Wielka Brytania pozostaje w kleszczach "epidemii bezczynności". Niemal połowę dorosłych Brytyjczyków przerasta nawet niecały kwadrans przyspieszonego chodu dziennie.
Badacze zdrowia publicznego są zdania, że 45 procent osób powyżej 16 roku życia nie jest w stanie zmusić się nawet do 10-minutowej przebieżki. Władze Urzędu Zdrowia Publicznego Anglii (PHE) najbardziej martwią się o ponad 6 milionów osób w wieku od 40 do 60 lat, które unikają jakiejkolwiek aktywności fizycznej, bo nie znajdują dla niej miejsca w swoim napiętym harmonogramie.
Ciało jak świątynia
W ramach sporej zmiany podejścia względem tej szczególnie narażonej grupy, naukowcy postanowili po prostu postawić poprzeczkę niżej. Zamiast - jak dotąd - straszyć opieszałych rygorem 150 minut ćwiczeń tygodniowo, teraz zalecają jedynie krótki spacer każdego dnia.
Statystyka jest nieubłagana: obywatele Wielkiej Brytanii są o jedną piątą mniej aktywni niż w latach 60-tych, a przeciętny Brytyjczyk pokonuje rocznie o 24 kilometry mniej niż zaledwie dwadzieścia lat wcześniej. A przecież tym, którzy spędzą swój beztroski żywot na kanapie, zagraża cukrzyca, choroby serca oraz rak.
- Epidemia bezczynności wśród osób dorosłych odpowiada za co szósty zgon Brytyjczyka, a naszą służbę zdrowia kosztuje - rokrocznie - aż 900 milionów funtów - stwierdził rzecznik PHE.
Jak dotąd, publiczna służba zdrowia w Wielkiej Brytanii zalecała ludziom przynajmniej dwie i pół godziny aktywności fizycznej tygodniowo - przy czym za "aktywnością" kryła się też jazda rowerem czy ogrodnictwo.
Rutyna czy obowiązek?
Władze zdały sobie jednak sprawę z tego, że cel ten przerasta wielu obywateli i ograniczyły się do przystępnych dziesięciu minut spaceru dziennie. Prędkość spacerowicza nie musi przekraczać 5 kilometrów na godzinę - to wystarczy, by temperatura ciała wzrosła, a serce zabiło szybciej. Według amerykańskich badań taki spacer zmniejsza ryzyko przedwczesnej śmierci o 15 procent.
Dr Jenny Harris, która należy do zarządu PHE, bez ogródek mówi, że wysiłek jest kluczowy dla zachowania dobrego stanu zdrowia.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że na liście codziennych priorytetów aktywność fizyczna znajduje się na szarym końcu - stwierdziła. - A przecież wystarczy, że przejdziemy się do sklepu, i samo to wystarczy, by przeżyć kilka lat więcej - zapewnia.
Nowa kampania jest skierowana przede wszystkim do osób w średnim wieku, które są szczególnie narażone na choroby serca i rzadko znajdują wolną chwilę w ciągu dnia.
Statystyka pęka w szwach
Według najnowszych statystyk, 41 procent z 15,3 milionów Anglików pomiędzy 40 a 60 rokiem życia unika najlżejszego nawet wysiłku. Co gorsza, ta plaga dopadła też młodsze pokolenia. Aż 42 procent spośród dwudziesto- i trzydziestolatków nie znajduje czasu nawet na krótką przechadzkę.
Władze liczą na to, że ci, którzy wprowadzą rutynę codziennego spaceru do swojego grafiku, z większym prawdopodobieństwem podejmą też inne aktywności.
Dr Justin Varney z PHE informuje:
- Taki spacer to właściwie przyspieszony chód osoby spóźnionej, która jednak nie chce zanadto się zmęczyć. Poprawia rytm serca i lekko podwyższa temperaturę ciała - opisuje.
Naukowcy są coraz bardziej zmartwieni stylem życia Brytyjczyków. Aż 67 procent dorosłych mężczyzn i 57 procent dorosłych kobiet w wielkiej Brytanii ma nadwagę. Co więcej, aż 24 procent dorosłych Brytyjczyków - 12 milionów osób - cierpi na otyłość. Jeszcze w roku 1980 procent ten był o jedną trzecią niższy.
Cel: spal
Profesor Naveed Sattar z Uniwersytetu w Oksfordzie specjalizuje się w medycynie metabolicznej:
- Istnieje szereg dowodów na to, że taki pospieszny spacer znacząco poprawia stan zdrowia fizycznego i psychicznego, pozwala walczyć z nadwagą, a do tego nie kosztuje zupełnie nic - zapewnia. - Im prostsze jest zadanie, tym więcej osób się go podejmie. Tak już jest z troską o własne zdrowie - stwierdza.
PHE wypuściło nową aplikację - Active 10 - która pomoże Brytyjczykom przyzwyczaić się do codziennych przechadzek.
Czy zdrowy styl życia może przerodzić się w obsesję?
Autor: sj/aw / Źródło: dailymail.co.uk, PHE