Posada przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego może być ostatnią, o której obsadzeniu formalnie zadecyduje premier Mateusz Morawiecki. Jak wskazuje w rozmowie z portalem TVN24 Biznes ekonomista Marek Zuber, dzięki mianowaniu zaufanego człowieka na szefa KNF można utrudniać wymianę kadr w spółkach Skarbu Państwa. - Może to doprowadzić do sytuacji zupełnie absurdalnych - twierdzi ekspert.
Według obecnych przepisów przewodniczącego Komisji powołuje Prezes Rady Ministrów na pięcioletnią kadencję. Formalnie urzędowanie obecnego szefa KNF Jacka Jastrzębskiego kończy się 23 listopada. W praktyce swoje funkcje może jednak pełnić dłużej, do czasu wyboru nowego przewodniczącego.
To może być ostatnie stanowisko, które obsadzi PiS. Andrzej Duda w poniedziałkowym orędziu ogłosił bowiem, że postanowił powierzyć misję sformowania rządu Mateuszowi Morawieckiemu. To on więc najprawdopodobniej formalnie zadecyduje o tym, kim będzie nowy przewodniczący.
Dziennik "Rzeczpospolita" informował niedawno, powołując się na swoje rządowe źródła, że sam Morawiecki ma brać pod uwagę głównie trzy osoby: obecnie urzędującego szefa KNF Jacka Jastrzębskiego, szefa PFR Pawła Borysa oraz Beatę Daszyńską-Muzyczkę, która stoi na czele BGK. "Ewentualną, czwartą opcją, która mogłaby liczyć na poparcie premiera jest Leszek Skiba, obecny prezes banku Pekao" - czytamy w artykule "Rzeczpospolitej".
Kluczowe stanowisko
Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego ma kluczowe uprawnienia. Jak wskazuje w rozmowie z portalem TVN24 Biznes ekonomista Marek Zuber, "KNF kontroluje, jak sama nazwa wskazuje, cały sektor finansowy w bardzo szerokim obszarze, w tym banki, firmy ubezpieczeniowe, firmy doradcze związane z rynkami finansowymi".
Ekspert zwrócił jednak szczególną uwagę na jedną prerogatywę szefa KNF, która może mieć kluczowe znacznie przy zmianie władzy. - Przewodniczący KNF może także, a może przede wszystkim, wyrazić zgodę na obsadzenie składów zarządów i rad nadzorczych w wielu przypadkach, w tym także spółek Skarbu Państwa - wyjaśnił.
Według Zubera "można w ten sposób utrudniać wymianę kadr w spółkach Skarbu Państwa, które podlegają nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego". - To są między innymi banki, ale także na przykład PZU, jedna z najważniejszych polskich firm. Komisja Nadzoru Finansowego pokazała już, że może wiele rzeczy w ten sposób rozgrywać i to już za tego przewodniczącego - mówił ekspert.
Stwierdził, że sam zna przykład człowieka, który czekał aż dwa lata na zgodę KNF na objęcie funkcji w zarządzie jednego z polskich towarzystw funduszy inwestycyjnych. - Mogę wyobrazić sobie pewne rozgrywanie różnego rodzaju osób w związku ze zmianami, które nowa koalicja chce wprowadzić, czyli wymienić znaczą część kadr w spółkach Skarbu Państwa - mówił.
- Oczywiście można teoretycznie w większości przypadków być w zarządach i nie mieć zgody Komisji Nadzoru Finansowego. Zazwyczaj jednak przynajmniej jedna osoba musi mieć takie zgody i to jest element ograniczający możliwe zmiany. Oczywiście może to doprowadzić do sytuacji zupełnie absurdalnych - przewidywał Zuber.
- Potrafię sobie wyobrazić, że będziemy mieli nowych członków zarządu, którzy będą nie miesiącami, ale latami czekać na decyzję KNF - ocenił.
"Brak stabilności nigdy nie jest dobry"
Ekonomista podkreślał, że powołania nowych osób na ważne stanowiska w momencie zmiany władzy zdarzały się już wcześniej. - Już historycznie mieliśmy przykłady, i to wcale nie w wykonaniu PiS-u, gdy takie stanowiska były w ostatniej chwili obsadzone, jeszcze ludźmi z poprzedniego rozdania. My wystosowaliśmy apele, aby tego nie robić, w związku z tym, że jest nowe rozdanie polityczne. Ale nie ma czegoś takiego, jeżeli chodzi o polskie standardy - ocenił.
Zdaniem eksperta przez takie zamieszanie Polska może być "fatalnie" postrzegana za granicą. - Możemy sobie z tym poradzić, ale to jest fatalny przykład dla świata, byłoby to niepoważne. Jednak te procedury powinny być zachowane. Będziemy mieć wielkie wyzwania dotyczące różnych obszarów, będzie trzeba to finansować, będą to robiły banki, których zarządy zatwierdza KNF. Taki brak stabilności nigdy nie jest dobry - podsumował ekonomista.
Źródło: TVN24 Biznes