Przyjęcie euro daje Polsce szansę na osiągnięcie sukcesu gospodarczego, ale sukces ten nie jest przesądzony. Aby go odnieść Polska musi wzmocnić swoją gospodarkę - wynika z raportu NBP "Ekonomiczne wyzwania integracji Polski ze strefą euro".
Członek zarządu Narodowego Banku Polskiego Małgorzata Zaleska powiedziała w czwartek podczas spotkania z dziennikarzami, że analiza pokazuje m.in., jak wzmocnić potencjał polskiej gospodarki, by po przystąpieniu do strefy euro było możliwe przyspieszenie wzrostu gospodarczego i wzrost zamożności społeczeństwa.
Szansa na sukces
- Generalnie stwierdzamy, że wstąpienie do strefy euro stwarza szansę osiągnięcia sukcesu. Nie daje takiej pewności, gdyż zależy to od tych dwóch głównych komponentów; jak ukształtuje się strefa euro i jak zostanie wzmocniony potencjał polskiej gospodarki - powiedziała Zaleska. Podkreśliła, że raport nie odnosi się do kwestii geopolitycznych, czy prawnych, a jedynie ekonomicznych.
Zaleska mówiła m.in. o obawach związanych ze wzrostem cen po przyjęciu wspólnej waluty. Jej zdaniem tzw. efekt cappucinno (wzrost cen towarów i usług o niewielkiej wartości po zamianie lokalnej waluty na euro wynikający z zaokrąglania ich w górę) mógłby mieć miejsce w krótkim okresie po przyjęciu euro, ale z doświadczeń innych krajów wynika, że powinien mieć bardzo ograniczoną skalę. Z danych wynika, że ceny wzrosły o 0,1-0,2 pkt proc.
Efekty korzystne
Jej zdaniem, po przystąpieniu do strefy euro dojdzie do konwergencji wynagrodzeń, czyli Polacy będą zarabiać więcej. Spadną stopy procentowe, więc kredyt będzie tańszy. - Z punktu widzenia pojedynczej osoby i społeczeństwa wydaje się, że są to efekty korzystne - powiedziała. Zaznaczyła, że jeżeli nie będziemy przygotowani do niższych stóp procentowych, mogą one grozić narastaniem tzw. bąbli spekulacyjnych.
Ekonomista z NBP Michał Rubaszek przedstawiając raport przypomniał, że w 2009 r. NBP opracował obszerny dokument na ten sam temat, w którym stwierdzono, iż przyjęcie euro przyspieszy wzrost gospodarczy w Polsce oraz zamożność społeczeństwa. Raport tamten opracowywano jednak przed kryzysem finansowym, który boleśnie odczuła strefa euro. - Ten kryzys pokazał, że w przypadku gospodarek, zwłaszcza gospodarek peryferyjnych, przyjęcie euro może prowadzić do narastania (...) pewnej niestabilności makroekonomicznej - powiedział Rubaszek.
- Nie można takiej okoliczności wykluczyć, dlatego mówimy teraz, że przyjęcie euro stanowi "aż", ale "tylko" szansę na przyspieszenia wzrostu gospodarczego i zamożności społeczeństwa - powiedział ekonomista. Według niego ten drugi, alternatywny scenariusz jest możliwy o czym świadczy sytuacja, w której znalazły się niektóre kraje strefy euro.
Próba dla fundamentów polskiej gospodarki
Według Rubaszki szanse na zrealizowanie jednego lub drugiego scenariusza zależą od tego, na ile instytucje strefy euro zostały wzmocnione dzięki ostatnimi zmianom oraz na ile mocne są fundamenty polskiej gospodarki. - Jeżeli chodzi o samą decyzję o przystąpieniu Polski do strefy euro, to wniosek jest taki, że powinna ona uwzględniać to, co się dzieje w strefie euro (...), a także być poprzedzona dostosowaniem polskiej gospodarki do realiów funkcjonowania w strefie euro - powiedział.
W raporcie wskazano np. że obecnie Polska jest krajem o relatywnie niskim poziomie PKB na głowę mieszkańca oraz relatywnie niskim poziomie cen. - Po przystąpieniu do strefy euro, ze względu na postępujący proces konwergencji realnej i nominalnej, poziom stopy procentowej ustalanej przez EBC z dużym prawdopodobieństwem okaże się zbyt niski w stosunku do potrzeb polskiej gospodarki. Będzie to rodzić ryzyko narastania nierównowag makroekonomicznych, np. w postaci bańki na rynku nieruchomości, która może być niwelowana m.in. przez rozwój rynku mieszkań na wynajem i politykę makroostrożnościową - ostrzega NBP.
"Umiarkowana konkurencyjność"
Bank centralny zwrócił uwagę na "umiarkowaną" konkurencyjność polskiej gospodarki. Według NBP bazuje ona w dominującym stopniu na niskich kosztach pracy. - Oczekiwana konwergencja wynagrodzeń po przyjęciu euro, poprzez wpływ na spadek konkurencyjności kosztowej, oznaczać będzie potrzebę wykształcenia innych niż cenowe czynników zwiększających konkurencyjność, takich jak np. wzrost innowacyjności gospodarki - napisano w raporcie.
Zaznaczono, że konieczne jest też dopasowanie struktury polskiej gospodarki do struktur głównych gospodarek strefy euro, zwłaszcza w przypadku rynku pracy oraz rynku nieruchomości. Wskazano przy tym m.in. na bardzo niski stopień rozwoju prywatnego rynku wynajmu mieszkań w Polsce, co prowadzi do tego, że Polacy częściej sięgają po kredyty na zakup nieruchomości. Po przystąpieniu do strefy euro może to rodzić ryzyko boomu kredytowego.
NBP zwrócił też uwagę na obecny poziom długu publicznego oraz deficytu strukturalnego ogranicza możliwość prowadzenia efektywnej, antycyklicznej polityki fiskalnej, np. poprzez zwiększenie deficytu budżetowego w przypadkach nagłego załamania koniunktury. - Ponadto nadmierny poziom wybranych regulacji rynku produktu ogranicza szybkość realokacji czynników produkcji oraz dostosowań cenowych, które są warunkiem koniecznym stabilnego funkcjonowania gospodarki wewnątrz unii monetarnej - dodano.
Autor: ToL / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu