Z przylądka Canaveral na Florydzie wystartowała w poniedziałek rakieta Falcon 9 ze statkiem towarowym Dragon firmy SpaceX. Zarówno rakieta jak i statek zostały użyte powtórnie.
W poniedziałek wieczorem czasu polskiego z Przylądka Canaveral wystartowała rakieta Falcon 9 należąca do amerykańskiego przedsiębiorstwa SpaceX. Jessica Jensen, kierująca misją Dragon w SpaceX, podkreśliła, że już po raz drugi udało się wykorzystać powtórnie nie tylko rakietę nośną ale i statek towarowy.
Rakieta Falcon 9 poprzednio wykonała lot na orbitę w sierpniu 2017 r. a kapsuła towarowa Dragon cumowała już do ISS w kwietniu 2016 r. Powtórne wykorzystanie rakiety nośnej i statku towarowego znacznie obniża koszty lotów. Statek powinien przycumować do stacji w środę.
Eksperyment ASIM
Statek towarowy wiezie na stację 2600 kg zapasów żywności oraz materiały do eksperymentów naukowych, w tym aparaturę do badania zjawisk atmosferycznych w atmosferze ziemskiej. Przy konstrukcji tych instrumentów pracowali naukowcy z Polskiej Akademii Nauk i specjaliści z firmy Creotech Instrument.
- Mówimy o eksperymencie ASIM (Atmospheric-Space Interactions Monitor - przyp.), badającym oddziaływania między kosmosem a górnymi warstwami atmosfery - mówił w poniedziałek we "Wstajesz i wiesz" Jacek Kosiec, dyrektor programu kosmicznego realizowanego przez Creotech Instrument.
Całe urządzenie ma wymiary około 100x120x130 centymetrów i waży około 300 kilogramów. Polscy naukowcy stworzyli do niego układ zasilania. - To jest układ elektroniczny, który dystrybuuje energię otrzymywaną z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej między wszystkie instrumenty urządzenia ASIM - tłumaczył Kosiec.
ASIM zostanie przyłączony do laboratorium kosmicznego Columbus, będącego częścią ISS. - Ten moduł zostanie najpierw automatycznie wyjęty z kapsuły Dragon, która jest na szczycie rakiety Falcon 9 i następnie zostanie zamontowany właśnie na zewnątrz modułu Columbus - powiedział Kosiec.
Zagadka do tej pory nierozwiązana
Kosiec wytłumaczył, czym dokładnie zajmie się ASIM.
- Zbada rozbłyski, które w górnych warstwach atmosfery zostały po raz pierwszy zaobserwowane w latach 60., kiedy dostępne stały się loty stratosferyczne - opowiadał dyrektor programu. - Piloci myśliwców i innych wojskowych samolotów obserwowali właśnie takie dziwne rozbłyski: tajemnicze, krótkotrwałe, które z Ziemi nie mogły być obserwowane, bo z reguły towarzyszyły silnym burzom - opowiadał, dodając, że rozbłyski te mogą powodować wyładowania atmosferyczne, które znamy z Ziemi.
- Naukowcy mają teorię, która mówi, że rozbłyski w górnych warstwach atmosfery są bardzo ważne dla kształtowania się sytuacji pogodowej, która nas dotyczy, a także zachodzących w dłuższej perspektywie zmian klimatycznych - tłumaczył Kosiec.
Wysoko nad Ziemią, trwają chwilę
Same rozbłyski powstają w jonosferze, zazwyczaj na wysokości 30-100 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Nie wiadomo, jakie są przyczyny ich występowania. - Podejrzewamy, że to mogą być strumienie cząstek z kosmosu wchodzące w te wysokie, bardzo rozrzedzone warstwy atmosfery - przyznał dyrektor programu.
Badane rozbłyski trwają bardzo krótko, co jest znacznym utrudnieniem w ich obserwacji. - Wyładowania atmosferyczne, jakie możemy zaobserwować, są bardzo długie, a te trwają ułamki sekund i są bardzo trudne do obserwowania - zaznaczył Kosiec. Co więcej, zazwyczaj przysłaniają je burzowe chmury.
Z góry rozbłyski widywali astronauci z ISS. Nie wszystkie są widoczne dla ludzkiego oka, bo mogą zachodzić w obszarach promieniowania elektromagnetycznego (np. rentgenowskiego), którego ludzkie oko nie dostrzega.
Zobacz całą rozmowę z Jackiem Koścem:
Autor: ao,wd//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: SpaceX