Sytuacja na północy Włoch jest trudna. Ulewne deszcze doprowadziły do powstania rozległych powodzi i osunięć ziemi w regionach Toskania i Emilia-Romania. Ekipy ratunkowe wciąż próbują dostać się do ludzi uwięzionych w zalanych domach.
Ulice w regionach Toskania i Emilia-Romania zmieniły się w potoki błota, a budynki znalazły się pod wodą. Ekipy ratunkowe wciąż próbują dostać się do ludzi uwięzionych w zalanych domach.
Prezydent Toskanii - Eugenio Giani - zwrócił się do rządu o uznanie stanu wyjątkowego. Dzięki temu region ten otrzyma szybką pomoc finansową.
Lokalne media podały, że w piątek we Florencji w sześć godzin spadło 70 litrów deszczu na metr kwadratowy, czyli tyle, ile zwykle notuje się w ciągu miesiąca. Najobfitsze opady zanotowano w miejscowości Vaglia - 178 l/mkw.
Ewakuowano wiele osób
Nie ma doniesień o ofiarach śmiertelnych, jednak służby przeprowadziły wiele akcji ratunkowych. W samej Toskanii z żywiołem walczyło ponad pół tysiąca strażaków, którzy w ciągu 24 godzin przeprowadzili 430 interwencji.
Nurt porwał mężczyznę
Do dramatycznej sytuacji doszło w dolinie rzeki Sieve, gdzie wezbrany nurt porwał mężczyznę. Miał dużo szczęścia, ponieważ zauważyli go jadący na zupełnie inną interwencję strażacy. Mężczyzna został bezpiecznie wyciągnięty z wody i przekazany służbom medycznym. W piątek najpoważniejsze wezwanie dotyczyło czteroosobowej rodziny z Badia Prataglia w Toskanii, którą ocalono z osuwiska.
Wzrost poziomu wody okazał się szczególnie niebezpieczny na rzece Arno, przepływającej przez Florencję i Pizę. Woda wezbrała, a szybki nurt zabierał wszystko, co napotykał na swojej drodze. W Pizie konieczne było budowanie zapór, ponieważ rzeka w błyskawicznym tempie przekroczyła poziom zagrożenia powodziowego. Sieve, która jest dopływem Arno, wystąpiła z brzegów, zalewając kilka wiosek. Konieczne były ewakuacje setek mieszkańców.
Kulminacja fali powodziowej przeszła przez Florencję w piątek wieczorem, ale władze miasta poprosiły mieszkańców o unikanie podróży co najmniej do godziny 14 w sobotę. Do wieczora fala powinna dotrzeć do Pizy, gdzie stan wody wciąż rośnie.
Służby w gotowości
Szef regionu środkowej Toskanii, Eugenio Giani, apelował w piątek do mieszkańców i turystów, aby zachowali ostrożność. Władze zapewniły, że lokalne służby ratownicze i medyczne są w stanie najwyższej gotowości.
Z uwagi na niebezpieczną pogodę w 60 gminach zamknięto szkoły. Nieczynne są też niektóre wydziały Uniwersytetu Florenckiego.
Władze zamierzają otworzyć specjalne śluzy i zbiorniki wyrównawcze, aby zmniejszyć ilość wody w Arno. Jak dodano, najgorsze ulewy już minęły, ale nie można mówić o tym, by sytuacja się unormowała. Synoptycy przewidują, że opady w północnej połowie Włoch będą dawać się we znaki jeszcze w sobotę, nie będą jednak już aż tak intensywne, jak przez ostatnią dobę.
Źródło: Reuters, BBC, Corriere Fiorentino, meteo.it