Cena paliw w Stanach Zjednoczonych jest najwyższa od siedmiu lat. Za galon (niecałe cztery litry) trzeba zapłacić ponad trzy dolary (ponad 11 złotych). Media alarmują, że w niektórych miejscach mogą pojawić się braki paliwa. W USA zaczął się długi weekend związany z poniedziałkowym Dniem Pamięci - w podróż ma wyruszyć 34 miliony Amerykanów.
Ostatni poniedziałek maja jest w USA obchodzony jako Dzień Pamięci Narodowej (Memorial Day). Amerykanie wspominają i czczą w tym dniu żołnierzy poległych na różnych frontach, na całym świecie. Przedłużony weekend wiąże się ze zwiększonym ruchem na drogach.
Najwyżej od siedmiu lat
Amerykanie tradycyjnie odwiedzają przy okazji Memorial Day krewnych i znajomych. Ocenia się, że w drogę wyruszy w tym roku 34 mln Amerykanów. Takie szacunki przedstawiła stacja telewizyjna ABC, która od piątku apeluje też do widzów, by przed wyjazdem upewnili się czy w regionie, który zamierzają odwiedzić, jest dostępne paliwo.
Kierowcy mogą się spodziewać na stacjach benzynowych najwyższych od siedmiu lat cen za galon (3,78 litra). Zgodnie z informacją amerykańskiej federacji kubów motoryzacyjnych – American Automobile Association (AAA) w piątek płacono średnio 3,04 dolara (ok. 11,2 zł) za galon. Jest to o 1,08 dolara (ok. 4 zł) więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, choć należy wziąć poprawkę na niższy w tamtym okresie popyt, co wiązało się z sytuacją sanitarno-epidemiologiczną w kraju. Amerykanie ograniczyli wówczas nieistotne podróże i pozostawali w domach.
Związana z tym sytuacja w połączeniu z wojną cenową pomiędzy Rosją a Arabią Saudyjską, sprawiła, że 19 kwietnia 2020 roku, że cena wydobywanej baryłki ropy naftowej tymczasowo spadła poniżej zera, co pociągnęło za sobą obniżkę cen detalicznych na stacjach benzynowych.
Oświadczenie Waszyngtonu
Po roku sytuacja uległa radykalnym zmianom. W związku z kampanią szczepień przeciwko COVID-19 i spadkiem liczby nowych zakażeń Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom poluzowały restrykcje epidemiczne, nastąpiło otwarcie gospodarki i towarzyszące mu ożywienie.
Czynniki te zachęcają do podróży. W praktyce oznacza to zwiększony popyt na paliwo i wzrost cen. Pojawił się niepokój, że nadal będą one rosnąć. Aby rozwiać te obawy władze w Waszyngtonie wydały uspokajające oświadczenie, w którym podkreślono, że wzrost cen nie jest wysoki i "wciąż porównywalny z tym, co miało miejsce w ostatnich dziesięcioleciach" - jak zaznaczyła sekretarz prasowa Białego Domu Jen Psaki.
Cytowany przez stację Fox serwis The Schork Report dostarczający m.in. wiadomości na tematy energetyczne, przyznał słuszność tej argumentacji. Zarazem jednak przestrzegł, że obecne podwyżki są zapowiedzią zwyżkowego trendu, jaki może się utrzymać przez dłuższy czas.
"Obawy o przyszłość są uzasadnione" - podkreśla The Schork Report, wskazując, że "wcześniejsze decyzje administracji skutkujące odstąpieniem od budowy nowych rurociągów i poprawy infrastruktury zaczynają teraz ujawniać swe konsekwencje".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock