Chciałbym od premiera Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego usłyszeć, czy to jest prawdziwa umowa i kto na jakie zapisy się zgodził w prawdziwej umowie - w ten sposób były wicepremier i były minister gospodarki Janusz Piechociński odniósł się w TVN24 BiS do informacji dziennikarzy "Czarno na białym" dotyczących możliwych zapisów umowy między Orlenem a Saudi Aramco w sprawie sprzedaży części aktywów Lotosu.
- Chciałbym, nie od prezesa Orlenu (Daniela Obajtka) i jego służb prasowych, ale od premiera tego rządu (Mateusza Morawieckiego), lidera Zjednoczonej Prawicy (Jarosława Kaczyńskiego), który w najważniejszym czasie negocjacji nad tym kontraktem był wicepremierem do spraw bezpieczeństwa, żeby powiedzieli, czy to jest prawdziwa umowa, czy nie. I kto na jaki zapis się zgodził w prawdziwej umowie - mówił w TVN24 BiS Piechociński.
Piechociński o sprzedaży części Lotosu
- Kto konkretnie odpowiada za to, że 30-procentowemu właścicielowi akcji oddajemy (możliwość - red.) zarządzenia całym procesem i blokowania 70 procent, jeśli ta umowa jest prawdziwa - stwierdził były minister gospodarki.
Wskazał, że "mija kilkadziesiąt godzin" od pokazania materiału "Czarno na białym" i "nie ma po stronie władzy, po stronie ministrów, po stronie rządu nikogo odważnego, który przyjdzie do was, do telewizji i powie: nie, ta umowa nie jest prawdziwa, zabezpieczyliśmy dobrze, nie ma takich zapisów".
- Gdzie są te twarze, gdzie są te imiona i nazwiska ludzi, którzy są w stanie nam (to) powiedzieć? Gdzie jest informacja o tym, dlaczego prezes Obajtek - który nie ma dostępu do tajemnicy państwowych - może kierować taką instytucją? Gdzie jest ten proces służb nadzorujących? Gdzie są ci, którzy weryfikowali działania międzynarodowych prawników? - pytał Piechociński.
Dodał też: - Dzisiaj słyszymy, że uzasadnieniem dla takiej prawdopodobnej umowy, jeśli ona jest prawdziwa, jest to, że pracowały nad nią najlepsze na świecie firmy. (...) Tylko czy akurat te firmy zostały zatrudnione do tego procesu po to, żeby dopilnować interesu tych, którzy w tym procesie ich zatrudnili? Czekamy tutaj na bardzo poważne i konkretne wyjaśnienia.
"Zakładnicy umowy". Reportaż "Czarno na białym"
Dziennikarze programu "Czarno na białym" dotarli do projektu umowy między Orlenem i Saudi Aramco - światowym gigantem paliwowym, który z końcem listopada stał się właścicielem 1/3 Rafinerii Gdańskiej. Wynika z niego, że po fuzji Orlenu i Lotosu Polska może utracić kontrolę nad rafinerią.
Nie wiadomo, czy zapisy projektu znalazły się w finalnej umowie, ale wiele na to wskazuje, między innymi dokument z Komisji Europejskiej, która dała zgodę na fuzję, oraz to, że Orlen, w odpowiedzi na szczegółowe pytania reporterów "Czarno na białym", nie zaprzeczył tym zapisom. W tej sytuacji, biorąc pod uwagę interes publiczny, jakim jest bezpieczeństwo energetyczne państwa, dziennikarze zdecydowali się ujawnić, co zostało wpisane do projektu umowy tej strategicznej dla Polski transakcji i raz jeszcze publicznie pytają zarówno Orlen, jak i nadzorujące go Ministerstwo Aktywów Państwowych, co znalazło się w ostatecznej wersji umowy.
Orlen po publikacji reportażu, w czwartek wieczorem 15 grudnia, wydał oświadczenie, w którym nie podważył przedstawionych w materiale kwestii dotyczących zapisów projektu umowy.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24