Dwaj wspinacze, którzy zaginęli 7 marca podczas wyprawy górskiej na Alasce, zostali uznani za zmarłych. Nie można było podjąć akcji poszukiwawczej ze względu na utrzymujące się wysokie zagrożenie lawinowe.
34-letni George "Ryan" Johnson z Juneau na Alasce (USA) i 25-letni Marc-Andre Leclerc ze Squamish w Kolumbii Brytyjskiej (Kanada) nie wrócili 7 marca do bazy po tym, jak dokonali pierwszego przejścia północnej ściany głównej turni masywu Mendenhall Towers.
"Obaj mężczyźni zostali uznani za zmarłych" - głosi oficjalne oświadczenie wydane w środę przez policję.
Zespół ratowników znalazł nienaruszone stanowisko zjazdowe na jednym ze szczytów Mendenhall Towers oraz zauważył dwie liny u podstawy ściany, wpadające do "szczeliny brzeżnej" - podał serwis wspinanie.pl.
"Dalsza akcja niemożliwa"
"Ze względu na utrzymujące się wysokie zagrożenie lawinowe i związane z tym ryzyko (dla ratowników), dalsza akcja poszukiwawcza nie jest w tym momencie możliwa" - czytamy w komunikacie alaskańskiej policji.
Góra wznosi się na 2133 metry nad poziomem morza i jest oddalona o niespełna 20 kilometrów na północ od miasta Juneau.
Według mediów o tematyce wysokogórskiej, obaj mężczyźni byli doświadczonymi wspinaczami z wieloma osiągnięciami.
Autor: rzw / Źródło: TVN Meteo, Reuters, wspinanie.pl