Złoty po południu odrobił większość strat, jakie poniósł na samym otwarciu rynku walutowego w poniedziałek. Rano euro było o 4 grosze droższe niż w piątek, tak samo frank szwajcarski. Dolar droższy o 3,5 grosza, a funt aż o sześć groszy. Złoty osłabł tak, bo Węgry nie porozumiały się z MFW o pożyczce stabilizacyjnej. Fundusz uznał, że robią za mało, żeby odzyskać wiarygodność finansową.
W niedzielę dwutygodniowe negocjacje węgierskiego rządu z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską sprawie warunków przedłużenia umowy kredytowej na kolejne dwa lata. Węgrzy starali się o 20 mld euro pożyczki od MFW, ale nie udało im się im przygotować wiarygodnego planu oszczędności, który był warunkiem udzielenia kredytu.
Zdaniem ekspertów z MFW, 16-punktowy program władz nie ustabilizuje gospodarki i nie zapewni utrzymania tegorocznego zadłużenia w granicach 3,8 procent Produktu Krajowego Brutto. Twierdzą oni również, że przyszłoroczny deficyt w wysokości 3 procent PKB jest "czystą iluzją".
Płacimy za węgierskie długi
Dług Węgier wynosi obecnie 80 procent PKB, a deficyt budżetowy w pierwszym półroczu osiągnął poziom planowany na koniec całego roku.
- Powiedzieliśmy naszym partnerom, że nie ma mowy o dalszych środkach oszczędnościowych - poinformował w poniedziałek w publicznej telewizji węgierski minister gospodarki Gyoergy Matolcsy.
Nasza sytuacja nie jest aż taka zła, ale ekonomiści spodziewali się już, że polska waluta dostanie "rykoszetem", gdy tylko węgierski forint zatrzęsie się w posadach.
- To jest sytuacja, gdy inwestorzy pozbywają się aktywów nominowanych w forincie i jednocześnie zamykają pozycje w złotych, po to by zmniejszyć straty poniesione na rynku węgierskim - mówił w niedzielę tvn24.pl Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku. Dodał, że spadki wartości złotego powinny być przejściowe, ale forint pogrąży się w oczach inwestorów na dłuższy czas.
Poranna panika trwała pół godziny, potem juz złoty zyskiwał. Na otwarciu notowań walutowych za dolara płaciliśmy 3,2132 zł, za euro 4,1471 zł, za franka szwajcarskiego 3.0622 zł, a za funta 4,9225 zł. Było to od 1 do 1,4 proc. więcej niż w piątek na zakończenie notowań. Forint rano tracił do euro 2,3 proc. a do dolara 2,5 proc.
Złoty wzmocnił się po południu poziomów z piątku do dolara i franka, a do euro tracił niecałe 0,5 proc., czyli 2 grosze, mimo że forint nadal był tańszy o około 2 proc. w porównaniu do głównych walut. Taka sytuacja utrzymała się do wieczora: polska waluta kończy dzień osłabieniem o 1,5 groszy do dolara i o 3,5 groszy do euro. Jej sytuacji nie zdołała poprawić publikacja dobrych danych GUS o produkcji przemysłowej w Polsce.
Czy to tylko "rykoszet"
Zgodnie z przekonaniami ekonomistów okazuje się, że inwestorzy na rynkach finansowych widzą, iż sytuacja Polski nie jest tak zła jak Węgier i złoty - gdy chwilowa panika ustąpi - powróci do wzrostów wartości. Jednak nie całkiem pewni są do tego eksperci z agencji ratingowej Standard & Poor's. Przestrzegają oni przed długotrwałym utrzymywaniem się polskiego deficytu budżetowego w okolicach 7 proc. PKB i twierdzą, że aktualne działania rządu nie pozwalają sądzić, żeby ten deficyt mógł się zmniejszyć do 2012, a wtedy już groziłoby nam obniżenie oceny wiarygodności kredytowej.
"W perspektywie wyborów parlamentarnych w 2011 roku nie spodziewamy się, aby rząd ruszył ze znaczącymi oszczędnościami budżetowymi przed 2012 rokiem" - napisali w raporcie o Polsce. Rząd przygotował wprawdzie plan oszczędnościowy na przyszły rok, ale eksperci nie wierzą, żeby dał on konieczne już teraz oszczędności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu