Wiatraki to jedne z najpopularniejszych odnawialnych źródeł energii. Są uznawane za najtańsze i najbardziej wydajne, mimo to wywołują sporo kontrowersji. Fakty i mity o elektrowniach wiatrowych przedstawił Igor Sokołowski. Materiał z programu "Czarno na białym" w TVN24.
W Darłowie, wbrew pozorom, to nie latarnia morska jest najwyższym punktem krajobrazu. W tej nadmorskiej gminie w województwie zachodniopomorskim stoi prawie 120 wiatraków produkujących energię. Ten, na który weszła z kamerą ekipa "Czarno na białym", jest ponad pięciokrotnie wyższy od latarni. - Siła wiatru porusza wirnikiem, czyli tym elementem z łopatami. Poprzez wały i przekładnie energia jest przekazywana do generatora i generator produkuje prąd - wyjaśnia Krzysztof Świtajski, serwisant turbiny wiatrowej. I dalej przez linie wysokiego napięcia prąd trafia do odbiorców. Ten wiatrak ma moc 2,5 MW (megawat), co oznacza, że jest w stanie zasilić około 2,5 tysiąca mieszkań.
Wiatraki w Darłowie
Firmy, do których należą turbiny wiatrowe płacą gminie Darłowo podatek od nieruchomości. - Jest to dochód gminy w wysokości około 8,5 miliona złotych rocznie - informuje Radosław Głażewski, wójt gminy Darłowo. Jak dodał, stanowi to jedną czwartą gminnej kasy. - Jest to dochód, bez którego byłoby nam ciężko funkcjonować - mówi Głażewski. A wiatraki w Darłowie to nie tylko pieniądze, ale i przyszłość. - W mieście naszym jest liceum i jest klasa o profilu energia odnawialna, gdzie serwisanci uczą do tego zawodu - wskazuje wójt gminy. Klasa powstała we współpracy z jedną z firm, która postawiła wiatraki wokół Darłowa.
Farmy wiatrowe w Polsce
W Polsce znajduje się obecnie 1202 farm wiatrowych. Farma wiatrowa to inaczej zespół wiatraków podłączonych do sieci w jednym miejscu. Ich łączna maksymalna moc wynosi 6 tys. MW. - To odpowiada ilości mocy zainstalowanej w naszym największym bloku węglowym w Polsce, Europie, w Bełchatowie - zauważa Janusz Gajowiecki z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Ile w takim razie, teoretycznie, potrzebnych byłoby wiatraków, żeby dostarczyć energię na przykład dla Radomia, który liczy około 200 tysięcy mieszkańców? - Wcale nie największej wielkości farma wiatrowa na lądzie, składająca się z 15 do 20 wiatraków, jest w stanie zaspokoić potrzeby gospodarstw domowych w takim mieście - stwierdza Gajowiecki. Teoretycznie. Bo jak podkreślają eksperci, w praktyce farmy wiatrowe nie są w stanie działać samodzielnie. - Nie jest łatwo zasilić 200-tysięczne miasto wyłącznie z siły wiatru. Wiatraki pracują wtedy, kiedy wieje wiatr, kiedy go nie ma potrzebujemy elektrowni rezerwowych - zwraca uwagę Robert Tomaszewski, analityk ds. gospodarczych i energetycznych, Polityka Insight. - Energetyka wiatrowa potrzebuje wsparcia i współpracy z innymi technologiami, które są w stanie w sposób ciągły dostarczyć energię - dodaje Janusz Gajowiecki. Zdaniem Tomasza Podgajniaka z Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej, "musielibyśmy zwiększyć co najmniej dziesięciokrotnie moce zainstalowane żeby pokryć całe zapotrzebowanie. A i tak byłby problem, bo zdarzają się te okresy flauty, kiedy produkcja jest zbyt mała żeby pokryć zapotrzebowanie sieciowe".
Najlepsze warunki
Nowoczesnym turbinom wystarczy lekka bryza do produkcji prądu, a z kolei zbyt silny wiatr może zaszkodzić.
- To się zdarza stosunkowo rzadko, ale się wyłączają, kiedy prędkość wiatru przekracza 25 metrów na sekundę. To byłoby niebezpieczne dla samej konstrukcji, gdybyśmy utrzymywali pracę wiatraka - wskazuje Podgajniak.
Najlepsze warunki do pracy wiatraków są nad morzem lub wręcz na morzu. Jednym z przykładów jest duńska farma wiatrowa, która powstała 10 lat temu na Morzu Północnym. - To są jednostki zdecydowanie większe, te najnowocześniejsze można porównać wysokością do Pałacu Kultury - wskazuje Robert Tomaszewski.
I co bardzo ważne, ze względu na to, że wiatraki na morzu są znacznie oddalone od miejsc zamieszkiwanych przez ludzi, to wywołują mniej kontrowersji. A tych nie brakuje.
Kontrowersje
Jak przyznaje Tomasz Podgajniak z Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej, "głównym ryzykiem związanym z eksploatacją wiatraków jest hałas". - Hałas powstaje w momencie kiedy obracają się śmigła i przecinają powietrze. Przy czym w odległości 350-400 metrów od wiatraka hałas jest mniejszy niż normalne uciążliwości związane z hałasem komunikacyjnym - wyjaśnia ekspert. Co oznacza że w domach wiatraki są praktycznie niesłyszalne. Według wprowadzonych 2 lata temu przepisów, turbiny można stawiać tylko, gdy odległość od najbliższego domu wynosi minimum dziesięć razy tyle, ile wysokości ma wiatrak. Licząc od ziemi do najwyższego punktu do którego sięgają skrzydła wiatraka. Czyli na przykład jeśli wiatrak ma mieć wysokość 150 metrów, to żaden dom nie może stać w promieniu 1,5 kilometra. Biorąc pod uwagę zaludnienie naszego kraju to poważne ograniczenie dla powstawania takich urządzeń. - Oznacza to, że te farmy wiatrowe można postawić na mniej więcej jednym procencie terytorium Polski - mówi Robert Tomaszewski z Polityki Insight. Ale jak twierdzą przeciwnicy wiatraków, najgroźniejsze są nie te dźwięki, które słyszymy, a infradźwięki. Infradźwięki to ta część hałasu, która ma bardzo niskie częstotliwości. Eksperci nie zaprzeczają, że z pracą wiatraków są związane infradźwięki, ale informacje o ich szkodliwości to mit. - Różnego rodzaju urządzenia, które nas otaczają - wszystko to emituje infradźwięki. Wiatrak nie jest szczególnym źródłem, ani też nie jest specjalnie uciążliwy - zwraca uwagę Podgajniak.
Wpływ na zwierzęta
W wielu miejscowościach nie powstały farmy wiatrowe ze względu na protesty mieszkańców, którzy obawiali się ich wpływu na zwierzęta - np. że kury przestaną znosić jajka, a krowy przestaną dawać mleko. - Żadne z dostępnych dzisiaj badań w Europie czy na świecie nie potwierdzają tego rodzaju mitów - podkreśla Janusz Gajowiecki. Co nie oznacza, że wiatraki nie mają zupełnie żadnego wpływu na faunę.
- Największy wpływ mają na ptactwo, które wlatując w przestrzeń zajętą przez wiatrak, może zginąć uderzona łopatą takiego wiatraka - mówi Robert Tomaszewski. Mimo wielu mitów krążących wokół wiatraków nasi eksperci nie mają wątpliwości. - Wolałbym mieszkać przy wiatraku niż przy ruchliwej drodze albo torach kolejowych - mówi Gajowiecki.
Zdaniem Tomaszewskiego, "na pewno ten rodzaj energii jest o wiele zdrowszy niż nasze elektrownie na węgiel kamienny i brunatny razem wzięte".
Autor: mb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Czarno na białym