Przejęcie przez Rosjan rafinerii Orlen Lietuva to tylko kwestia czasu - twierdzi główny analityk banku DnB Nord w Wilnie Rimantas Rudzkis. Od czasu, jak PKN Orlen kupił litewską rafinerię w Możejkach nie jest w stanie zapewnić rentowności tej inwestycji, a teraz rozważa, czy się z niej nie wycofać. Dlaczego? Bo nie ma szans, by Litwini zbudowali krótszą linię kolejową do rafinerii albo oddali Orlenowi kontrolę nad terminalem w Kłajpedzie, co jest konieczne dla opłacalności biznesu.
W poniedziałek zarząd PKN Orlen wybrał doradcę, który pomoże wypracować rekomendację co do przyszłości inwestycji na Litwie.
Według płockiego koncernu, zadaniem doradcy będzie weryfikacja możliwości realizacji różnych scenariuszy: od utrzymania aktualnej sytuacji właścicielskiej i dalszej budowy wartości litewskiej spółki, po scenariusze, w których następuje częściowa lub całkowita sprzedaż udziałów w litewskiej rafinerii. Do końca roku międzynarodowy zespół doradców Banku Nomura ma przygotować scenariusze strategiczne.
Historia litewskiej porażki
- Co ma się stać, niech się stanie. Najważniejsze, by rafineria pracowała stabilnie, by zostały zachowane miejsca pracy - uważa analityk banku DnB Nord w wypowiedzi dla dziennika "Lietuvos Rytas".
Wkrótce po zakupie rafinerii w Możejkach przez PKN Orlen, wybuchł w niej pożar. Po nim od 2006 roku przez trzy lata rafineria nie odzyskała możliwości produkcyjnych. Także w 2006 roku rosyjski Transnieft zawiesił do niej dostawy ropy, tłumacząc to awarią na odcinku ropociągu "Przyjaźń", którym płynęła rosyjska ropa. W związku z tym ropa jest dostarczana tankowcami i koleją.
Ponadto w 2008 roku państwowe Koleje Litewskie rozebrały, a obecnie zwlekają z odbudową części torów na trasie umożliwiającej krótszy i tańszy transport paliw z rafinerii w Możejkach. Na dodatek Litwini przyjęli w lipcu nowe przepisy, wprowadzające możliwość utrzymywania 30-procentowych zapasów obowiązkowych paliw poza granicami tego kraju, a to sprzyja importerom.
10 mld zł za "wyprawę na Litwę"
W sumie na zakup i modernizację rafinerii Orlen przeznaczył już około 10 mld zł. Według nieoficjalnych informacji, Orlen nie widzi możliwości przywrócenia rentowności rafinerii i już dawno by się jej pozbył, gdyby nie upór Ministerstwa Skarby Państwa. Skarb Państwa ma mniejszościowy udział, ale decydujący głos w Orlenie.
– Możejki były rentowną firmą tylko w okresie doskonałej koniunktury w tej branży, czyli przed kupnem przez Orlen. Poprzedni właściciel, Jukos, zatrzymał wszystkie duże inwestycje, żeby poprawić wyniki rafinerii - mówi prezes PKN Orlen Jacek Krawiec, potwierdzając nie wprost wariant powrotu z litewskiej wyprawy.
W rozmowie z PAP prezes dodaje, że nie ma szans, by odbudowa torów na Litwie została ukończona w najbliższych miesiącach. Strona litewska nie zmieniła również zdania w sprawie możliwości uzyskania przez Orlen kontroli operacyjnej nad terminalem w Kłajpedzie.
Dlaczego to takie ważne? Odbudowanie torów poprawiłoby sytuację logistyczną rafinerii Orlen Lietuva. Chodzi o 19-kilometrowy odcinek torów przez łotewskie Renge, który umożliwiałby krótszy i tańszy transport paliw z litewskiej spółki Orlen Lietuva na Łotwę.
Litwini nie oddadzą terminala
Terminal w Kłajpedzie mógłby pełnić funkcję głównego punktu eksportowego dla produktów Orlen Lietuva. Obecnie spółka eksportuje produkty przez terminal w Butyndze oraz przez Kłajpedę, gdzie musi dowozić produkty koleją. Orlen chciał wybudować rurociąg produktowy i surowcowy z rafinerii do litewskiego naftoportu w Kłajpedzie, który jest w 70 proc. kontrolowany przez państwo litewskie. Jednak warunkiem koniecznym dla Orlenu jest kontrola operacyjna nad tym terminalem.
- Władze litewskie nie negowały możliwości budowy rurociągów produktowego i surowcowego z Możejek do Kłajpedy. Nie chciały jednak wyrazić zgody na uzyskanie przez Orlen kontroli operacyjnej nad terminalem, a to stanowi warunek konieczny rozpoczęcia tej inwestycji. Mówimy bowiem o inwestycji, którą szacujemy na około 100 mln dolarów. Bez posiadania kontroli nad samym terminalem, nie może być ona podjęta - powiedział szef Orlenu PAP.
Rosjanie się już czają
Tymczasem według Rimantasa Rudzkisa znaczenie Orlen Lietuva dla Litwy jest w tym kraju zdecydowanie przeceniane.
- Nie zważając na fakt, że przedsiębiorstwo wytwarza 3 proc. PKB, nie jest ono aż tak ważne dla gospodarki kraju, jak czasami się to przedstawia. Rafineria kupuje wwożone surowce, a zamówień dla miejscowych przedsiębiorstw składa niewiele - mówi Rudzkis.
Nieoficjalnie wiadomo, że zainteresowani kupnem są przede wszystkim rosyjscy giganci naftowi - państwowy Rosnieft, a także TNK-BP i Łukoil. Faworytem podobno jest ten pierwszy. Dla największej firmy naftowej w Rosji przejęcie Możejek nie byłoby żadnym problemem.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24