Unia Europejska przedłuży zawieszenie środków odwetowych wobec USA do początku sierpnia - zapowiedziała w niedzielę przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Planowo miały one wejść w życie w nocy z poniedziałku na wtorek. Jednocześnie zdystansowała się od pomysłu użycia nowego unijnego instrumentu przeciwdziałania przymusowi gospodarczemu (ACI).
Chodzi o stawki w wysokości do 25 proc., które mają objąć importowane amerykańskie towary o wartości 21 mld euro. Na liście znalazły się m.in. produkty rolne, takie jak drób, owoce, orzechy i soja, a także motocykle i jachty.
Zostały one ogłoszone (i zawieszone) w kwietniu w odpowiedzi na 25-procentowe taryfy USA na sprowadzone z UE stal i aluminium.
Choć amerykańskie cła nie zostały wycofane – a w czerwcu nawet podniesiono je do 50 proc. – Bruksela zdecydowała się na ich czasowe zawieszenie na 90 dni (do 14 lipca), by "dać szansę negocjacjom" w sprawie innych taryf, tzw. ceł wzajemnych, również ogłoszonych i zawieszonych przez administrację Donalda Trumpa.
Przyszłość negocjacji pod znakiem zapytania
Od tego czasu UE i USA prowadzą rozmowy w celu wypracowania kompromisu. Jednak sobotnia zapowiedź prezydenta USA o planowanym na 1 sierpnia wprowadzeniu ceł na poziomie 30-proc. (wyższej niż pierwotnie ogłoszona stawka 20-proc. i obecnie obowiązująca 10 proc.) postawiła przyszłość negocjacji pod znakiem zapytania.
W niedzielę von der Leyen zapewniła, że chociaż "teraz jest czas na negocjacje" i że UE nadal opowiada się za rozwiązaniem wypracowanym przy stole rozmów do 1 sierpnia, to Bruksela będzie pracować nad środkami odwetowymi, by być "w pełni przygotowaną" na scenariusz fiaska rozmów i nałożenia ceł przez Waszyngton.
Już w maju Komisja Europejska zaprezentowała wstępną listę amerykańskich produktów o łącznej wartości 95 mld euro, które mogłyby zostać objęte dodatkowymi unijnymi cłami. Znalazły się na niej m.in. samoloty, samochody, whiskey i wina – towary niewpisane we wcześniejszy pakiet.
"Jeszcze nie jesteśmy na tym etapie"
Von der Leyen zdystansowała się jednak w niedzielę od pomysłu użycia nowego unijnego instrumentu przeciwdziałania przymusowi gospodarczemu (ACI), tłumacząc, że został on zaprojektowany na "sytuacje nadzwyczajne", a "jeszcze nie jesteśmy na tym etapie".
Zastosowania tego narzędzia – które umożliwia m.in. ograniczenie dostępu do przetargów publicznych firmom z krajów wywierających gospodarczą presję na UE – domagał się w sobotę prezydent Francji Emmanuel Macron, apelując o szybsze działania odwetowe ze strony Wspólnoty.
Szefowa KE zapowiedziała także dalsze wzmacnianie odporności handlowej UE poprzez dywersyfikację relacji gospodarczych. Przykładem tego – jak wskazała – jest zawarte w niedzielę polityczne porozumienie o wolnym handlu między Unią a Indonezją, które określiła jako "duży krok naprzód" i dowód na to, że UE "aktywnie poszukuje nowych, otwartych rynków".
Trzecim filarem unijnej strategii – dodała – będzie pogłębianie integracji wspólnego rynku, ponieważ "to nasza bezpieczna przystań".
Obecnie unijne produkty trafiające na rynek amerykański podlegają bazowej stawce celnej w wysokości 10 proc. Według mediów UE chce utrzymać ten poziom ceł, ale jednocześnie uzyskać zwolnienia z opłat m.in. dla samolotów, części lotniczych oraz alkoholi
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS