Tymi samymi pieniędzmi z budżetu pokrywamy i zwiększamy deficyt węgla w Polsce - powiedział na antenie TVN24 były wiceminister gospodarki i ratownik górniczy Jerzy Markowski. Jak podkreślił, "odchodzimy od węgla w sposób szkodliwy, bo nie mamy żadnej alternatywy".
Jerzy Markowski powiedział, że "węgla kamiennego wydobywamy za mało, jak na nasze potrzeby energetyczne, dlatego też posiłkujemy się importem". - To nie jest tak, że węgiel z importu wyparł węgiel z Polski. Nie, węgiel z importu uzupełnił deficyt na rynku węgla, którego nie byliśmy w stanie wydobyć - powiedział.
Energetyka. Problemy z dostępnością węgla
- Dlaczego nie wydobywamy w Polsce węgla? - zastanawiał się były wiceminister. - Prezydent powiedział, że mamy zasoby węgla na 200 lat. Zasoby, to jest ilość węgla w ziemi. Wydobywamy go 54 miliony ton (..). Tą wielkość (200 milionów ton - red.) pan prezydent powtarza na podstawie mojej informacji dla pana prezydenta. Mamy węgla na 200 lat, ale to nie znaczy, że będziemy go wydobywać przez 200 lat. To nie znaczy, że mamy ten węgiel udostępniony, aby ten węgiel był udostępniony, to trzeba wybudować kopalnie - tłumaczył.
- My od 30 lat prowadzimy bardzo intensywną politykę odchodzenia od węgla. Kiedy ja miałem zaszczyt odpowiadać za górnictwo, w latach 95-97, kopalń w Polsce było 72, dzisiaj 17. Poziom wydobycia wynosił 145 milionów ton węgla, dzisiaj 54 - wymieniał. Przypomniał, że nie importowano wtedy węgla. - W międzyczasie tylko i wyłącznie likwidujemy kopalnie, nie budujemy żadnych nowych - dodał.
Zdaniem Markowskiego "odchodzimy od węgla w sposób szkodliwy, bo nie mamy żadnej alternatywy" - Powinniśmy korzystać z tego, że mamy zasoby węgla, wydobywać go i czynić z niego paliwo bardziej użyteczne energetycznie, ale o lepszych parametrach ekologicznych - dodał.
Czytaj także: Ile kosztuje węgiel? Czy jest dostępny? Sprawdzamy
"Ten sam rząd finansuje likwidację kopalń"
- Pan premier postanawia, zresztą słusznie, szukać węgla w świecie i powiada, że trzeba kupić 4,5 miliona ton. Te 4,5 miliona ton, po dzisiejszych cenach, 360 dolarów za tonę, to jest wydatek rzędu prawie 1,5 miliarda dolarów. Gdyby tą wielkość wydobycia można byłoby pozyskać w Polsce, to ten węgiel nie kosztowałby 360 dolarów, tylko kosztowałby tyle, ile wynoszą koszty produkcji tego węgla w Polsce, czyli około 70 dolarów za tonę. Patrząc na to z punktu widzenia matematycznego, zamiast wydawać na węgiel importowani 1,5 miliarda, można byłoby mieć tutaj węgiel za 250 milionów, czyli pięciokrotnie taniej - mówił.
- W międzyczasie ten sam budżet państwa, który będzie wydawał pieniądze na zakup węgla zagranicą, na dofinansowanie ludziom kupna węgla (..), ten sam budżet państwa dziś finansuje likwidację kopalń. Jakby państwo pojechali do Żor, tam są w sąsiedztwie Suszec, kopalnia "Krupiński", w której są zasypywane szyby i zalewana kopalnia, to kosztuje 600 milionów złotych - podkreślił.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock