Policja z miasta Brzecław na południu Czech przeczesała pociągi zmierzające do Niemiec i wyrzuciła z nich wszystkich nielegalnych imigrantów. Na ramieniu każdego z obcokrajowców policjanci napisali niezmywalnym markerem numer porządkowy, co wywołało skojarzenia z oznaczaniem więźniów obozów koncentracyjnych przez nazistów w czasie II wojny światowej. Policja zatrzymała około 200 imigrantów i przewiozła ich do komisariatów w regionie. W środę po południu media poinformowały, że czeska policja nie będzie już zatrzymywać imigrantów z Syrii, zmierzających do Niemiec.
Agencja prasowa CTK, powołując się na czeską policję, podała, że imigranci z Syrii nie będą już zatrzymywani w czasie podróży do Niemiec.
Zgodnie z zasadami w UE, nielegalni imigranci powinni pozostać w pierwszym kraju UE, do którego się dostali. Ci jednak starają się dotrzeć do bogatszych państw, gdzie najczęściej mają rodziny i znajomych.
Imigranci numerowani
Czeski portal zpravy.idnes.cz podaje, że policja we wtorek przeczesała dwa pociągi, których kierunkiem docelowym były Niemcy: jeden z Węgier, a drugi z Austrii. Czeski policjant wyjaśnił, że to dwa główne pociągi, którymi podróżują imigranci.
Do policyjnej akcji doszło w czeskim mieście Brzecław (Morawy), które położone jest w pobliżu austriackiej i węgierskiej granicy. Z dwóch pociągów wyrzucono w sumie ok. 200 osób, które nie miały przy sobie dokumentów i ważnej wizy. Imigranci skarżyli się prasie, że zostali wyrzuceni z przedziałów pomimo tego, że mieli ważne bilety i węgierska policja pozwoliła im wsiąść do składów.
Wszyscy zostali oznaczeni przez policjantów. Na ramieniu każdego z imigrantów napisano wodoodpornym markerem numer porządkowy. W sieci pojawiło się zdjęcie czeskiego fotoreportera, na którym widać, jak policjantka "numeruje" kilkuletnie dziecko.
Czeskie media podają, że imigranci zostali zatrzymani i rozlokowani po policyjnych budynkach w kilku miastach na Morawach, m.in. Brnie, Brzecławiu i Hodoninie. Jak wyjaśniła rzeczniczka policji Katarzyna Rendlova, policja prowadzi z imigrantami "niezbędne działania".
Portal Blisty.cz podaje, że wszyscy zostaną przesłuchani, a potem służby "zdecydują, co z nimi zrobić".
"Żadne prawo nie pozwala na oznaczanie ludzi w taki sposób"
Andrew Stroenhlein z organizacji Human Rights Watch napisał na Twitterze, że zdjęcia z Czech przypominają mu wydarzenia z czasów II wojny światowej, kiedy naziści nadawali numery więzionym w obozach Żydom.
"Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, że ludzie patrzą na Holokaust i myślą, że to tylko lekcja dla Niemców i Żydów" - napisał na Twitterze.
What never stops amazing me are people who look at the Holocaust and think that it only holds lessons for Germans & Jews.
— Andrew Stroehlein (@astroehlein) wrzesień 2, 2015
Czescy prawnicy i obrońcy praw człowieka ostro skrytykowali stosowaną przez policję praktykę pisania numerów na rękach imigrantów. - Żadne prawo nie pozwala na oznaczanie ludzi w taki sposób - podkreśliła Zuzana Candigliota, prawniczka Ligi Praw Człowieka.
Rzeczniczka MSW Lucie Novakova przekonywała, że imigrantów "oznacza się", ponieważ jest wśród nich wiele dzieci. "Zależy nam, aby nie dopuścić, by dzieci się gubiły" - powiedziała.
Także rzeczniczka policji imigracyjnej Katerina Rendlova oświadczyła, że chodzi o możliwość identyfikowania rodzin. Dodała, że numer zawiera m.in. oznaczenie pociągu, którym podróżują, aby wiadomo było dokąd odesłać imigrantów. Władze czeskie stoją na stanowisku, że nielegalni imigranci powinni być odsyłani do pierwszego kraju, w którym przekroczyli granicę UE - zgodnie z tzw. konwencją dublińską.
Rendlowa zaznaczyła, że sami imigranci nie widzą problemu i wiedzą, że pisanie im numerów "jest w ich interesie". Dodała, że wcześniej otrzymywali numery na osobnych kartkach, które wyrzucali.
Innego zdania są prawnicy. - Sądzę, że imigranci godzą się na to, ponieważ myślą, że policjant ma do tego prawo - zwróciła uwagę Zuzana Candigliota. Praski prawnik Marek Dufek przyznał, że "sytuacja jest trudna, ponieważ uchodźcy nie mają dokumentów tożsamości". - Ale z punktu widzenia prawa nie jest to właściwe - zaznaczył.
Czesi nie chcą imigrantów
Portal zpravy.idnes.cz podaje, że ostra polityka Czech wobec imigrantów wynika z nastawienia społeczeństwa. Badania opinii publicznej pokazują, że Czesi stanowczo sprzeciwiają się przyjmowaniu do swojego kraju obcokrajowców z krajów ogarniętych konfliktem. 78 proc. badanych twierdzi, że na granicach powinna zostać przywrócone kontrole graniczne, nawet jeśli wiązałoby się to z ograniczeniem podróżowania przez obywateli UE. 87 proc. pytanych jest przekonanych, że imigranci stanowią ogromny problem dla kraju, a 94 proc. jest zdania, że wszyscy imigranci powinni być deportowani z Europy. Z kolei 44 proc. pytanych Czechów twierdzi, że ich ojczyzna nie powinna pomagać uchodźcom bez względu na to, czy są chrześcijanami, czy muzułmanami.
Badanie przeprowadziła agencja Focus na próbie tysiąca respondentów.
Autor: pk//gak / Źródło: zpravy.idnes.cz, Blisty.cz, Reuters