Wskazane przez Australijczyków miejsce, w którym być może unoszą się szczątki zaginionego 13 dni temu samolotu Malaysian Airlines, znajduje się w obrębie tzw. wiru Oceanu Indyjskiego. To miejsce to nic innego jak ogromny śmietnik ukształtowany przez odpady zostawiane przez ludzi odbywających przez setki lat podróże morskie w tamtym rejonie. Śmieci krążą w nim jak w spirali, wciąż spychane do środka przez potężne prądy oceaniczne.
W czwartek Australijska Rada Bezpieczeństwa Morskiego udostępniła zdjęcia satelitarne dwóch obiektów unoszących się na wodzie ok. 2,6 tys. km od wybrzeży Australii. Jeden z nich ma około 24 metrów, a drugi 5 metrów. Specjaliści rady ocenili, że mogą to być szczątki B777, na którego pokładzie było 239 pasażerów, ale - dodali - "lepiej się powstrzymać od wydawania sądów, póki nie przyjrzymy się obiektom z bliska".
Wir śmieci, miliony kilometrów kw. do przeszukania
Jeżeli zdjęcia satelitarne obiektów pływających na powierzchni Oceanu Indyjskiego rzeczywiście ukazują szczątki samolotu Malaysian Airlines to - choć zabrzmi to w sposób bardzo przykry - z punktu widzenia nauki jaką jest oceanografia, poszukujący boeinga Australijczycy będą mieli mnóstwo szczęścia.
W odległości 2,6 tys. km od zachodnich wybrzeży Australii rozciąga się bowiem olbrzymie wysypisko śmieci mające powierzchnię kilka razy większą od powierzchni Indii.
Istnienie tego wiru, powstałego na skutek zderzania się ze sobą wielkich prądów oceanicznych, zostało odkryte w 2010 r., choć jego obecność naukowcy zakładali od dekad, ponieważ podobne obszary rozciągają się na wodach północnego i południowego Atlantyku i Pacyfiku.
"Indyjski" śmietnik - spadek po naszych podróżach
W indyjskim "śmietniku" zbierają się wszystkie oceaniczne śmieci: odpady ze statków i zgubione towary oraz większe i mniejsze fragmenty samych statków i okrętów, które w przeszłości zostały zniszczone na Oceanie Indyjskim. Wszystkie te przedmioty, czasami o wielkich rozmiarach (np. kontenery), krążą po wodach oceanu przez dekady, aż w końcu, spychane od wybrzeży Afryki, Azji i Australii "do środka", trafiają na "wysypisko" ciągnące się na obszarze pomiędzy Australią, Antarktydą i Madagaskarem.
Po tym jak śmieci dostaną się do potężnego wiru, zaczynają w nim krążyć. Prawdopodobnie nigdy nie pojawiają się w tym samym miejscu i w zależności od pozycji, jaką zajmują (bliżej lub dalej centralnego obszaru wielkiej plamy), unoszą się na powierzchni wody lub pod nią z prędkością od kilku do kilkudziesięciu km/h.
Wielkie wysypisko nie jest tylko szerokie, ale też głębokie. W 2005 r. NASA, badająca za pomocą zdjęć satelitarnych wyciek ropy na oceanie kilkaset kilometrów na zachód od Perth, stwierdziła występowanie w rejonie ogromnych ilości śmieci. Plama miała prawie kilometr głębokości i składała się z chemikaliów, plastiku i wielu innych tworzyw "zebranych" przez wody po człowieku.
Boeing 777 Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie zniknął z radarów 8 marca, mniej niż godzinę po starcie z lotniska w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Samolot leciał do Pekinu. Koordynowane przez Malezję poszukiwania prowadzone przez wiele państw dotychczas nie przyniosły żadnych rezultatów.
Autor: adso/jk/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA/TerraMetrics