Rodzice uczniów z podstawówki numer 16 na Ursynowie twierdzą, że w szkole dochodzi do przemocy. Kontrola kuratorium potwierdziła nieprawidłowości. Dyrektorka szkoły nie zgadza się jednak z wynikami. Według rodziców, zmusza dzieci do... recytowania wierszyków na swoją cześć.
Jak informowały lokalne, ursynowskie media, w szkole podstawowej przy ulicy Wilczy Dół miało dochodzić do aktów przemocy wobec dzieci, zarówno ze strony innych uczniów, jak i nauczycieli. Na taką sytuację i na brak reakcji dyrekcji skarżyli się rodzice dwóch klas.
W kwietniu, w związku z ich skargami, kontrolę w placówce przeprowadził Mazowiecki Kurator Oświaty. W jej ramach m.in.: rozmawiano z dyrektor szkoły oraz przeprowadzono ankietę wśród dzieci uczęszczających do obu klas.
"Połowa doznała przemocy"
Rodzice przekazali nam protokoły pokontrolne. Wyniki ankiety wśród dzieci są niepokojące. – W opinii ponad połowy ankietowanych uczniów klas 5a i klasy 6c (19 osób na 42 zapytane) nie czują się oni w szkole bezpiecznie; została naruszona ich godność osobista poprzez używanie wobec nich obraźliwych słów i gestów – czytamy w protokole.
Z relacji dzieci wynika, że w placówce dochodziło do aktów przemocy zarówno ze strony innych uczniów, jak i osób dorosłych. – (…) połowa doznała przemocy od kolegów lub koleżanek; kilkoro twierdzi, że doznało przemocy fizycznej lub psychicznej od nauczycieli lub innych pracowników szkoły – dodano.
Jak wynika z protokołu, w opinii kuratorium wyniki ankiety "mogą wskazywać na nieprzestrzeganie praw dziecka w szkole”. MKO zaleca natychmiastowe podjęcie działań celem zapewnienia bezpieczeństwa fizycznego i psychicznego wszystkim dzieciom w szkole.
Dyrektor szkoły otrzymała również zalecenie zwiększenia nadzoru nad nauczycielami, szczególnie pod kątem równego oceniania zachowania wszystkich uczniów oraz przestrzegania praw dziecka. Termin na wprowadzenie tych zaleceń upłynął w minioną sobotę.
Dyrektorka odpiera zarzuty
Ale dyrektorka Iwona Grelka nie zgadza się z wynikami kontroli. Napisała do kuratorium. – Dzieci w wieku lat 11 i 12 nie są kompetentne do oceny pracy nauczyciela. Mają prawo do własnych odczuć, których nie chcemy lekceważyć, ale formułowanie opinii o pracy szkoły na podstawie subiektywnej opinii małego dziecka, bez weryfikacji prawdziwości stwierdzeń, odczuwany jako wysoce niesprawiedliwie – twierdzi dyrektorka.
Jej zdaniem, kontrolerzy nie zapoznali się z opinią nauczycieli na temat przemocy w szkole. Nie podoba się jej też, że ankietę przeprowadzono w tych dwóch klasach. – Ich wybór obarczony jest ryzykiem wypaczonych wyników z powodu długotrwałego konfliktu wśród rodziców, w który włączone są dzieci – uważa Grelka.
Dyrektorka wyciąga też inne wnioski z przeprowadzonej ankiety. – Większość uczniów lubi chodzić do szkoły (25 uczniów na 42). Zdecydowana większość lubi swoich kolegów (35 na 42). Prawie wszyscy uważają, że mają prawo wyrazić swoje zdanie (38 na 42). Analiza ankiety wyłącznie pod negatywnym kątem nie daje pełnego obrazu – zauważa dyrektorka.
W jej opinii w szkole nie było też przypadków przemocy. – Odnośnie pytania nr 9 i odpowiedzi „bili mnie i innych” oświadczam, że nikomu w szkole nie są znane takie przypadki (…) – napisała.
Zarzuca również, że w całej historii szkoły tylko raz były podejrzenia o nieprzestrzeganie praw dziecka i to dyrekcja im zapobiegła. – Organem odpowiedzialnym za taką sytuację była, według Rzecznika Praw Dziecka, Rada Rodziców, w której jednymi z najbardziej aktywnych rodziców są przedstawiciele klasy 5a i 6c – twierdzi Grelka.
Przerażeni rodzice
W sprawie szkoły zgłosili się do nas także rodzice uczniów. Ich zdaniem, mimo kontroli, nikt nie podjął żadnych działań. Oskarżają też dyrektorkę o co najmniej dziwnie działania. – Pani dyrektor całą swoją energię kieruje na obronę swojego stanowiska oraz osób, do których dzieci i rodzice zgłaszają wiele poważnych zastrzeżeń. W szkole przeprowadzono szkolenie dla uczniów, co mają mówić w przypadku takiej kontroli w przyszłości – relacjonują rodzice, którzy chcą pozostać anonimowi.
Na dzieciach miano też wymusić przygotowanie prac chwalących nauczycieli i panią dyrektor. – Wychowawcom zlecono przygotowanie dzieci do recytacji wierszyków pochwalnych, np.: "(…) Pani Dyrektor jest kochana i przez wszystkich uwielbiana, z całego serca się stara by Szkoła naszym drugim domem się stała(…)"- opowiadają rodzice.
I żądają odwołania dyrektorki ze stanowiska.
Mazowieckie Kuratorium Oświaty poinformowało nas, że zna sprawę. Odniosło się również do odpowiedzi pani dyrektor. - MKO podtrzymał wydane zalecenia - poinformował Andrzej Kulmatycki, rzecznik prasowy kuratorium.
jb/ran/r
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl