Mieszkańcy biedniejszych regionów Polski są poszkodowani podwójnie: nie tylko mniej zarabiają, ale też więcej muszą zapłacić za podstawowe dobra, których ceny są tam wyższe - wynika z raportu GUS do którego dotarł dziennik.pl.
Choć to zaskakujące, ceny mięsa, wędlin, mleka, masła, warzyw i owoców wcale nie są najniższe tam, gdzie się je produkuje. W dużych miastach podstawowe produkty są zdecydowanie tańsze niż na wsiach. W aglomeracjach ceny "zbijają" hipermarkety, których w mniejszych miejscowościach nie ma. - O ile wiedziałem, że w stolicy zarobki są dużo wyższe niż u nas, o tyle byłem bardzo zaskoczony tym, że ceny wręcz przeciwnie - są niższe - mówi pochodzący z Lublina Karol Hyż, który od kilku miesięcy mieszka w Warszawie.
Brak konkurencji
Na windujący ceny brak konkurencji narzekają też mieszkańcy Biłgoraja. - W moim mieście nie ma hipermarketów, a wiadomo, że te są najtańsze. Zakupy robię w małych sklepach, które ustalają ceny, jak im się podoba - narzeka 45-letnia Maria. Zgadza się z nią Sylwia Sudzińska, mieszkanka tego samego miasta. - Serek wiejski w markecie kosztuje 1,5 zł, a w sklepiku niedaleko domu aż 2 zł. Pieczywo jest droższe nawet o jedną trzecią - mówi.
Ponadto, w rejonach rolniczych znaczna część żywności trafia na eksport i do innych województw, co zmniejsza lokalną podaż i skutkuje wzrostem cen.
Im bliżej źródła, tym drożej ...
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że najdroższa żywność jest tam, gdzie produkuje się jej najwięcej: w województwach lubelskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim. Drożej jest też na Pomorzu. Tam za koszyk podstawowych produktów (chleb, mąka, mięso, wędliny, masło, ser, jaja, cukier, warzywa i owoce) zapłacimy 79 zł, a w woj. mazowieckim - 4,5 zł mniej, czytamy na portalu dziennik.pl.
Należy jednak pamiętać, że w biedniejszych regionach część handlu odbywa się poza sklepami. Statystyki nie uwzględniają zakupów robionych bezpośrednio u rolników czy hodowców - a te są dużo tańsze.
Źródło: tvn24.pl, dziennik.pl, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24