Poręczenie majątkowe będzie mógł wpłacić tylko sam podejrzany lub oskarżony - informuje "Rzeczpospolita". Dziennik zwraca uwagę, że takim osobom nie będzie mogła już pomóc rodzina lub znajomi.
"W autopoprawce do zmian w procedurze karnej, która trafiła do Sejmu, PiS chce zabronić zbierania pieniędzy na kaucję, która może zastąpić areszt. Prokurator będzie mógł uzależnić ich przyjęcie od wykazania przez składającego poręczenie, że są legalne. Mają to weryfikować prokuratura i służby" - czytamy w dzienniku.
"Rzeczpospolita" pisze, że propozycja zmiany przepisów oburza prawników.
"Kolejna nieszczęśliwa propozycja"
– To kolejna nieszczęśliwa propozycja – mówi "Rz" warszawska sędzia Barbara Piwnik, która od lat podkreśla, że poręczenie majątkowe powinno być stosowane jak najczęściej – i nawet jest skuteczniejsze, gdy podejrzanego czy oskarżonego wspierają finansowo inne osoby. "Bo to w ich interesie leży, by ze względu na nieodpowiedzialne zachowanie podejrzanego ich środki nie przepadły" - wyjaśnia dziennik.
Gazeta podaje, że autorzy pomysłu uzasadniają, że gdy na kaucję zrzucają się osoby inne niż podejrzany czy oskarżony, następuje rozerwanie związku między odpowiedzialnością a ryzykiem utraty środków. "Jeśli np. oskarżony nie stawi się na rozprawę czy przesłuchanie, to przepadną nie jego pieniądze, ale innych" - czytamy.
"Rz" wskazuje, że z reguły sądy wyznaczają kwoty poręczeń na kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych. Rekordowa była kaucja za wolność Piotra Osieckiego, głównego akcjonariusza Altus TFI – 108 mln zł. Na poręczenie dla niego zrzucili się najbogatsi biznesmeni.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock