Rybacy zamierzają protestować w polskich portach przeciwko unijnej polityce prowadzenia połowów na Bałtyku. Według nich obowiązujący system doprowadził do katastrofy ekologicznej w stadach bałtyckiego dorsza. Ryby są chude, zaś ich ilość znacznie mniejsza.
Rybacy chcą nagłośnić problem chudego dorsza, uzyskać rekompensaty za brak ekonomicznie opłacalnych połowów i doprowadzić do podjęcia działań naprawczych. Takie ustalenia zapadły we wtorek na spotkaniu kilku organizacji rybackich w Ustce. Protest prawdopodobnie odbędzie się w przyszłym tygodniu.
Rybi kłopot z wagą
Problem z dorszem, jak wyjaśniali we wtorek uczestnicy spotkania, polega na tym, że ryby jest w morzu za mało, a osobniki, które się wyławia, są długie i chude.
Zdaniem rybaków główną przyczyną takiej sytuacji jest niewystarczająca ilość szprota i śledzia, stanowiących główny pokarm dorsza. Jak powiedział Bogdan Młyński, prezes Krajowej Izby Producentów Ryb w Ustce, wydajność połowów dorsza jest obecnie bardzo słaba.
- Wyładunki na Aukcji Rybnej w Ustce są wręcz tragiczne. Ze 100 siatek wyciąga się zaledwie 50 kg dorsza. Taki połów nie pokrywa kosztów wyjścia w morze - podkreślał Młyński.
Kanibale w Bałtyku
Parający się rybołówstwem od 32 lat armator jednego z usteckich kutrów, Janusz Depta powiedział na wtorkowym spotkaniu, że dorsz uprawia obecnie kanibalizm.
- W 80 proc. żołądków łowionego obecnie dorsza znajduje się najczęściej młody narybek tego gatunku - podkreślił Depta.
Natomiast prezes Związku Rybaków Polskich Grzegorz Hałubek zacytował dane przedstawione w sierpniu br. przez Międzynarodową Radę Badań Morza (ICES), z których wynika, że śledziowate na Bałtyku Centralnym są w najgorszym stanie od 1970 roku.
Mają łowić rybę, której nie ma
Hałubek dodał, że wobec tego ustalone w październiku br. przez ministrów rolnictwa krajów UE limity połowowe na przyszły rok nie przystają do faktycznej sytuacji na Bałtyku.
W roku 2014 r. limit połowów śledzia na Bałtyku Centralnym podwyższono o 25 proc. w stosunku do br., dorsza ze stada wschodniego - o 7 proc. O 4 proc. obniżono natomiast kwotę dla szprota. Zdaniem Hałubka ustalony limit dla dorsza powoduje, że rybacy mają łowić rybę, której faktycznie nie ma.
Natomiast z przedstawionych we wtorek przez Deptę wyliczeń, wynika, że ogólny limit połowowy dla ryb, którymi żywi się dorsz, mimo redukcji kwoty szprota i tak będzie o 1,7 tys. ton wyższy, niż w tym roku. Według rybaków tragiczny stan dorsza w Bałtyku to efekt prowadzonych na dużą skalę połowów przemysłowych na paszę szprota i śledzia.
Kwestia sporna
Naukowcy są w tej sprawie podzieleni. Z hipotezą rybaków zgadza się prof. Wawrzyniec Wawrzyniak z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
- Przyczyn złej kondycji jakościowej dorsza bałtyckiego należy upatrywać w znacznie większych niż w poprzednich latach połowach paszowych tych gatunków (śledzia i szprota - red.), które wpływają na ograniczenie ilości dostępnego pokarmu dla dorsza - napisał naukowiec w opracowaniu przygotowanym dla Biura Analiz Sejmowych na potrzeby Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Prof. Jan Horbowy z Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni na wrześniowym posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi powiedział, że „nie widzi udokumentowanego związku pomiędzy wielkością połowów paszowych a tempem wzrostu dorsza".
- Połowy paszowe zaczęły się ponad 20 lat temu i od 20 lat są intensywne. Swego czasu były nawet intensywniejsze niż obecnie. Tymczasem spadek tego tempa wzrostu nastąpił dopiero w ostatnich kilku latach - powiedział.
Autor: mb/mj / Źródło: PAP