W jednej z angielskich wsi w hrabstwie Hertfordshire samiec myszołowca towarzyskiego atakował ludzi. Drapieżny ptak obierał sobie za cel łysych wysokich mężczyzn. Niektórzy trafiali z zakrwawioną głową do szpitala. W czwartek problematycznego osobnika udało się złapać.
Mieszkańcy angielskiej wsi Flamstead w hrabstwie Hertfordshire w ostatnich tygodniach żyli w strachu. W miejscowości pojawił się samiec myszołowca towarzyskiego. Ten duży ptak drapieżny z rodziny jastrzębiowatych, występujący w Ameryce Północnej i Południowej, atakował wysokich łysych mężczyzn. Ci musieli nosić specjalne ochraniacze na głowę, aby uniknąć zranienia.
Ptak, który jak podaje BBC prawdopodobnie uciekł z niewoli, zaatakował łącznie około 50 osób. Dla niektórych skończyło się to niewielkimi ranami głowy, inni musieli udać się do szpitala. Na zwierzę skarżyli się także pracownicy poczty.
W czwartek ptaka udało się schwytać.
- Gonił mnie po wiosce, kiedy poszedłem pobiegać. Kiedy wróciłem, usiadł na dachu mojej szopy. Sokolnik zostawił mi klatkę. Gdy ptak był metr ode mnie, rzuciłem ją na niego - przekazał Steve Harris, który złapał problematycznego myszołowca.
Burza hormonów
Jak przekazał sokolnik Alan Greenhalgh w rozmowie z BBC, agresywne zachowania były spowodowane burzą hormonów, jakiej myszołowiec towarzyski doświadczał podczas sezonu lęgowego.
- Nie chciał, żeby go dotykać. Żył sobie na wolności od listopada, co oznacza, że trwało to już długi czas - tłumaczył Greenhalgh. Dodał, że ptak był dokarmiany przez mieszkańców, co sprawiło, że był w świetnej formie fizycznej.
75-letni Jim Hewitt, mieszkaniec miejscowości, na wieść o złapaniu ptaka przyznał, że był zachwycony. Mężczyzna w ubiegłą środę poszedł po gazetę i mleko, a wrócił z zakrwawioną głową.
- Cieszę się, że nie będziemy już atakowani - żartował.
Myszołowiec towarzyski ma już nowy dom.
Źródło: The Independent, BBC News
Źródło zdjęcia głównego: prochym/AdobeStock