W miniony weekend przy Via Arco Basso - ulicy słynącej ze sprzedaży makaronu orecchiette - nie było stanowisk z tradycyjnie oferowanym tam produktem. Wytwarzające go kobiety w ramach strajku opróżniły stragany. W ten sposób Włoszki protestują przeciwko doniesieniom, jakoby ich specjały w rzeczywistości były wytwarzane masowo.
Via Arco Basso jest jedną z popularniejszych atrakcji Bari, stolicy Apulii. Wąska uliczka zwykle wypełniona jest stołami, przy których miejscowe kobiety na oczach turystów wyrabiają makaron orecchiette. "Małe uszka" sprzedawane są na straganach. Można je też kupować prosto z obsypanych mąką stolnic, wystawionych w oknach na parterze. W ubiegły weekend ustawione przy ulicy stoiska świeciły jednak pustkami.
Stragany opróżniono na znak protestu. W ten sposób zajmujące się produkcją orecchiette Włoszki chciały dać wyraz swojemu sprzeciwowi wobec powielanych w mediach społecznościowych doniesień, jakoby sprzedawały one produkowany w fabrykach makaron jako domowy, a ich kuchnie nie spełniały wymogów higienicznych.
"Nie ma żadnego oszustwa"
Sprzedawczynie z Via Arco Basso zapewniają, że oferowane na ich stoiskach "małe uszka" nie są wytworem przemysłowej produkcji. - Nie ma żadnego oszustwa - mówi Nunzia, jedna z gospodyń. Odpowiadając na pojawiające się w mediach społecznościowych komentarze, według których robiony w domu makaron nie może być tak suchy, Włoszka wyjaśnia, że "orecchiette są specjalnie osuszane".
- Musimy to robić, bo to kwestia higieny. Turyści zabierają (makaron - red.) do Paryża czy do Ameryki i dlatego musi być suchy, żeby nie zepsuł się podczas podróży. W przeciwnym razie mógłby spleśnieć - powiedziała przedstawicielka protestujących.
Burmistrz Bari, Vito Leccese zapewnił, że władze miasta będą bronić lokalnej tradycji. - Ulica, gdzie orecchiette są wyrabiane i sprzedawane, jest nadzwyczajną atrakcją turystyczną - podkreślił.
Źródło: PAP, Corriere della Sera
Źródło zdjęcia głównego: Michele Ursi/Shutterstock