- Są urocze, ale nikt nie lubi nadmiaru słodyczy - mówi entomolog o inwazji biedronek w USA. Miliony biedronek opanowują domy i firmy w niektórych stanach na południowym wschodzie kraju. Owadów jest tak dużo, że ludzie próbują się ich pozbyć za pomocą odkurzaczy.
Chociaż biedronki nie stanowią dla ludzi żadnego zagrożenia, w tak masowych ilościach są odbierane jako spora uciążliwość. Ludzie skarżą się, że wślizgują się przez szczeliny wokół okien i drzwi i siadają na sprzętach i ścianach, a jeśli zostaną niechcący zgniecione czy rozdeptane, zostawiają plamy.
Według specjalistów taki zauważalny skok w populacji biedronek jest typowy o tej porze roku. Właśnie jesienią opuszczają tereny rolnicze i szukają ciepłych miejsc, w których mogą spędzić zimę. Przyciągają je zwłaszcza ogrzewane budynki o jasnych ścianach.
Rozmnożyły się po łagodnej zimie
Rozwojowi tego azjatyckiego chrząszcza z gatunku Harmonia axyridis (nazywanego też arlekinem) na wschodzie i południu USA w tym roku sprzyjały dodatkowo wilgotna wiosna i poprzedzająca ją łagodna zima. Większa ilość owadów opanowała też bardziej niż zwykłe obszary i bardziej rzuca się w oczy.
- To doskonały owadzi szturm - stwierdził David Cook, entomolog z Uniwersytetu Tennessee. - Są urocze, ale nikt nie lubi nadmiaru słodyczy - dodał.
Znikną po pierwszych chłodach
Najbardziej zmasowany atak biedronki przypuściły na południowe stany. Walter Harris z Albamy usunął ze swoich drzwi kilkaset owadów. Użył do tego odkurzacza, żeby uniknąć zabrudzeń. - Jeśli je rozgnieciesz, mogą zostawić naprawdę paskudne plamy - wyjaśnił.
Owady nie są szkodliwe, ale tym, którzy odbierają je jako uciążliwość, Cook radzi, żeby dobrze sprawdzili i ewentualnie poprawili izolację domów, szczególnie jeśli mieszkają w pobliżu lasu. Według niego nakrapiani najeźdźcy powinni zniknąć w ciągu kilku tygodni, po tym jak się ochłodzi.
Autor: js/map / Źródło: ENEX