Premium

Homofob nie zobaczy pary jednopłciowej, wojujący ateista - kościoła. Co może nas czekać w Metawersum

Zdjęcie: Shutterstock

Wieloryb pojawił się znikąd. Jednym machnięciem ogona wystrzelił nad powierzchnię, by kilka sekund później spaść, rozbryzgując fontanny wody. Setki przyglądających się spektaklowi uczniów nie mogły wyjść ze zdumienia. Na widzów nie spadła ani jedna kropelka, bo wieloryb wyłonił się nie z morskiej toni, a z podłogi sali gimnastycznej. Był produktem rozszerzonej rzeczywistości - technologii, która generowane przez komputer obrazy nanosi bezpośrednio na realny obraz świata widziany przez jej użytkownika, zazwyczaj za pomocą specjalnych okularów.

Firma Magic Leap zasłynęła produkcją podobnych spektakli. Miały one pokazywać rzeczywistość widzianą za pomocą tworzonych przez nią okularów. Na jednej z prezentacji gracz walczy z robotami atakującymi spomiędzy rzeczywistych mebli biurowych. Na innej użytkownik po przebudzeniu sprawdza wiadomości, prognozę pogody, kursy akcji i kupuje buty bez wstawania z łóżka. To akurat norma dla większości użytkowników smartfona, ale tutaj wszystkie okienka wyskakują bezpośrednio w jego polu widzenia. Wszyscy wiemy, że zapatrzenie się w smartfona sprzyja na przykład potknięciu się - wyobraźmy sobie teraz, co działoby się, gdyby wiadomości znienacka wyskakiwały wprost przed nami.

Takie drobiazgi nie przeszkodziły firmie zebrać od inwestorów ponad trzy miliardy dolarów na rozwój technologii. Kiedy w 2018 roku firma wreszcie pokazała swoje "magiczne" okulary, pierwsi odbiorcy zareagowali kolektywnym ziewnięciem. Zamiast holograficznych wielorybów widzieli kombinację prostych gier i aplikacji, które, choć ciekawe, trudno było uznać za rewolucyjne.

Nasza rzeczywistość pozostaje uparcie nierozszerzona.

Moda na projekty związane z wirtualną i rozszerzoną rzeczywistością wraca co kilka lat, a droga, którą biegnie rozwój komputerowych technologii, jest wybrukowana rewolucyjnymi hełmami czy okularami, które miały zmienić świat, ale których nikt tak naprawdę nie chciał. Klęski na tym polu poniosły nawet największe firmy, od Nintendo, przez Microsoft, po Google. To może się zmienić.

Między innymi, ale nie wyłącznie, za sprawą Marka Zuckerberga.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam