El Nino pojawiło się na Pacyfiku i prawdopodobnie pozostanie z nami co najmniej do jesieni. Jak ostrzega amerykańska Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA), anomalia przyniesie ze sobą zmiany, które przez długi czas będą kształtowały warunki na świecie. Naukowcy obawiają się, że tegoroczne zjawisko okaże się szczególnie tragiczne w skutkach.
Amerykańskie Centrum Prognozowania Klimatu (CPC) przekazało w czwartek, że na Pacyfiku pojawiło się pierwsze od siedmiu lat El Nino i najprawdopodobniej będzie ono silne. Zgodnie z najnowszymi prognozami japońskiego biura meteorologicznego istnieje 90 procentowe prawdopodobieństwo, że zjawisko to utrzyma się do jesieni na półkuli północnej. Wszystko wskazuje na to, że czekają nas spore zmiany pogodowe - przez ostatnie trzy lata wzorce pogodowe na kuli ziemskiej zdominowane były przez jego przeciwieństwo, czyli La Ninę.
CZYTAJ DALEJ: El Nino powróciło. To nie jest dobra wiadomość
"To nie burza, która uderzy we wtorek"
El Nino to naturalna anomalia pogodowa, związana z ociepleniem wód we wschodniej części Pacyfiku. Powstaje, gdy wiejące w strefie międzyzwrotnikowej pasaty ulegają osłabieniu. Słabsze podmuchy mniej skutecznie wprawiają nagrzane wody oceanu w ruch, co prowadzi do nagromadzenia ciepła w okolicach równika i oddawania go do atmosfery. Wpływa to nie tylko na warunki panujące w morzu, ale także na cyrkulację powietrza. Zmiany, jakie zachodzą na skutek anomalii, utrzymują się przez długi czas.
- El Nino to nie burza, która uderzy we wtorek, ale polega na zmianie wzorców pogodowych - wyjaśnił w rozmowie z agencją Reutera meteorolog Tom DiLiberto z Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA). - Kiedy mówimy o umiarkowanym lub silnym wydarzeniu, oznacza to, że El Nino ma większy wpływ na tworzenie wzorców atmosferycznych, które mogą utrzymywać się przez pewien czas. Im silniejsze El Nino, tym bardziej wyraźne jego skutki - dodał.
W zależności od miejsca na kuli ziemskiej, zjawisko przynosi ze sobą nieco inne wzorce pogodowe. Przykładowo, na zachodnich wybrzeżach Ameryki Południowej i Środkowej występują obfite opady, powodzie i osuwiska, ale w Australii jest ekstremalnie sucho, co zwiększa ryzyko pożarów buszu. Cyrkulacja osłabia huragany na Atlantyku, wzmacnia natomiast pacyficzne cyklony. Chociaż samo zjawisko El Nino nie zawsze przynosi ze sobą ekstremalne zjawiska pogodowe, daje on nam lepsze wyobrażenie o tym, gdzie może do nich dojść.
- Możemy przewidzieć El Nino z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, czasami nawet na sześć miesięcy do przodu. Wtedy wiemy, gdzie mogą pojawić się ekstremalne zjawiska, co pozwala na znacznie dokładniejsze planowanie - dodał DiLiberto.
O krok od rekordu
Jak wynika z danych, w latach, kiedy występuje silne zjawisko El Nino, średnia temperatura powietrza na świecie jest wyższa niż w latach, gdy go nie obserwujemy - najcieplejszym rokiem w historii był 2016, kiedy to zaobserwowano największą anomalię na Pacyfiku. Naukowcy obawiają się jednak, że przyniesione przez zjawisko ocieplenie nałoży się na to spowodowane przez postępujące zmiany klimatyczne.
- To coś niezwykłego, El Nino w momencie, gdy oceany na całym świecie są cieplejsze niż zazwyczaj - powiedział DiLiberto. - Zwykle anomalia dotyczy tylko Oceanu Spokojnego, powodując ocieplenie głównie w tropikach, z mniejszym wpływem na wody na północy i południu. Teraz jednak oceany są naprawdę ciepłe: Atlantyk, zachodni Pacyfik, Ocean Indyjski - dodał.
Jak wyjaśnił meteorolog, w takich warunkach nawet bez anomalii istnieje zwiększone ryzyko blaknięcia koralowców. Skutki nakładających się na siebie zjawisk mogą być tragiczne dla ekosystemów - podczas El Nino w latach 2015-2016 obumarła prawie jedna trzecia koralowców na australijskiej Wielkiej Rafie Koralowej. Na dodatek schłodzone przez La Ninę wody oceaniczne pochłaniały ciepło z atmosfery - teraz, gdy ocean zacznie dodatkowo ogrzewać powietrze, średnia temperatura powietrza może wzrosnąć o ponad 1,5 stopnia Celsjusza ponad poziom z epoki przedindustrialnej.
- Myślę, że rok 2024 jest tym, w którym możemy pobić globalny rekord pod względem temperatury - przekazał DiLiberto. - To oczywiście nie jest gwarantowane, bo wciąż powinniśmy brać pod uwagę pogodę i losową zmienność atmosfery. Większość najcieplejszych lat w historii wydarzyła się pod wpływem El Nino, który daje impuls do wzrostu globalnych temperatur obok tych spowodowanych zmianami klimatu - dodał.
Krucha równowaga
W przeszłości zarówno El Nino, jak i La Nina pojawiały się średnio co dwa do siedmiu lat, przy czym El Nino trwało od 9 do 12 miesięcy. To, w jaki sposób zmiany klimatyczne mogą wpływać na częstotliwość występowania anomalii, jest "ważną kwestią badawczą" - powiedział DiLiberto. Zmiany klimatu zaostrzają skutki El Nino, jednak mniej jasne jest, czy zmiany klimatu wpływają na samo zjawisko.
Naukowcy nie są pewni, czy zmiany klimatyczne przesuną równowagę między El Nino i La Niną, sprawiając, że jeden wzorzec pogodowy będzie występował częściej lub rzadziej. Jeśli temperatury oceanów wzrosną na całym świecie w jednakowym tempie, jest mało prawdopodobne, że zmieni to mechanikę całej cyrkulacji. Jeśli jednak niektóre części oceanu będą ocieplały się szybciej niż inne, może to wpłynąć na przebieg El Nino poprzez zwiększenie różnic temperatury.
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock