Hiszpania, Malta, Albania i Belgia - to między innymi te kraje mogą trafić wkrótce na listę państw objętych zakazem pasażerskiego ruchu lotniczego z Polską. - Dla rzeszy polskich turystów może to być spory problem - powiedział na antenie TVN24 redaktor portalu branżowego fly4free.pl Paweł Kunz. Jak dodał, osoby planujące wyjazd muszą się zastanowić, czy podróż w ogóle dojdzie do skutku.
Według projektu rozporządzenia Rady Ministrów na czarną listę trafi ponad 60 krajów, z których nie będzie można przylecieć do Polski. Są to między innymi Hiszpania, Malta czy Albania. Nowe przepisy mają obowiązywać od 26 sierpnia.
- Zastanawiam się, czy projekt rozporządzenia w ostatecznej wersji będzie właśnie tak wyglądał. Dla rzeszy polskich turystów, którzy odpoczywają w Hiszpanii, może to być spory problem - powiedział Kunz.
Wyjaśnił, że jeszcze przez kilka dni, do momentu obowiązywania obostrzeń, "linie lotnicze będą realizowały część połączeń powrotnych do Polski".
Co mają zrobić osoby, którym nie uda się wrócić przed środą? - Możliwości jest kilka. Najpierw trzeba skontaktować się z dostawcą wyjazdu wakacyjnego. Jeśli to jest wyjazd samodzielny, to trzeba skontaktować się z linią lotniczą i zapytać, czy istnieje możliwość powrotu przez inny kraj, który nie jest objęty zakazem. W przypadku Balearów, jest możliwość powrotu przez Berlin, Pragę, Budapeszt - tłumaczył Kunz.
Dodał, że trochę inaczej sytuacja wygląda, gdy wyjazd odbywał się z biurem podróży. - Jeśli loty z powodu zakazu nie będą wykonywane, to biuro podróży jest teoretycznie zobowiązane do tego, by nas sprowadzić z powrotem do Polski. Jak będzie w praktyce, tego nie wiemy - podkreślił.
"Przewoźnicy reagują błyskawicznie"
Na pytanie, czy jest sens wprowadzania zakazów, skoro można wrócić z krajów objętych obostrzeniami poprzez kraje, których nie ma na liście, Kunz odpowiedział: - Co dwa tygodnie, gdy odbywa się ogłaszanie nowej listy krajów, z których nie można wrócić, problem wraca. Podobnym paradoksem jest chociażby kwestia Szwecji, do której nie mogliśmy bezpośrednio latać, natomiast pływały i wciąż pływają przez Bałtyk promy - zaznaczył gość TVN24.
- Czy jest sens takich obostrzeń? To nie jest pytanie do nas - dziennikarzy turystycznych. Patrząc na to, co się dzieje w Hiszpanii, że bez żadnego problemu będzie można wrócić do Czech, ów zakaz lotów bezpośrednich, jest zastanawiający - dodał.
Jak wyjaśnił redaktor, w przypadku problemów z powrotem, nie otrzymamy z tego powodu odszkodowania. - Linie lotnicze, mówiąc kolokwialnie, jadą na tym samym wózku co my - turyści, klienci. Oni także są ową sytuacją zaskakiwani. Niekiedy publikacja nowych obostrzeń następuje na kilkanaście godzin przed lotem do "nowego" kraju i wtedy samolot nie wylatuje - mówił ekspert.
Zaznaczył też, że zakaz lotów w praktyce oznacza brak możliwości zarówno wylotu do jakiegoś kraju, jak i powrotu z niego do Polski. - Jeśli ktoś planuje na przykład wyjazd do Albanii, Czarnogóry, Belgii, Hiszpanii musi się zastanowić, czy podróż w ogóle dojdzie do skutku. Bazując na doświadczeniu z poprzednich sytuacji - zakazów i list, przewoźnicy reagują błyskawicznie. Innymi słowy, te loty znikają z systemu przewoźnika na czas obowiązywania obostrzenia - powiedział.
Przykład Wielkiej Brytanii
Co zrobić w sytuacji, gdy już kupiło się bilety na wyjazd do kraju, który ma być w czasie wyjazdu objęty zakazem? Jak tłumaczył Kunz, należy zgłosić się do firmy, która bilet wystawiła - czy to linii lotniczej, czy też biura podróży.
- Trzeba precyzyjnie określić, jak miała wyglądać podróż, jak wyglądały kwestie z datą wylotu i powrotu. Często jest tak, że rozporządzenie wchodzi w życie danego dnia, ale jest kilka dodatkowych dni danych turystom na powrót do Polski. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Wielkiej Brytanii, która ogłoszeniu zakazu lotów do Hiszpanii dała 72 godziny na powrót do kraju bez konieczności odbywania kwarantanny - powiedział.
Dodał, że będąca na liście Hiszpania od lat była jednym z najpopularniejszych kierunków. - Lecąc wczoraj bezpośrednio na Wyspy Kanaryjskie z Katowic, już po ogłoszeniu planów zakazów, które mają obowiązywać od środy, nie widziałem, by spowodowało to niestawienie się pasażerów. Samoloty były mniej więcej wypełnione w 80-90 procentach. W większości byli to turyści, którzy lecieli na urlop - podkreślił Kunz.
Źródło: TVN24, TVN24 Biznes