W tej chwili mamy sytuację, że pan premier mówi, że udrożni jakieś kanały i eksport. Pierwsze, co się robi, jak zaleje panu dom, to pan nie bierze ścierki i nie wylewa pan wody, tylko zakręca rurę. Nie ma innego sposobu. Trzeba zamknąć wwóz zboża - ocenił na antenie TVN24 Marek Sawicki (PSL), były minister rolnictwa. Odniósł się do rozmów w ministerstwie z protestującymi rolnikami . - To jest porozumienie bez porozumienia - stwierdził.
Gościem programu na antenie TVN24 "Wstajesz i wiesz" był Marek Sawicki z PSL. Skomentował sytuację po obradach okrągłego stołu rolniczego z udziałem wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka.
- To jest porozumienie bez porozumienia. Dlatego, że rolnicy oczywiście przygotowali punkty, bo te, które przygotował minister Kowalczyk, były dla nich nie do zaakceptowania. Naszą stronę reprezentował Adam Nowak, szef ZMW i jednocześnie wiceprzewodniczący Europejskiej Centrali Młodych Rolników. Był także szef Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz. Oni tam bardzo mocno wnosili kwestie kaucji wwozowych - podkreślił w rozmowie.
PSL: wprowadzenia kaucji wwozowych
Sawicki tłumaczył, że "kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, to ceny zboża poszybowały". - Mieliśmy zablokowane porty czarnomorskie i trzeba było uruchomić tranzyt żywności ukraińskiej przez Europę do krajów Afryki i Bliskiego Wschodu - przypomniał.
- Odblokowano granice, zboże, rzepak i inne produkty żywnościowe zaczęły do Europy wpływać, ale niestety nie utworzono tak zwanych kanałów przerzutowych, przepustowych, żeby to na Bałtyk wywieźć i wyeksportować dalej. Mówiliśmy w lipcu, kiedy otwarto Morze Czarne, złożyliśmy w Sejmie jako PSL ustawę naprawczą, w której zaproponowaliśmy wprowadzenie kaucji wwozowych - zaznaczył.
Sawicki powiedział, że zastanawia się, co robi w tej sytuacji Krajowa Grupa Spożywcza. - Jest tam spółka operująca na zbożu Elewarr. Pytam, ile ta spółka kupiła od rolników zboża w poprzedniej kampanii, czyli w roku 2022? I ile procent swojej powierzchni zasypowej tym zbożem zasypała? - dodał.
- Z moich danych wynika, że co najmniej trzy czwarte było zasypane zbożem prywatnych spółek obracających na rynku polskim. Powierzchnia wynajęta, a nie wykupowana, tak jak to miało być - wskazał.
"Nie mam takiej mocny przepustowej w Polsce"
Sawicki dodał, że w 2021 roku, przed wojną w Ukrainie, Polska wyeksportowała rekordowo 4,5 mln ton zboża.
- W roku 2022 już tylko 3,8 milionów ton zboża. Przy jednoczesnym wpływie z Ukrainy około 2 miliony ton kukurydzy, prawie milion ton rzepaku, około milion ton pszenicy. Czyli siłą rzeczy, jeśli mamy swoją produkcję na poziomie 35 milionów ton, a zużycie na poziomie 29 milionów ton, trzeba było wyeksportować naszego zboża 6 milionów ton i dodatkowo 4 miliony ton z Ukrainy. Nie mam takiej mocy przepustowej w Polsce. Rozmawiałem o tym z prezesem Kowalczykiem we wrześniu poprzedniego roku - stwierdził.
Podkreślił, że "nie jesteśmy w stanie przerzucić przez nasze porty tej ilości zboża".
- W tej chwili mamy sytuację, że pan premier mówi, że udrożni jakieś kanały i eksport. Pierwsze, co się robi, jak zaleje panu dom, to pan nie bierze ścierki i nie wylewa pan wody, tylko zakręca rurę. Nie ma innego sposobu. Trzeba zamknąć wwóz zboża - ocenił poseł Sawicki.
Zboże niekontrolowanej jakości: to problem
W rozmowie gość TVN24 odniósł się do propozycji premiera Kowalczyka. - On proponuje, że złoży wniosek do Komisji Europejskiej o cła. Taka decyzja może zapaść za dwa miesiące - ocenił, dodając, że cały czas zboże napływa do Polski.
- Rząd zdecydował się na jego kontrolę jakości dopiero kilka tygodni temu. A do tej pory one było zwolnione z badań jakościowych. Stąd też mamy sytuację, w której na rynek polski wpłynęło zboże o niekontrolowanej jakości - zaznaczył.
Wyjaśnił, że "to problem". - Jak będziemy chcieli wyeksportować te zboże do Niemiec, to tam oni go skrupulatnie sprawdzają. Jeśli nie spełni parametrów, to zostanie zawrócone z granicy - powiedział.
Marek Sawicki jest zdania, że "pomoc Ukrainie jest konieczna", ale zauważył, że "w sytuacji rynku żywnościowego mamy zupełnie inne rolnictwo na Ukrainie".
- Tam mamy do czynienia z wielkimi kombinatami, z kapitałem międzynarodowym, gdzie w Polsce średnia powierzchnia gospodarcza to jest 11 hektarów, a tam mamy gospodarstwa po 100 po 300 tysięcy hektarów. To jest całe nasze województwo - wyliczył.
Wskazał, że "trzeba czym prędzej odblokować porty i eksport". - Pytam, czy pan premier Kowalczyk ma miesięcznie 30 statków po 50 tysięcy ton, aby to zboże odebrały? Bo opowiadanie, że dołożymy 200 złotych do transportu do Bałtyku nic nie da, bo gdzie ci rolnicy tam to wysypią? - zadawał pytania.
Dodał, że "budujemy wielkie przedsięwzięcie w sprawie CPK, a jednocześnie nie stać nas na to, aby wybudować wielki terminal zbożowy na Bałtyku do eksportu zboża europejskiego".
- Trzeba było wprowadzić kaucje wwozowe już w lipcu ubiegłego roku - podsumował.
Porozumienie ministerstwa i rolników
W środę wieczorem po spotkaniu z rolnikami w siedzibie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wicepremier powiedział dziennikarzom, że jest oczekiwanie, by przeliczyć wszystkie straty rolników w związku ze skutkami wojny na Ukrainie. - Takie analizy będą robione, chodzi o to, żeby te straty udowodnić - zapewnił.
- Jest wola do wystąpienia do Komisji Europejskiej po kolejne rekompensaty tych strat, ale muszą one być policzone i udokumentowane - powiedział szef resortu rolnictwa.
Pytany o oczekiwaną przez rolników kwotę rekompensat w wysokości 10 miliardów złotych, Kowalczyk podkreślił, że proponowana przez rząd kwota 1,2 miliarda złotych jest "szacunkowa" i "już leży na stole".
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24