- Jak kurator już nie wystarczy, to się prokuratora wyśle - komentuje Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydentka Łodzi. To jedna z co najmniej trojga samorządowców, z którymi minister edukacji Przemysław Czarnek postanowił walczyć w prokuraturze. Czy to przedsmak lex Czarnek i lex Wójcik?
"Zawiadamiam prokuraturę!"
Ten zwrot w polskiej debacie politycznej występuje równie często, co "rozważam kroki prawne", "spotkamy się w sądzie" czy "moi prawnicy nad tym pracują".
Często takie ostre zapowiedzi kończą się na wielu wykrzyknikach na Twitterze lub odchodzą w niepamięć tuż po zakończeniu konferencji prasowej i wyłączeniu kamer.
Ale nie u ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
Co najmniej trzy samorządy muszą tłumaczyć się ze swojej działalności edukacyjnej przed prokuratorem po tym, jak zawiadomienie w ich sprawie złożył właśnie Czarnek. W Łodzi, Gdańsku i Warszawie prokuratorzy podjęli stosowne czynności, bo minister edukacji uznał, że interwencja kuratorium oświaty nie wystarczy, by samorządowcy działali zgodnie z prawem, czy też może raczej tak, jak on sobie życzy. Bo czy doszło do złamania prawa, to się oczywiście dopiero okaże.
Samorządowcy uważają, że minister nadużywa swojej pozycji, a to, jak ich traktuje, to tylko przedsmak tego, jak będzie się zachowywał, gdy wraz z ministrem Michałem Wójcikiem przeforsują w końcu swoje reformy.
Z czego biorą się te obawy?
Moskwa-Wodnicka zawiesza
Pierwsza o tym, że Przemysław Czarnek w przypadku prokuratury nie rzuca słów na wiatr, przekonała się wiceprezydentka Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam