Hodowle karaluchów to w Chinach coraz bardziej dochodowy interes - pisze CNN. Chociaż tego typu "fermy" wolą jeszcze działać dyskretnie i na uboczu, to hodowcy insektów dumnie podnoszą głowy.
Chociaż fermy karaluchów wolą jeszcze działać dyskretnie i na uboczu, chińscy hodowcy insektów dumnie podnoszą głowy. Jak pisze CNN, ich "zbiory" już dziś przynoszą pokaźne zyski.
Wang Fuming jest prawdziwym królem na tym wschodzącym rynku. Na swojej "fermie" w miejscowości Jinan ma ok. milion karaluchów. I choć być może trudno w to uwierzyć, to ogromnie dochodowy biznes.
Tajemnica handlowa
Właściciel nie chce jednak ujawnić, ile zarabia na sprzedaży. Dodaje tylko, że paczka owadów ważąca pół tony i mierząca 1,8 m wysokości "sprzedaje się na pniu", a w kolejce po nią ustawiają się koncerny farmaceutyczne. Te bowiem przygotowują z nich pigułki na problemy żołądkowe, choroby wątroby czy serca.
Fuming jest jednak nie tylko hodowcą, lecz także prawdziwym smakoszem tych zwierząt. W rozmowie z CNN przyznał, że najbardziej smakują, gdy są przyrządzone w oleju arachidowym.
Autor: rf//km / Źródło: CNN Newsource/x-news