Wojnę, i to światową, choć rozgrywaną w Krakowie zapowiada na swych łamach lokalny "Dziennik Polski". Idzie o lokalny przysmak, spotykany na niemal każdej podwawelskiej ulicy: obwarzanki. Od niedawna krakowski obwarzanek ma unijny certyfikat produktu regionalnego.
W październiku zeszłego roku obwarzanek został wpisany na listę produktów regionalnych Unii Europejskiej. Jego nazwa geograficzna jest zastrzeżona. W praktyce to znaczy, że może go robić każdy, ale musi robić ręcznie i dochować procedur i technologii. A zapisana w unijnych księgach technologia przewiduje, że krakowski obwarzanek jest wytwarzany ręcznie - "zgodnie z wielowiekową tradycją".
Tymczasem w Krakowie pojawiły się obwarzanki robione maszynowo. Produkuje je firma Franciszka Szuberta. - Tak mam maszynę, ale nie produkuję obwarzanków krakowskich, tylko obwarzanki. Mogę je nazwać np. obwarzanki Szuberta - mówi producent "Dziennikowi Polskiemu".
Zapowiada też twardo, że będzie dalej robił swoje. - Nikt mi nie zabroni produkować takiej czy innej bułki. Nie po to zapłaciłem 3 miliony złotych za maszynę, żeby jej teraz nie używać. To urządzenie zrobione w Niemczech specjalnie na moje zamówienie. Nie ma takiej drugiej w Europie, a nawet na świecie - zachwala Franciszek Szubert.
Ci, którzy stosują zapisane w certyfikacie receptury, mogą na wózkach umieszczać znak potwierdzający oryginalność produktu. Cenę zależy głównie od lokalizacji - od 1,20 zł do 1,50 zł, najdroższe są te sprzedawane na Rynku. - Mam certyfikat na obwarzanka krakowskiego i do jego tradycyjnej produkcji potrzebuję 15 piekarzy. A panu Szubertowi wystarczy trzech ludzi, resztę zrobi maszyna - żali się jeden z piekarzy, Robert Lewandowski.
Szubert swoje obwarzanki maszynowe wycenia podobnie - od 1,20 na obrzeżach miasta do 1,40 zł np. przy dworcu PKP. - To nie do pomyślenia, żeby produkt regionalny robić z maszyny. Ten producent może wywołać III wojnę światową - mówi Kazimierz Czekaj, inny piekarz, który pracował nad zarejestrowaniem w Unii Europejskiej obwarzanka krakowskiego jako produktu regionalnego.
"Dziennik Polski" zapowiada, że cała sprawa spadnie teraz na głowę Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów. "Ciekawe czy UOKiK nie połamie sobie zębów na tym obwarzanku" - zastanawia się krakowska gazeta.
Źródło: Dziennik Polski
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org