Kolejny kryzys na rynkach wschodzących jest blisko - ostrzega John-Paul Smith, założyciel firmy badawczej Ecstrat. Jego zdaniem "istnieje analogia między latami 1997-1998, a tym co obserwujemy obecnie", a źródłami kryzysu mogą być Chiny i Brazylia. Jego obawy budzą także Turcja, Rosja i Polska, bo politycy w tych krajach zmierzają w kierunku rządów "autorytarnych".
To ostrzeżenie, którego nie należy lekceważyć bowiem analityk już w przeszłości, jako jeden z nielicznych, trafnie przewidział załamanie na rynkach wschodzących, które rozpoczęło się w 2011 roku. Zapowiadając przy tym spadki o ponad 30 proc. indeksu MSCI dla rynków wschodzących.
Jako strateg w Morgan Stanley z wyprzedzeniem ostrzegał również o kryzysie w Rosji w 1998 roku. Także skutecznie. - Istnieje analogia między latami 1997-1998, a tym co obserwujemy obecnie - wskazuje teraz w rozmowie z Agencją.
Przyczyny pesymizmu
Tym razem Smith widzi dwie główne przyczyny pesymizmu. Pierwszą z nich jest brak reform w państwach rozwijających się. Za główny przykład podaje Brazylię, gdzie droga do "kapitalizmu państwowego" pogrążyła gospodarkę w recesji najgorszej w tym wieku.
Martwi się też o Rosję, Turcję i Polskę, gdzie jego zdaniem politycy idą w kierunku bardziej "autorytarnych".
Jak podkreśla Smith rentowność obligacji wielu krajów rozwijających przestała być atrakcyjna, dodając, że nie będą one odporne na zawirowania gospodarcze w Chinach i Brazylii. Ocenia ponadto, że wyceny akcji z tej grupy krajów nie są tak atrakcyjne ze względu na grożące spółkom odpisy.
- Pozornie niski poziom wycen daje fałszywe poczucie komfortu - powiedział Smith.
Niepokojący sygnał z chińskiej gospodarki:
Autor: mb/gry / Źródło: Bloomberg
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock