Tankowanie już przyprawia kierowców o ból głowy, a może być jeszcze drożej. - Czeka nas kilkunastogroszowa podwyżka cen paliw na stacjach - ostrzegł na antenie radiowej Jedynki ekspert rynku paliw, Andrzej Szczęśniak. Jego zdaniem, powodem wzrostu cen są wysokie podatki, a także spekulacje na rynkach naftowych. W odpowiedzi - polskie rafinerie windują ceny w górę, by "chronić rynek".
Drożyzna na stacjach benzynowych ma - zdaniem eksperta - co najmniej kilka powodów. - Po pierwsze podatki, bo to one przede wszystkim skutkują w cenach oleju napędowego. Drugi powód to rozspekulowane rynki naftowe - mówił Szczęśniak. Jako przykład przypomniał, że po tzw. arabskiej wiośnie za baryłkę ropy trzeba było zapłacić niemal dwukrotnie więcej (z ok. 70 dol. zdrożała do 120 dol.).
Szczęśniak podkreślił, że na polskich stacjach te podwyżki jeszcze nie zostały wprowadzone. - Czeka nas jeszcze kilkunastogroszowa podwyżka - ocenił.
Ekspert zaznaczył także, że polskie rafinerie realizują wysokie marże na przetwarzaniu ropy - są one nawet dwukrotnie większe niż na rynkach innych państw Unii Europejskiej. To z kolei w dużym stopniu wpływa na ostateczną cenę surowca. A dla polskich kierowców ceny paliw są dotkliwsze niż dla mieszkańców innych państw UE, bo zarabiamy mniej niż oni.
Nic dziwnego - uważa ekspert - że słychać głosy krytyki pod adresem polskich producentów, którym zarzuca się działania monopolistyczne. - To jest efekt nadmiernej ochrony rynku paliwowego w Polsce. Trzeba by stworzyć jakąś zdrową konkurencję - stwierdził Szczęśniak.
Złapani na diesla
Ekspert odniósł się także do ceny oleju napędowego, która przez wiele lat była niższa od ceny benzyny, a teraz - po drastycznym skoku w górę - proporcje się odwróciły. - Przez kilkadziesiąt lat olej napędowy był tańszy niż benzyna, dlatego ponad połowa nabywców nowych aut w Europie dała się nabrać - mówi Szczęśniak.
Jak wyjaśnia, kierowcy, którzy nabyli samochody z silnikami diesla "dali złapać się w pułapkę podatkową". Chodzi o to, że przez wiele lat podatki na olej napędowy były niższe niż na benzynę. Efekt był taki, że w Europie większość nowych pojazdów była sprzedawana z silnikami wysokoprężnymi, a to napędzało popyt na olej napędowy. Z kolei duże zapotrzebowanie na to paliwo sprawiło, że jego cena wzrosła.
Jak wskazuje ekspert, właśnie przez to Europa stała się ofiarą sytuacji, w której różne paliwa miały inne stawki podatkowe, czego efekty widać obecnie. - W Polsce nie jest to tak widoczne, bo Polacy kupowali tańsze samochody z silnikiem benzynowym - podkreślił Szczęśniak.
Dobre rady
Jak sobie radzić w dobie nieustannego wzrostu cen paliw? Szczęśniak radzi kierowcom, którzy nie jeżdżą dużo, by rozważyli kupno samochodu na benzynę. W przeciwnej sytuacji, gdy auta używa się często i wyrusza się w długie trasy (ale bez obciążeń), znacznie lepiej, według niego, zainwestować w instalację LPG.
Źródło: Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24