Wiceminister Patryk Jaki oznajmił w mediach społecznościowych, że w sporze z prezydent Warszawy odnotował kolejne zwycięstwo, a Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie musiała - decyzją sądu - zapłacić karę za nieobecność na komisji weryfikacyjnej. Rzecznik ratusza studzi entuzjazm szefa komisji.
"PILNE! Kolejne zwycięstwo #komisjaweryfikacyjna! WSA odmawia HGW wstrzymania nakładania grzywien" - napisał we wtorek wieczorem na Twitterze wiceminister sprawiedliwości.
Wspominając o WSA, minister miał na myśli Wojewódzki Sąd Administracyjny.
"To kolejne po sądach cywilnych, Naczelnym Sądzie Administracyjnym, decyzji Urzędu Skarbowego -zwycięstwo #KomisjaWeryfikacyjna. HGW musi płacić" - oznajmił Jaki w kolejnym wpisie. A w załączeniu dodał skan fragmentu sądowego postanowienia. Czytamy w nim, że sąd postanawia odmówić wstrzymania egzekucji kary wynoszącej trzy tysiące. Dlaczego tylko trzy, skoro prezydent łącznie do zapłaty ma już 37 tysięcy? Postanowienie dotyczy jednej kary za nieobecność na jednej komisji - w sprawie Siennej 29.
Dwa wnioski do sądu
Aby dobrze zrozumieć całą sprawę, należy przypomnieć jeden szczegół. Po tym, jak przewodniczący komisji nałożył na Hannę Gronkiewicz-Waltz grzywnę, ratusz zgłosił do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego dwie sprawy. Pierwszy wniosek: o sprawdzenie, czy w ogóle miał do tego prawo (prezydent twierdzi, że nie). Drugi: o wstrzymanie egzekucji grzywny do czasu wyjaśnienia sprawy. Sąd zaczął od rozpatrzenia tego drugiego, nad pierwszym wnioskiem ma pochylić się 25 października.
- Rzeczywiście sąd oddalił wniosek ratusza. W uzasadnieniu stwierdził bowiem, że kwota trzech tysięcy złotych nie jest na tyle duża, aby można było mówić o jakichś trudnościach dla budżetu miasta stołecznego Warszawy czy też o takim jego obciążeniu, które spowodowałoby, że miasto nie mogłoby realizować swoich zadań - potwierdza w rozmowie z tvnwarszawa.pl Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.
Ratusz swoje, komisja swoje
I podkreśla, że w uzasadnieniu sąd posługuje się sformułowaniem "miasta stołecznego Warszawy" i mówi o "budżecie miasta", nie zaś o Hannie Gronkiewicz-Waltz jako osobie prywatnej. To z kolei ratusz odbiera jako swój sukces.
- Komisja wnosiła o odrzucenie naszej skargi między innymi dlatego, że - jej zdaniem - została złożona przez nieuprawniony podmiot. W ocenie komisji powinna być złożona przez osobę fizyczną Hannę Gronkiewicz-Waltz, a nie prezydenta miasta stołecznego Warszawy. Skoro WSA rozpoznał ten wniosek, to znaczy, że nie zgodził się z komisją. Gdyby uznał, że skarga jest złożona przez nieuprawnioną osobę, w ogóle by się nią nie zajmował – wyjaśnia Milczarczyk.
Sprawa postanowienia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego wywołała burzliwą dyskusję w mediach społecznościowych. Przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości twardo bronili swoich racji.
"Panie Rzeczniku, Sąd nie wskazał budżetu, lecz stwierdził, że grzywna nie ma negatywnych skutków dla budżetu. A egzekucja go nie dotyczy" - napisał Milczarczykowi Kamil Zaradkiewicz, przedstawiciel resortu. "Państwo tradycyjnie porażkę pokazujecie jako sukces. Ratusz we wniosku pisał o szkodach dla budżetu miasta, zatem Sąd się do tego odniósł" - dodał.
Dwugłos w sprawie sporu kompetencyjnego
To nie pierwszy dwugłos, który pojawia się w kwestii wyroków sądowych dotyczących sporów między komisją weryfikacyjną, a Hanną Gronkiewicz-Waltz. Podobny mogliśmy obserwować przed dwoma tygodniami, kiedy na temat zależności między obydwoma organami wypowiedział się Naczelny Sąd Administracyjny. Prezydent miasta przekonywała, że między ratuszem a komisją istnieje spór kompetencyjny, przez co dwa organy nie mogą rozstrzygać o tych samych sprawach dotyczących reprywatyzacji. NSA się z tym nie zgodził. Uznał, że sporu nie ma, gdyż dwa organy działają na podstawie innych podstaw prawnych i mogą (a wręcz powinny) się uzupełniać.
kw/pm