Nowe świadczenie wspierające dla osób z niepełnosprawnością oraz możliwość dorabiania przez opiekunów do świadczenia pielęgnacyjnego do określonego poziomu zarobków. To główne ustalenia po spotkaniu kierownictwa Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej i części protestujących osób z niepełnosprawnością. - My będziemy mówić sprawdzam. To jest początek - zapowiadała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Katarzyna Kosecka, mama Konrada, Nikodema i Karoliny, która uczestniczyła w spotkaniu w resorcie. Propozycje krytykowała Iwona Hartwich, mama Kuby z niepełnosprawnością i posłanka Koalicji Obywatelskiej. - Dla mnie nie padła tam żadna dobra propozycja - mówiła.
W czwartek w siedzibie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej odbyło się spotkanie kierownictwa MRiPS z przedstawicielami środowisk osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów, którzy domagają się prawa dorabiania do świadczenia pielęgnacyjnego.
Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg po spotkaniu przekazała, że wśród wypracowanych rozwiązań jest nowe świadczenie wspierające, które będzie dedykowane osobie z niepełnosprawnościami. Pierwszy z trzech poziomów świadczenia ma zostać uruchomiony od stycznia 2024 roku - zapowiedział wiceminister rodziny i polityki społecznej, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Paweł Wdówik.
Wiceszef MRiPS podał, że poziom najwyższy będzie dla osób wymagających największego wsparcia i będzie równy dwukrotności renty socjalnej. Poziom drugi ma być równy rencie socjalnej, a poziom trzeci to 50 proc. renty socjalnej. Renta socjalna od 1 marca 2023 roku wynosi 1588,44 zł brutto, czyli około 1445 zł netto.
W czwartkowym spotkaniu w ministerstwie rodziny uczestniczyła m.in. Katarzyna Kosecka, mama Konrada, Nikodema i Karoliny. Pytana w "Faktach po Faktach" w TVN24, czy rządowe zapowiedzi to jest przełom, odpowiedziała, że chciałaby, żeby tak było. - Mam nadzieję, że tak będzie. To się dopiero rozpoczyna, to jest pewien proces (...) my będziemy mówić sprawdzam. To jest początek - komentowała Kosecka.
Nowe świadczenie wspierające
- Nie chodzi o samo świadczenie wspierające, chodzi o cały pakiet, rozwiązania, których jeszcze nie znamy, bo dopiero w poniedziałek dowiemy się jak wygląda ustawa o asystencji osobistej. To jest kluczowa sprawa dla wszystkich - podkreśliła.
Poza tym - jak wskazywała Kosecka - "zmieni się system orzekania od 1 stycznia 2024 roku, jeśli to co dzisiaj usłyszeliśmy wejdzie do ustawy". Aby skorzystać z nowego świadczenia trzeba będzie trzeba bowiem mieć ustalony poziom potrzeby wsparcia, określony przez wojewódzkie zespoły orzecznicze. Będzie to wartość punktowa - w skali od zera do stu punktów.
Jak tłumaczyła Katarzyna Kosecka, "założenie jest takie, że to centra orzekania (...) będą orzekać na podstawie oceny funkcjonalnej". - To są trzy grupy, które w zależności od tego, ile punktów uzyska osoba z niepełnosprawnością podczas tej procedury orzekania, takie będzie wsparcie - mówiła.
Możliwość dorabiania do świadczenia pielęgnacyjnego
Wśród omawianych tematów była także możliwość dorabiania przez opiekunów do świadczenia pielęgnacyjnego. Wiceminister Paweł Wdówik zapowiedział, że świadczenie pielęgnacyjne pozostanie "z możliwością podjęcia dodatkowej pracy i zarobkowania do poziomu mniej więcej 20 tysięcy złotych rocznie". - Szczegółowa kwota zostanie dopracowana, ale to jest mniej więcej ten poziom, którego się spodziewamy - dodał pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych.
Krytycznie tę propozycję oceniła Iwona Hartwich, mama Kuby z niepełnosprawnością i posłanka Koalicji Obywatelskiej. - Za tydzień z klubu Koalicji Obywatelskiej, z Senatu będzie bardzo dobry projekt ustawy, który mówi o tym, że rodzice na świadczeniu pielęgnacyjnym będą mogli dorabiać bezwarunkowo i bez kryterium. Ta propozycja, o której tylko słyszałam z mediów, wyczytałam w internecie, dla mnie nie jest żadną propozycją - komentowała w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Hartwich nie było na czwartkowym spotkaniu w MRiPS. W jej ocenie - po tym, co usłyszała na konferencji - to była jednak "absolutna manipulacja". - Dla mnie nie padła tam żadna dobra propozycja - powiedziała posłanka KO.
Zdaniem Hartwich - po zmianach w orzekaniu - "zrobi się dramat". - Ci rodzice nie będą chcieli stawać na komisje orzekające z tego względu, że na tych komisjach najczęściej jest zabierany stopień, czyli ze stopnia znacznego robi się umiarkowany, z umiarkowanego lekki - mówiła. - Rodzice nie będą z tego korzystali - dodała.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24