Nowozelandzką Wyspę Północną zalewa powódź. Kilka tamtejszych miejscowości jest zupełnie odciętych od świata. Ludzie chronią się przed podnoszącym się poziomem wody na dachach swoich domów. Obrona cywilna pracuje nad uruchomieniem centrów ewakuacyjnych.
- Wody powodziowe odcięły od świata wiele miejscowości Wyspy Południowej - podają nowozelandzkie media. Zalane są zarówno mniejsze, jak i większe drogi. Ci, którzy zdecydowali się po nich jechać, zostali uwięzieni przez wodę we własnych pojazdach.
Uwięzieni ludzie i bydło
Mieszkańcy najmocniej dotkniętego regionu, Kaeo, przed podnoszącym się poziomem wody chronią się na dachach swoich domów. Będą musieli na nich pozostać do czasu, aż obrona cywilna nie otworzy centrów ewakuacyjnych w miastach Whangarei i Kaeo.
Nie tylko oni nie mają jak się ruszyć - na niewielkich wyspach zieleni pośród strumieni wody i błota widać tłoczące się bydło.
Jedna powódź po drugiej
Najtrudniejszy dla miejscowych jest fakt, że Wyspa Północna nie zdążyła się jeszcze podnieść po ubiegłorocznej powodzi. Uznają to za katastrofę, która kosztuje ich naprawdę wiele.
- Tylko dzisiaj żywioł pochłonął już miliony nowozelandzkich dolarów - żali się nowozelandzkiej telewizji rolnik Ben Smith. - Tyle pieniędzy dosłownie "poszło w błoto" - zaznacza dobitnie.
Kolejne opady
W ciągu ostatnich 36 godzin na Wyspę Północną spadło tyle deszczu, ile zazwyczaj przez dwa miesiące. Meteorolodzy ostrzegają - najbliższe dni przyniosą kolejne opady.
Autor: map/ŁUD / Źródło: APTN