- Cudownie zostałem ocalony, uratowany przez służby ratownicze. Mogłem narodzić się na nowo - powiedział w rozmowie z reporterem TVN24 ks. Krzysztof Kozłowski, który przeżył trzęsienie ziemi w miejscowości Accumoli.
Krzysztof Kozłowski jest proboszczem parafii we włoskiej miejscowości Accumoli. To jedno z miejsc najbardziej poszkodowanych w wyniku trzęsienia ziemi, które w nocy z wtorku na środę nawiedziło środkowe Włochy. Dom księdza został częściowo zniszczony, duchownego udało się jednak uratować. Rozmawiał z nim specjalny wysłannik TVN24 we Włoszech Łukasz Gonciarski.
- Już przed trzecią były pierwsze wstrząsy, które doprowadziły do tego, co tutaj widzimy. Spałem w swoim mieszkaniu, przed trzecia normalny człowiek śpi. Wstrząsy, te niszczące, trwały do godz. 7-8 rano. Nawet kiedy czekałem na pomoc, aby ktoś mnie wyciągnął z mieszkania, to były kolejne wstrząsy. Czekałem około dwóch, trzech godzin - powiedział reporterowi TVN24.
- Moje mieszkanie nie istnieje. Prócz tych dwóch pokoi, które ocalały, w których ja się znajdowałem (sypialnia i taki pokój dzienny) reszta to gruzowisko - przyznał.
Wyjaśnił, że mieszkał sam, ale mieszkanie obok wynajmowała rodzina - małżeństwo z dwójką mały dzieci w wieku ośmiu miesięcy i sześciu lat. Wszyscy zginęli.
- Dla mnie to wielki cud, bo moi sąsiedzi zginęli. Ja cudownie zostałem ocalony, uratowany przez służby ratownicze. Mogłem narodzić się na nowo - mówił ksiądz Kozłowski.
Trzęsienie ziemi we Włoszech
Trzęsienie ziemi o sile 6,2 st. w skali Richtera nastąpiło w środę o godz. 3.36. Ognisko wstrząsów zlokalizowano w odległości ok. 80 km na południowy wschód od miasta Perugia, na niewielkiej głębokości, 10 km. Najbardziej dotknięte są regiony Umbria, Lacjum i Marche. Wstrząsy odczuwalne były także w Rzymie, oddalonym od epicentrum o 150 km. Największe zniszczenia wstrząsy spowodowały w miejscowościach Accumoli, Amatrice, Posta, Arquata del Tronto i Pescara del Tronto. Wstrząsy oszczędziły jednak najbardziej zaludnione obszary.
Autor: kło/ja / Źródło: TVN24, PAP