Chociaż obecnie Polska znajduje się w zatoce chłodu, w niedalekiej przyszłości widać już powrót wysokiej temperatury. Jak przekazała nasza synoptyk Arleta Unton-Pyziołek, z globalnego modelu meteorologicznego Global Forecast System (GFS) wynika, że upał zapanuje w Polsce w drugiej połowie lipca, a jego skutki odczujemy nawet przez kilka dni.
W połowie miesiąca gorące powietrze znad Afryki i Hiszpanii kroczyć ma w stronę Europy Zachodniej i Środkowej, w tym Polski - informuje synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek. Na chwilę obecną kraj znajduje się w zatoce chłodu, której wpływ utrzyma się jeszcze przez kilka dni.
Gorąco może być już w przyszłym tygodniu
Zgodnie z wyliczeniami modelu Global Forecast System (GFS) fala upałów może najwcześniej zacząć się w niedzielę 17 lipca lub poniedziałek 18 lipca. Prawdopodobieństwo rozpoczęcia się upałów w tych dniach wynosi na chwilę obecną 65-70 procent. Synoptyk nie wyklucza jednak, że gorące powietrze dotrze do nas nieco później, 20 lub nawet 21 lipca. Ale wiele wskazuje na to, że gorące zwrotnikowe masy powietrza przypomną sobie o nas.
Fala upałów zapowiada się tak samo intensywnie, jak poprzednia, czerwcowa. W zachodniej Polsce termometry mogą pokazać nawet 34-36 stopni Celsjusza, a w wielu innych regionach będzie ponad 30 st. C. Wszystko wskazuje na to, że kraj pozostanie w uścisku wysokich wartości temperatur przez kilka dni.
- Jeśli założymy, że fala upałów rozpocznie się 17 lub 18 lipca, może ona potrwać co najmniej do 21 lipca - przewiduje synoptyk. A z gorącymi masami powietrza bywa tak, że jak już wleją się nad kontynent europejski, to potrafią uformować "czapę gorąca" na długo. Znak naszych czasów - dodaje.
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/wetter3.de