Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wziął pod lupę ubrania. Kontrolerzy sprawdzili, z czego są robione i czy to, co na metkach deklarują producenci, zgadza się ze stanem faktycznym. Na trzy firmy UOKiK nałożył łączną karę w wysokości ponad 2 milionów złotych. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów sprawdził z czego zrobione są garnitury i koszule polskich marek. W przypadku trzech firm - Dastan Logistics, Recman i Kubenz - to, co było napisane na metce nie zgadzało się z wynikami badań przeprowadzonych w laboratorium.
- 80 procent wełny, 20 procent poliestru, tak było na metce. W rzeczywistości było odwrotnie. Głównie dominowały włókna syntetyczne zamiast włókien naturalnych, za które płacił konsument - mówi rzeczniczka UOKiK Małgorzata Cieloch.
Na trzy firmy UOKiK nałożył łączną karę w wysokości ponad 2 milionów złotych. W przypadku Dastan Logistic, urząd miał zastrzeżenia tylko do koszul, których skład znacznie odbiegał od deklarowanego. Spółka otrzymała najniższą grzywnę - 40 tysięcy złotych. W przesłanym oświadczeniu firma twierdzi, że sama została oszukana, a metki niezwłocznie poprawiła.
"Rozbieżności w składach nie były działaniem celowym, ale wyniknęły z niezgodności w otrzymanych od dostawców tkanin. Jesteśmy małą firmą i każda zakupiona przez nas tkanina nie była badana pod kątem składu materiałowego w Instytucie Włókiennictwa, ponieważ wiązałoby się to z nadmiernymi kosztami" - oświadczyła firma Dastan Logistics.
Firma Kubenz informuje, że zakwestionowana partia to tylko 1 procent z badanego asortymentu. Winą również obarcza nieuczciwych dostawców. - Spółka kupowała w dobrej wierze materiał od producenta. Zresztą taki skład materiałowy był wykazywany we wszystkich możliwych dokumentach, włącznie z dokumentami z odpraw celnych - mówi pełnomocniczka firmy Kubenz Eliza Rurewicz.
Trzecia firma nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy. UOKiK tak wysokie kary na branżę odzieżową nałożył pierwszy raz od 2008 roku. - Skala działalności tej branży jest ogromna, a skala działalności UOKiK w tej sprawie jest mikroskopijna. Firmy czują się bezkarnie - podkreśla Michał Kędziora, ekspert mody męskiej i autor bloga mrvintage.pl Michał Kędziora.
Ubrania odpowiadają za 20 proc. światowego zanieczyszczenia wód
Jednak branża tekstylna i producenci tkanin mają na sumieniu znacznie więcej. Proces produkcji ubrań niszczy środowisko na gigantyczną skalę. - Przemysł tekstylny odpowiada za większą emisję gazów cieplarnianych niż międzynarodowe loty i transport morski razem wzięte - mówi Katarzyna Zajączkowska, autorka książki i podcastu "Odpowiedzialna moda".
W raporcie przygotowanym przez Parlament Europejski czytamy, że firmy produkujące ubrania odpowiadają za 20 procent światowego zanieczyszczenia wód. Chodzi o toksyczne substancje używane do farbowania tkanin. Dodatkowo koncernom odzieżowym do produkcji ubrań potrzebne jest dużo wody. - Jeden t-shirt to jest 2700 litrów wody, czyli tyle, ile jedna osoba potrzebuje do picia przez dwa i pół roku – mówi Katarzyna Karpa-Świderek z WWF.
Problemy z recyklingiem ubrań
Ubrania z popularnych sklepów sieciowych wykonane są z poliestru. To dokładnie ten sam surowiec, z którego produkuje się plastikowe butelki. Taką odzież teoretycznie można poddać recyklingowi, ale jak informuje Europejska Agencja Środowiska tylko 1 procent dostaje drugie życie.
- Największym problemem w odzieży jest to, że w jego składzie odzieży są mieszanki: włókna naturalne razem z włóknami syntetycznymi. Wtedy nie jesteśmy w stanie odseparować tych dwóch odmiennych surowców - wskazuje prof. Marcin Barburski z Wydziału Technologii Materiałowych i Wzornictwa Tekstyliów Politechniki Łódzkiej.
Prędzej czy później ubrania lądują na wysypiskach i będą rozkładały się nawet kilkaset lat. Zakupowe szaleństwo, niskie ceny i zmieniające się co pół roku kolekcje. Statystyczny Europejczyk każdego roku kupuje 26 kilogramów nowych ubrań, a wyrzuca - 11 kilogramów. - Mamy do czynienia z ogromną ilością ubrań, że co minutę odpowiednik ciężarówki tekstyliów jest wyrzucany na składowiska - mówi Katarzyna Karpa-Świderek.
Na rozmowę zgodziła się największą polska firma odzieżowa. LPP to właściciel kilku marek, swoje ubrania sprzedaje w ponad 20 krajach. Firma zapewnia, że rozwija kolekcję eko, a co czwarta rzecz wyprodukowana jest z bardziej przyjaznych środowisku materiałów. Spółka przyznaje jednak, że z większością zużytych ubrań na razie nie ma co zrobić.
- Dla nas bardzo ważne jest to, aby rozwijać technologie dotyczące recyklingu tekstyliów - mówi rzeczniczka LPP Ewa Janczukowicz-Cichosz. - W naszej strategii zrównoważonego rozwoju stawiamy bardzo mocny akcent na to działanie. W najbliższym czasie planujemy przeznaczyć milion złotych na rozwój tego typu technologii - dodaje.
Łukasz Łubian
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock