Pożar, który trawi lasy w Portugalii, słabnie dzięki wysiłkom 500 strażaków i prawie 250 żołnierzy. Sytuacja jest jednak wciąż niepewna z powodu wiatru, mogącego na nowo wzniecić gasnące płomienie.
Pożar, który wybuchł w portugalskim dystrykcie Algarve, opanowywało w sumie 500 strażaków korzystających ze 139 wozów strażackich i wspomaganych przez 240 żołnierzy. Udało się zapobiec przesuwaniu się płomieni na coraz to nowsze tereny.
Wietrzne zagrożenie
Niestety, sytuacja wcale nie jest w pełni opanowana. Strażakom pracę utrudnia silny wiatr, mogący na nowo wzniecić ogień.
Przez ostatnie dwa tygodnie, gdy żywioł trawił tereny kraju na Półwyspie Iberyjskim, zginęło w sumie 16 osób. Ostatnią ofiarą jest strażak, który doznał poparzeń podczas akcji gaszenia w zeszłym tygodniu. Mężczyzna zmarł w środę 1 kwietnia z powodu odniesionych obrażeń.
Spalone tysiące hektarów
- Przed ujarzmieniem czoło pożaru znajdowało się w odległości około 8 km od Lagos, popularnego kurortu wypoczynkowego na północnym wybrzeżu - poinformował Antonio Gualdino, rzecznik Narodowego Centrum Koordynacji ds. pożarów.
Państwowa Służba Leśna podała, że w 2015 roku w sumie spłonęło już 215 tys. hektarów terenu -tyle, ile zajmuje zabudowa miasta Luksemburg. Rząd Portugalii oświadczył, że wystąpi do Unii Europejskiej o zapomogę finansową dla regionów najciężej doświadczonych przez żywioł.
Autor: mb/map / Źródło: ENEX
Źródło zdjęcia głównego: ENEX