Drugi dzień trwa strajk pilotów francuskich linii lotniczych Air France. We wtorek odwołano 60 procent połączeń, m.in. zaplanowany na wtorek na godz. 6:40 lot z Warszawy do Paryża. Równocześnie toczą się negocjacje między dyrekcją a związkami zawodowymi pilotów.
Nie znaleziono jeszcze wyjścia z tego kryzysu - oświadczył we wtorek rano dyrektor generalny Air France Frederic Gagey dodając, że strajkującym przedstawiono propozycje i trwają rozmowy.
Cięcia w wydatkach
Piloci przystąpili do protestu, ponieważ nie zgadzają się na zapowiadane cięcia w wydatkach firmy. Redukcje kosztów mają doprowadzić do odzyskania przez Air France części rynku utraconego na rzecz tanich przewoźników oraz linii lotniczych z państw Zatoki Perskiej. Na początku września Air France zapowiedziały utworzenie spółki córki Transavia France, która ma pomóc w konkurowaniu z tanimi przewoźnikami.
W toku negocjacji ze związkowcami dyrekcja Air France zaproponowała ograniczenie rozmiarów floty Transavii, żeby zapewnić pilotów, iż spółka ta nie jest powołana do tego, by zastąpić Air France. - Wyczuliśmy zaniepokojenie ze strony pilotów, którzy sądzą, że Transavia France mogłaby nagle zastąpić Air France we Francji. Żeby pokazać, iż nasze plany są jasne, zaproponowaliśmy ograniczenie floty do 30 samolotów, czyli takiej, jaką dysponuje Transavia Holland - tłumaczył dyrektor generalny Air France. Dodał, że takie limity obowiązywałyby do 2019 roku.
Ogromne straty
Na paryskich lotniskach Orly oraz Roissy-Charles de Gaulle sytuacja we wtorek była spokojna - informuje AFP. Według źródła na lotnisku wszyscy pasażerowie zostali zawczasu uprzedzeni SMS-ami o niedogodnościach w związku ze strajkiem.
W poniedziałek Air France odwołały około połowy lotów. Strajk ma potrwać tydzień; dziennie będzie przynosił francuskiemu przewoźnikowi straty wysokości 10-15 mln euro.
Autor: ToL//gry / Źródło: PAP