Giełdy w Nowym Jorku zaczęły środowe notowania od dwuprocentowego zjazdu w dół najważniejszych indeksów. A zakończyły je ponad dwuprocentowymi wzrostami. Skąd taka zmienność nastrojów? Bo wszystkie złe wiadomości, jakie mogą w najbliższym czasie napłynąć z gospodarki są już uwzględnione w cenach akcji.
Rano rynki w USA były jeszcze pod wrażeniem kolejnych zapowiedzi zwolnień pracowników w przemyśle i sektorze finansowym oraz prognozami analityków, że banki wykażą olbrzymie straty za IV kwartał. To spowodowało, że indeksy amerykańskich giełd straciły na otwarciu ponad 2 proc.
Na rynek trafia coraz więcej analiz dotyczących wyników wielkich banków inwestycyjnych Goldamn Sachs i Morgan Stanley. Analitycy podwyższają w nich prognozy strat, jakie banki będą mieć w IV kwartale. Obecnie średnia prognoz dla Goldman Sachs wynosi 900 milionów dolarów straty. Ale niektóre prognozy przewidują straty dwukrotnie większe.
Bezrobocie już rośnie
Firma badawcza ADP Employer Services podała, że w firmach w USA ubyło w listopadzie 250.000 miejsc pracy. Z kolei z innego raportu firmy Challenger, Gray & Christmas Inc. wynika, że w listopadzie liczba zapowiadanych zwolnień pracowników w USA wzrosła aż o 148 proc. w stosunku do tego samego okresu roku 2007.
Prognozy zakładają, że publikowane w piątek dane z rynku pracy w USA pokażą wzrost listopadowej stopy bezrobocia z 6,5 proc. do 6,8 proc., przy jednoczesnym spadku zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 320 tys. osób. Dramatyczny obraz, pogrążonej w recesji amerykańskiej gospodarki ujawnił również opublikowany przez Instytut Zarządzania Podażą indeks dla sektora usług. W listopadzie spadł on do 37,3 pkt. z 44,4 pkt. miesiąc wcześniej i miał najniższą wartość w swej jedenastoletniej historii.
Ale to wszystko stało się już normą. Przestaje robić wrażenie.
Czy może być jeszcze gorzej?
Do zdesperowanych inwestorów zaczynają przebijać się jednak także dobre wiadomości. Okazuje się, że w Amerykanie robią coraz większe zakupy przez internet. Firma ComScore Inc. podała, że wydatki na detaliczne zakupy internetowe 1 grudnia wzrosły o 15 proc. w ciągu roku. Dzięki temu akcje Amazon.com skoczyły o 10 proc. Rosły też ceny akcji detalicznych sieci handlowych.
Zastrzyk gotówki, jakim rząd zasilił sektor budowlany oraz obniżki stóp procentowych spowodowały, że liczba wniosków o kredyty hipoteczne znowu wyraźnie podskoczyła. To spowodowało wzrost cen akcji banków i firm budowlanych.
Na środowym zamknięciu Indeks Standard & Poor’s 500 wzrósł po raz siódmy w ciągu ostatnich ośmiu sesji. W środę podskoczył o 2,6 proc. do 870,72 pkt. Dow Jones Industrial Average wzrósł o 2,1 proc. do 8.591,69 pkt. Technologiczny Nasdaq wzrósł o 2,9 proc. do 1492,38 pkt.
Teraz już tylko w górę?
Coraz bardziej powszechne staje się przekonanie, że z punktu widzenia analizy technicznej rynki akcji utworzyły już formację "podwójnego dna", kiedy 20 listopada S&P 500 spadł do najniższego poziomu od 11 lat. Taka formacja oznacza, że powinny nastąpić wzrosty. Od tego dna S&P 500 zyskał już 16 proc.
Ale analizie technicznej towarzyszy także narastające przeświadczenie, że złe wiadomości zostały wliczone w ceny akcji. Bill Miller, zarządzający funduszami Legg Mason uważa, że w przyszłym roku rynki mogą wzrosnąć nawet o 20 proc. jeśli rządowi USA uda się odwrócić scenariusz z czasów Wielkiego Kryzysu z dramatycznie rosnącym bezrobociem i silnym spadkiem PKB.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA