Radna się oburza, a urzędnicy tłumaczą z 72,5 tys. zł, które miasto zapłaciło za zmiany w organizacji ruchu i komunikacji w czasie koncertu Madonny. Ale dodatkowe tramwaje i autobusy czy zamykanie Saskiej Kępy kosztują za każdym razem.
- To nie jest dobry pomysł, żeby miasto dopłacało prywatnym firmom do ich imprez – komentowała swoją interpelację na łamach poniedziałkowego "Życia Warszawy" Katarzyna Olszewska, wiceprzewodnicząca rady Pragi Południe, która wystąpiła o zestawienie kosztów koncertu Madonny. I odpowiedź otrzymała.
Ile to kosztowało?
13 929 zł: tyle miasto musiało wydać na zmianę organizacji ruchu podczas koncertu. To m.in. koszt zamknięcia Saskiej Kępy dla kierowców, którzy nie mają przepustek wydawanych przez urząd dzielnicy.
- Nakłady związane były z wdrożeniem czasowej organizacji ruchu i obsługi imprezy przez komunikację zbiorową – tłumaczył w odpowiedzi na interpelację praskiej radnej wicedyrektor Zarządu Dróg Miejskich Michał Trzciński.
Taśma, obejmy, benzyna...
Na co zostały wydane pieniądze?
- To m.in. koszt żółtej taśmy samoprzylepnej, której jedna rolka kosztuje około tysiąca złotych, do tego dochodzi cena kleju. Mówimy też o montażu i demontażu słupków typu "syrena" przy przejściach dla pieszych. Przy montażu znaków pionowych zużywany jest także beton - wylicza w rozmowie z tvnwarszawa.pl Karolina Gałecka, rzecznik ZDM.
- Są również obejmy, które łączą słupek z tablicą informacyjną. Czasem trzeba ułożyć kawałek chodnika. Są także pieniądze na benzynę dla ekipy, która się tymi pracami zajmuje - dodaje i przekonuje, że w porównaniu z innymi tego typu operacjami, to nie są duże wydatki.
- Podczas wykonywania frezowania na rondzie Waszyngtona, inna jednostka miejska zapłaciła za wdrożenie czasowej organizacji ruchu ok. 15 tys. zł - zaznacza Gałecka.
... i przejechane kilometry
Dodatkowe tramwaje i autobusy, które rozwożą ludzi po imprezie, także kosztują.
Jak podaje w odpowiedzi na interpelację radnej Zarząd Transportu Miejskiego, w przypadku koncertu Madonny - tramwaje ok. 31,2 tys. zł, zaś autobusy ok. 21,6 tys. zł.
W czasie wspomnianego koncertu, na trasie PL. NARUTOWICZA – WIATRACZNA w godz. 17:00-21:00 uruchomiona została tramwajowa linia 77, a po jego zakończeniu linie autobusowe 902 i 903, a linia tramwajowa 3 oraz autobusowe 509, N33, N35, N38, N43 i N81 jeździły częściej.
- Za każdy kilometr przejechany przez komunikację miejską musimy przewoźnikom zapłacić. Tramwaje są droższe w eksploatacji, dochodzą chociażby koszty prądu - tłumaczy w rozmowie z nami Igor Krajnow, rzecznik ZTM.
- Dodatkowo, na wypadek zamknięcia mostu Poniatowskiego i związanej z tym konieczności uruchomienia komunikacji zastępczej, w czynnej rezerwie pozostawała flota taboru autobusowego, której koszt wyniósł ok. 5,6 tys. zł brutto - odpisał z kolei na pytanie radnej dyrektor pionu przewozów ZTM, Andrzej Franków.
"Zapanowałby chaos"
Po podsumowaniu widać, że Warszawa dopłaciła do imprezy ok. 72,5 tys. zł. A to nie jedyne wydarzenie, jakie odbyło się w tym roku na Narodowym i wymagało zmian w mieście. Ostatnio takie zmiany wymusił m.in. koncert zespołu Coldplay.
Czy Ratusz chce dalej ponosić tego typu koszty?
Jak przytacza "ŻW", rozmowy z operatorem stadionu, Narodowym Centrum Sportu, "nie przyniosły do tej pory efektu". Warszawa bierze odpowiedzialność na siebie:
- Gdybyśmy nie podstawili dodatkowych autobusów i tramwajów, na przystankach zapanowałby chaos - tłumaczyła dziennikarzowi "Życia" rzeczniczka ratusza, Agnieszka Kłąb. - Warto też zauważyć, że duża część osób, które dojeżdżają na koncert, to mieszkańcy naszego miasta - dodała.
"Uczestnicy mogą sami płacić"
Ekspert z kolei przekonuje, że są inne rozwiązania.
- Koszty takiej komunikacji mogą być finansowane przez uczestników imprezy masowej – przekonuje w "ŻW" Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha.
ran/mz
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl