Ciągle oceniamy rząd po tym, ile pieniędzy zostawia nam w kieszeni, ale powinniśmy oceniać po tym, co zrobi z tymi pieniędzmi, które nam zabiera - powiedział na antenie TVN24 dr Robert Sobiech z Centrum Polityki Publicznej Collegium Civitas.
W sobotę w Warszawie odbyła się konwencja programowa, na której prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki zaprezentowali Polski Ład, czyli program społeczno-gospodarczy na okres pocovidowy, a którego fundamenty - jak mówią rządzący - to m.in.: 7 proc. PKB na zdrowie; obniżka podatków dla 18 mln Polaków, inwestycje, które wygenerują 500 tys. nowych miejsc pracy, mieszkania bez wkładu własnego i dom do 70 mkw. bez formalności, a także emerytura do 2500 zł bez podatku.
- To jest to, co Polacy lubią w działaniach PiS-u, ale pomijają główną kwestię – co dzieje się z tymi pieniędzmi, które PiS nam zabiera, na co idą nasze podatki - ocenił prezentację Polskiego Ładu Sobiech.
"Tu politycy są bardziej oszczędni w słowach"
Gość "Wstajesz i wiesz" zwrócił uwagę, że w ponad 130-stronnicowym dokumencie brak konkretów co do terminów i efektów propozycji. - Tu już politycy PiS są trochę bardziej oszczędni w słowach. Ten program zawiera całą masę rozmaitych, fajnych zapisów, ogólnych, co tam będzie robione w sferze edukacji, czy kultury. Jest tam chyba kilkadziesiąt tych zapisów. On w przeciwieństwie do poprzedniej strategii, Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, nie mówi jeszcze nic, kiedy to ma być zrobione, z jakim rezultatem, jak rozliczać - mówił.
Zdaniem socjologa, Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju była "dokumentem bardzo precyzyjnym, on mówił, jaki poziom usług publicznych na przykład osiągniemy w jakim czasie".
- Problem polega na tym, że nikt z tego rządu nie rozliczył, ani rząd sam się nie rozliczył - podkreślił ekspert.
- Oprócz jednego głównego przekazu, który polega na tym, że będziemy budować nową klasę średnią, bo na tym się koncentrował prezes Kaczyński, to przekaz jest następujący: zabierzemy obecnej klasie średniej, a damy tym, którzy marzą, by do niej dołączyć - stwierdził.
Prawica znów Zjednoczona?
Pytany o to, czy podziały w ramach Zjednoczonej Prawicy zostały zatarte odpowiedział, że one "nie ucichły, za chwilę będzie kwestia nowych podatków, to zobaczymy jak zachowa się Porozumienie Jarosława Gowina, które reprezentuje trochę inną grupę wyborców niż twardy elektorat PiS".
- Na pewno ten symbol trzech polityków (..) jest takim sygnałem, że te rządy Zjednoczonej Prawicy jeszcze przez jakiś czas potrwają - ocenił.
Socjolog odniósł się też do tego, czy Polski Ład jest zwiastunem przyspieszonych wyborów parlamentarnych.
- Jest taki scenariusz, który zależy od tego jak silna i sprawna będzie opozycja. Jeden ze scenariuszy przy słabej, rozbitej opozycji, gdy PiS odzyska swój poziom poparcia, który stracił na przestrzeni ostatniego roku, polega na tym, że możemy liczyć się z wyborami wiosennymi. Więc w tym sensie podróże premiera i polityków PiS-u, którzy mają wypisane na sztandarach, ile to pieniędzy Polacy dostaną mogą być uznawane za kampanię wyborczą. Rolą opozycji i środowisk eksperckich jest natomiast pokazanie, co PiS z tymi pieniędzmi podatnika robi. Tu jest już znacznie gorzej, bo jak się przyjrzeć tym sztandarowym programom PiS (..), to bardzo wiele z nich skończyło się fiaskiem - stwierdził.
- Słowo "aspiracje" pojawiało się w tym wystąpieniu chyba kilkanaście razy. To jest program adresowany do tych, którzy uważają, że PiS dodał im pieniędzy i jeszcze teraz trochę doda. Zupełnie nie było mowy o tym, co można za te pieniądze kupić (..) za to nie kupi się dobrej służby zdrowia, za to nie wynajmie się mieszkania dla dziecka, które chce studiować na dobrym uniwersytecie - wymieniał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP