Grecki premier Aleksis Cipras odwiedził w poniedziałek miasteczko Mati, które najbardziej ucierpiało w wyniku zeszłotygodniowych tragicznych pożarów w Grecji, szalejących głównie na wschód od Aten. Spotkał się z osobami ocalałymi z żywiołu.
Po trwających kilka dni pożarach, w których zginęło co najmniej 91 osób, na rząd spadła w kraju fala krytyki - szczególnie ze strony opozycji - ze względu na sposób, w jaki gabinet Ciprasa zareagował na tę tragedię.
Premier wziął na siebie polityczną odpowiedzialność za sytuację związaną z pożarami i zapowiedział działania, w tym walkę z nielegalnymi budowami, które prawdopodobnie przyczyniły się do kataklizmu.
Godzina z mieszkańcami i strażakami
W poniedziałek Cipras spędził około godziny w Mati oraz spotkał się tam z mieszkańcami, strażakami i policjantami - poinformowało jego biuro. "Nieopisany smutek, ale także ogromny szacunek dla tych, którzy brali udział w nierównej walce z płomieniami" - napisał na Twitterze premier.
Po pożarach wciąż zaginionych jest 25 osób.
Grecy w poniedziałek wieczorem mają udać się przed budynek parlamentu w Atenach i zapalić tam świece na znak pamięci o ofiarach.
Media zauważają, że Cipras pojechał na miejsce tragedii tydzień po wybuchu pożarów. Przedstawiciele premiera podkreślają, że szef rządu był zajęty koordynowaniem z Aten działań gabinetu w odpowiedzi na tragedię.
W niedzielę portal dziennika "Kathimerini" podał, że śledztwo wydziału straży pożarnej ds. podpaleń (DAEE) zdaje się dowodzić, iż ogień wzniecił człowiek, który postanowił spalić gałęzie. Wcześniej rząd informował, że pożary mogły być spowodowane podpaleniem.
Tegoroczne pożary w Grecji należą do najtragiczniejszych w skutkach w Europie w XXI wieku. Liczba ofiar przekroczyła liczbę osób, które zginęły w licznych pożarach na Półwyspie Peloponeskim w 2007 roku; zginęło wówczas około 70 osób i spaliło się 200 tys. hektarów lasów i pól uprawnych.
Autor: adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter / Prime minister GR