Najwyższa Izba Kontroli w informacji o wynikach kontroli budżetowej Urzędu Kontroli Elektronicznej za 2013 r. kwestionuje wydatki prezesa urzędu Magdaleny Gaj na podróże zagraniczne, wskazując że były one niecelowe i nieoszczędne. Łączna kwota wydana na organizację wyjazdów m.in. do Chin, Burkina Faso i Meksyku wyniosła ponad 206 tys. zł. - Większość zarzutów zawiera subiektywny osąd bez uwzględniania realiów działania tak Urzędu, jak i organizacji międzynarodowych - podkreślił rzecznik prasowy UKE.
Według NIK prezes UKE w pięciu przypadkach (chodzi o podróże do Meksyku, Chin, Burkina Faso, Bahrajnu i Tajlandii) nie kierowała się publicznym wymogiem dokonywania wydatków w sposób celowy i oszczędny, a jej wyjazdy wraz z osobami towarzyszącymi miały "charakter reprezentacyjny".
Dodatkowe bilety
Przed podróżą do Chin na wniosek Gaj do składu delegacji dołączono dwóch pracowników UKE. W związku z tym urząd poniósł dodatkowe koszty w kwocie 69,5 tys. zł. Cena jednego biletu lotniczego w klasie biznes wyniosła prawie 28 tys. zł.
NIK wskazuje, że podróże do Burkina Faso, Bahrajnu i Tajlandii odbyły się już po informacjach o bardzo trudnej sytuacji budżetu państwa, jakie prezes UKE otrzymała od ministra finansów Mateusza Szczurka. Szef resortu prosił też o podjęcie pilnych działań oszczędnościowych.
Wyjazdy służbowe Gaj miały na celu m.in. promowanie jej kandydatury na stanowisko zastępcy sekretarza generalnego Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU).
Wspiera ktoś inny
NIK zaznaczył jednak, że do wspierania tej kandydatury zobowiązało się Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a środki finansowe konieczne do sfinansowania działań promujących wyłożyło Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.
W ocenie NIK, cele przedstawionych wyjazdów mogły zostać osiągnięte przy znacznie niższych kosztach, a nawet bez ich całkowitego ponoszenia, poprzez udział w delegacji wyłącznie delegacji MAC.
"Subiektywny osąd"
O komentarz do informacji NIK poprosiliśmy Urząd Komunikacji Elektronicznej. W odpowiedzi rzecznik prasowy Urzędu Dawid Piekarz napisał: "Trudno w przedstawionych zarzutach dopatrzyć się realnych uchybień, które mogłyby rzutować na ocenę wykonywania budżetu UKE, czy wykonywania obowiązków przez Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Większość zarzutów zawiera subiektywny osąd bez uwzględniania realiów działania tak Urzędu, jak i organizacji międzynarodowych lub wręcz elementy, które nie znajdują pokrycia w rzeczywistości, o czym informowaliśmy NIK".
W komunikacie UKE podkreśla, że "trudno się zgodzić z tezą o znaczącym zwiększeniu kosztów wyjazdów, bowiem w roku 2013 stanowiły one 1,79 proc. budżetu Urzędu, zaś w porównywanym roku 2012 - 1,53 proc."
"Ten poziom wydatków jest w miarę stały od początku istnienia urzędu regulacyjnego. (…) Wyjazdy zagraniczne stanowią integralną część ustawowych obowiązków Prezesa UKE, który jako regulator rynku telekomunikacyjnego reprezentuje państwo polskie na forach międzynarodowych, zrzeszających tego typu organy z krajów należących do UE i ONZ" - czytamy w komunikacie otrzymanym od rzecznika.
Piekarz podkreśla, że "wyjazdy wiązały się z uczestnictwem delegacji Prezesa UKE w najważniejszych gremiach decydujących o obszarze telekomunikacji i nowych technologii". Rzecznik wylicza, że były to m. in. wyjazdy w ramach delegacji rządowych.
"Zaniechanie tego typu działań przez uprawnionego do tego przedstawiciela Polski skutkowałoby marginalizacją naszego kraju w branży nowych technologii, która w najbliższych latach zadecyduje o innowacyjności i tempie rozwoju kraju" - czytamy w komunikacie.
Autor: ToL,mn//gry / Źródło: tvn24bis.pl