Wielkie koncerny motoryzacyjne coraz odważniej inwestują w technologie samoprowadzących się samochodów. Auta bez kierowcy stworzył też Google. Testy pokazują, że takie pojazdy mogą być bardziej ekologicznie, tańsze i bezpieczniejsze niż te kierowane przez ludzi.
Internetowy i technologiczny gigant Google w maju tego roku ogłosił, że rozpoczyna budowę samoprowadzących się pojazdów. Auto będzie uruchamiane jednym przyciskiem. Nie będzie potrzebny kierowca, kierownica ani też pedały. Wystarczy, że jeden z maksymalnie dwóch pasażerów wybierze docelowy punkt, gdzie auto ma dojechać.
Na autopilocie
Samochód jest napędzany elektrycznie i osiąga prędkość 40 km/h. W czasie jazdy pojazd wykorzystuje laserowe czujniki i system GPS wraz z danymi czerpanymi z kamery, aby kontrolować sytuację na drodze i nie stwarzać niebezpiecznych sytuacji. Do wyznaczonego celu auto dojedzie kierując się mapami drogowymi Google’a.
Twórcy pojazdu twierdzą, że wprowadzenie go do szerokiego ruchu może przyczynić się do zmniejszenia liczby wypadów. Na wszelki wypadek jednak zamiast zderzaka zamontowano miękki materiał piankowy, a przednia szybka jest elastyczna. Wszystko po to, aby zredukować ewentualne urazy pieszych w czasie zderzenia.
Nie tylko osobowe
Okazuje się, że nowoczesne technologie do transportu wprowadzają też producenci aut ciężarowych. Niektórym trudno sobie wyobrazić, aby potężne kilkudziesięciotonowe samochody prowadziły się same. Jednak taka wizja, to nie tylko marzenie projektantów, ale niedaleka przyszłość.
Nad takim rozwiązaniem pracuje choćby Mercedes, który projektem Future Truck 2025 chce zrewolucjonizować branżę transportową. Nowoczesny pojazd powstaje z myślą o pokonujących długie trasy kierowcach. Być może ich rola niebawem zupełnie się zmieni, bo maszyna posiada system automatycznego pilota.
- Jest on zawsze w 100 proc. czujny. Nigdy się nie złości i nigdy nie jest rozproszony, więc znacznie podnosi bezpieczeństwo - zapewnia dr Wolfgang Bernhard, członek zarządu Daimler, który produkuje ciężarówki i autobusy m.in. pod marką Mercedesa. System ma być używany przede wszystkim na autostradach, gdzie nie ma rowerzystów i pieszych, na których trzeba uważać. Jazda taką drogą charakteryzuje się też stałą prędkością. Inteligentny program pozwoli utrzymać stałą pozycję na pasie, a z pomocą kamer i czujników stałe odległości od innych pojazdów.
Co z kierowcą?
Według planów kierowca nie będzie jak teraz musiał cały czas prowadzić pojazdu. Wystarczy, że przebrnie przez ruchliwe miasto i dojedzie do autostrady. Wtedy system poprosi go, aby włączył autopilota i będzie mógł odpocząć. Kiedy ciężarówka będzie musiała zjechać z autostrady, zbliżając się do miasta lub wyznaczonego celu, specjalny alarm powiadomi kierowcę.
Duża konkurencja
Nad swoim projektem inteligentnej ciężarówki pracuje też Volvo, które niedawno zaprezentowało technologię Volvo Trucks. Według producenta znanych z bezpieczeństwa samochodów pozwoli ona praktycznie do zera zniwelować ryzyko wypadku.
Volvo skupiło się na innym obszarze jazdy niż Mercedes, chce bowiem zwiększyć bezpieczeństwo uczestników ruchu w mieście. Jazda ciężarówką po wąskich uliczkach pełnych pieszych, rowerzystów, a także pędzących motorów i osobówek to spore wyzwanie, szczególnie, że widoczność z kabiny jest ograniczona. Szwedzki producent za sprawą technologii chce sprawić, że wielkie pojazdy będą bezpieczniejsze dla mniejszych uczestników ruchu.
Będzie bezpieczniej?
Ciężarówka poruszając się po ulicach będzie specjalnymi nadajnikami monitorować całe otoczenie pojazdu. Niemal w czasie rzeczywistym będzie analizować poruszających się pieszych, czy rowerzystów. Zmierzy ich prędkość i zmieniający się do niej dystans. Kiedy np. cyklista wjedzie na jezdnię (nawet wyznaczoną dla niego ścieżką), a kierowca nie zwolni lub nie zatrzyma pojazdu, to inteligentny system najpierw go zaalarmuje specjalną diodą i dźwiękiem, a gdy będzie trzeba w odpowiedniej chwili zahamuje unikając zderzenia.
Volvo już pracuje nad wprowadzeniem takich rozwiązań do ruchu. Wcześniej jednak muszą obyć się niezbędne testy, dlatego szwedzki koncern zapowiada, że do wprowadzenia podobnych rozwiązań potrzeba od 5 do 10 lat.
Milion kilometrów
Paweł Gora, badacz z Uniwersytetu Warszawskiego, który zajmuje się m.in. optymalizacją ruchu drogowego twierdzi, że istnieją już prototypy pojazdów niemal w całości autonomicznych. Człowiek jest w nich potrzebny jedynie w niektórych nietypowych sytuacjach.
- Przykładem jest autonomiczny pojazd Google Chauffeur, który w trakcie jazdy obserwuje otoczenie przy pomocy specjalnego lasera, tworząc wirtualny obraz rzeczywistości i porównując go z posiadanymi trójwymiarowymi mapami otoczenia. Dzięki temu program sterujący pojazdem jest w stanie rozpoznawać sytuację na drodze oraz właściwie na nią reagować – tłumaczy dr Gora i dodaje, że pojazdy Google przejechały już ponad 1 mln kilometrów, w większości bezkolizyjnie. - Były jedynie drobne incydenty, które tłumaczono jednak winą człowieka, a nie maszyny.
Jego zdaniem w przyszłości wyzwaniem dla producentów będzie stworzenie pojazdu, który poradzi sobie w nietypowych sytuacjach.
– Gdy np. samochód nagle znajdzie się w środowisku, którego nie ma w swoich mapach i nic o nim nie wie lub na drodze zajdzie sytuacja wymagająca bardzo złożonego działania i być może nawet interakcji z innymi uczestnikami ruchu. Tu już może nie wystarczyć prosty "algorytm", który można zaprogramować w maszynie. Potrzebny może być nie tylko odpowiedni poziom automatyzmu, ale również inteligencji, a być może również świadomości – twierdzi Gora.
Jakie korzyści?
Gora twierdzi, że korzyści z zastosowania pojazdów autonomicznych mogą być olbrzymie. - Pojazdy te będą dużo bezpieczniejsze, nie będą popełniały "ludzkich" błędów i będą potrafiły jeździć bezkolizyjnie. Zmniejszyłaby się liczba roszczeń wobec towarzystw ubezpieczeniowych i składki na ubezpieczenia powinny być mniejsze. Dzięki pojazdom autonomicznym osoby niepełnosprawne będą mogły skuteczniej się przemieszczać na duże odległości, wystarczy jeśli wsiądą do pojazdu i przekażą mu, gdzie chcą jechać – uważa badacz. Dr inż. Tomasz Kamiński z Instytutu Transportu Samochodowego uważa, że nowe technologie wprowadzane do transportu mają przede wszystkim odciążyć kierowcę.
- System nie będzie „zmęczony”, czy „znużony” np. długotrwałą jazdą po autostradzie. Zatem będzie w stanie szybko i skutecznie zareagować na pojawiające się zagrożenie – np. nagłe hamowanie poprzedzającego samochodu, czy wtargnięcie na drogę człowieka lub zwierzęcia – twierdzi dr inż. Kamiński.
Co zmieni?
Jego zdaniem korzystanie z pojazdów autonomicznych będzie miało także wymiar ekonomiczny.
- Samochody autonomiczne, korzystając z optymalnych trybów jazdy (torów jazdy i optymalnych prędkości jazdy) będą zużywały mniej paliwa, niż ma to miejsce wtedy, gdy prowadzi człowiek – przekonuje ekspert z ITS i dodaje, że specjaliści wyliczają, że dzięki tym pojazdom uda się ograniczyć liczbę wypadków drogowych z udziałem pojazdów ciężarowych. - Szacuje się, że roczny koszt wszystkich wypadków drogowych w Polsce to ok. 30 mld zł – informuje dr inż. Kamiński.
Gora uważa również, że dzięki autonomicznym pojazdom w miastach będzie mniej korków. - Byłoby można znacznie lepiej zaplanować organizację ruchu, np. znajdując optymalną konfigurację świateł dla danej sytuacji, w związku z tym można byłoby zmniejszyć poziom korków na drodze, czyli oszczędzić czas i nerwy podróżnych, zużycie paliwa, energii, zmniejszyć zanieczyszczenie środowiska – mówi naukowiec z UW.
Są też zagrożenia
Eksperci są zgodni, że wyeliminowanie wszystkich zagrożeń będzie trudne, jeśli nie niemożliwe. Zagrożeniem dla autonomicznych pojazdów mogą być np. wirusy komputerowe.
- Skoro są ludzie tworzący złośliwe programy atakujące nasze komputery, łamią coraz bardziej zaawansowane zabezpieczenia powodując często duże szkody, to samo może spotkać programy sterujące pojazdami. W tym przypadku skutki mogą być tragiczne – ocenia Gora. Badacz z UW twierdzi, że pojawienie się pojazdów autonomicznych oraz komunikujących się może mieć również skutki ekonomiczne i społeczne. - Może to wpłynąć na koszty transportu, co może mieć znaczenie dla wielu firm i dla całej gospodarki. Zawód kierowcy może przestać być już potrzebny lub zostanie ograniczony do sprawowania jedynie funkcji pomocniczej, ale tak to już bywa, gdy nowa technologia zastępuje starą, pewne zawody zanikają – uważa Gora.
Ekspert z ITS twierdzi, że obecne projekty transportu drogowego przyszłości nie zakładają wyeliminowania kluczowego elementu, jakim jest człowiek. A co najwyżej ograniczają jego rolę.
- Kierowca dalej będzie prowadził pojazd, zwłaszcza w terenie zabudowanym, gdzie występuje znaczne natężenie ruchu drogowego. Zaletą pojazdu autonomicznego będzie funkcja autopilota, z której kierowca będzie mógł korzystać np. na długich trasach. Nawet w pełni autonomiczne pojazdy będą w dalszym ciągu wymagać obsługi mechanicznej, bo pod kątem budowy pojazdu nic nie ulega zmianie – ocenia Kamiński.
Nie będzie kierowców?
Paweł Gora z UW uważa, że zmiany w branży związane z technologiami powinny być raczej ewolucją niż rewolucją. - Wdrażanie aut autonomicznych na szeroką skalę powinno się rozpocząć od pojazdów, które wymagają pewnej interwencji człowieka w nietypowych sytuacjach. Dzięki temu jeszcze przez pewien czas kierowcy na pewno będą potrzebni do obsługi tych zaawansowanych technologii, z którymi nie wszyscy mogą sobie radzić, choć rola takich kierowców może być inna niż obecnie. Zawód kierowcy może jednak stopniowo zanikać, ale jest to normalne w przypadku postępu technicznego. Na miejsce starych zawodów pojawiają się nowe, wymagające od człowieka mniej wysiłku, ale być może lepszych kwalifikacji – prognozuje Gora i dodaje, że ludzie, którzy pracują jako kierowcy, zapewne będą mieć możliwość dalszej pracy w tym zawodzie, gdyż pojazdy autonomiczne na początku będą bardzo drogie i nieopłacalne, a wdrażanie ich będzie raczej stopniowe. - Osobom młodym, które rozważają dziś wybór zawodu kierowcy, może lepiej będzie doradzić podniesienie swoich kwalifikacji i wybór innego zawodu lub przygotowanie się na to, że zawód kierowcy może w przyszłości wyglądać inaczej – dodaje.
Autor: Marek Szymaniak TT: @Marek_Szymaniak / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: media.daimler.com