli wpaść w recesję, czyli w spadek poziomu PKB, czyli dobrobytu, natomiast nastąpi znaczne spowolnienie, co zresztą już widać, choć wierzę w to, że polska gospodarka jest na tyle dynamiczna, to są nasi przedsiębiorcy, pracodawcy i pracobiorcy, którzy nie boją się ciężkiej pracy, że oni uratują polską gospodarkę przed recesją - powiedział były prezes NBP.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24