KE zarekomendowała w środę zamknięcie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski. Czy to otwiera drogę do obniżenia podatków i podwyżek w budżetówce? Eksperci twierdzą, że do tego jeszcze daleka droga. - Polski deficyt jest cały czas duży - ocenia prof. Witold Orłowski z PwC. - Nie możemy podejmować decyzji, które będą ograniczały stronę dochodową - dodaje ekonomista Adam Antoniak. - Nawoływanie do obniżenia podatków to jest akurat to, czego nie powinniśmy robić - twierdzi prof. Stanisław Gomułka z BCC.
Ekonomista Banku Pekao SA Adam Antoniak ocenił, że to pozytywna informacja, ale nie jest to jakiś wielki przełom w ocenie wiarygodności kredytowej Polski. Jego zdaniem na pewno jest to pozytywne z punktu widzenia postrzegania wiarygodności Polski, natomiast niekoniecznie musi to znaleźć odzwierciedlenie w oficjalnych ocenach agencji ratingowych.
Przełom?
- Ze strony niektórych agencji mieliśmy już pozytywne informacje, zmianę perspektywy ratingu na pozytywny, natomiast sam fakt ograniczenia nadmiernego deficytu, to jest coś, co było oczekiwane, z tym, że w roku przyszłym. Nastąpiło to wcześniej, niż rynek się tego spodziewał i inwestorzy się tego spodziewali. Reakcje są dość wyważone i spokojne, to znaczy, że nie jest to jakiś wielki przełom w ocenie wiarygodności kredytowej Polski - powiedział Adam Antoniak. Według niego jest mało prawdopodobne w tej chwili, żeby zdjęcie procedury nadmiernego deficytu spowodowało np. obniżenie przez rząd stawek VAT czy wzrost płac w budżetówce. - Jesteśmy na ścieżce ograniczania deficytu, natomiast jest chyba zbyt wcześnie, żeby pozwolić sobie na utratę czujności i na nieco poluzowania, jeśli chodzi o decyzje po stronie wydatkowej. Jeżeli chcemy utrzymywać deficyt w ryzach poniżej 3 proc. PKB, to nie możemy podejmować decyzji, które będą ograniczały stronę dochodową. Wydaje mi się, że przynajmniej w perspektywie tego roku i przyszłego jakichś bardzo zdecydowanych decyzji w tym zakresie nie będzie - zaznaczył Antoniak. Ekonomista PwC prof. Witold Orłowski twierdzi, że rekomendacja KE nie oznacza, że nasze finanse publiczne są w idealnym stanie. Zauważył też, że polski deficyt jest cały czas duży, nie ma pola do jakichkolwiek "szaleństw" w polityce fiskalnej. - Można sobie wyobrazić jednak w miarę poprawiania finansów publicznych powtórną obniżkę stawek VAT - mówił.
Będą obniżki?
Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka przekonuje, że rząd powinien ograniczyć deficyt do zera i przestrzegł przed rozluźnianiem polityki finansowej.- Zwiększanie wydatków i obniżanie podatków może Polskę wtrącić ponownie w obszar nadmiernego deficytu – wskazał prof. Gomułka. Ekspert ocenił, że Polska nadal jest w sytuacji potencjalnego zagrożenia dla finansów publicznych i - jeśli rząd nie będzie uważny - w razie pogorszenia sytuacji może znów znaleźć się w obszarze nadmiernego deficytu. - W dalszym ciągu podstawowym obowiązkiem rządu powinna być dbałość o to, żeby znaleźć się w pobliżu zerowego deficytu budżetowego, a nawet nadwyżki – po to, żeby mieć tę “poduszkę bezpieczeństwa”. Na razie jej nie mamy i nawoływanie teraz do obniżenia podatków czy podwyższenia wydatków to jest akurat to, czego nie powinniśmy robić - podkreślił.
Podwyżki w budżetówce?
Główny analityk Xelion Piotr Kuczyński uważa, że decyzja KE może spowodować odblokowanie budżetowych możliwości państwa. Jego zdaniem zablokowanie sprowadzało się do tego, że podatek VAT nie mógł wrócić do poziomu 22 procent, a płace w sferze publicznej były zamrożone. - Teraz najpewniej zostaną odmrożone fundusze płac w sferze publicznej, czyli administracji publicznej i to jest plus - podkreślił Piotr Kuczyński. - Minusem jest to, że przed wyborami takie zdjęcie procedury nadmiernego deficytu może spowodować nacisk różnych polityków na rząd, żeby dawał wyborcom “podarunki”, choćby nawet w postaci ulgi, czyli kwoty wolnej od podatku lub minimalnego wynagrodzenia. Zapowiada się, że w tym roku będziemy mieli deficyt 2,8 proc. PKB, czyli tylko 0,2 punktu procentowego do 3 proc., czyli tego poziomu, którego przekroczenie powoduje uruchomienie procedury nadmiernego deficytu. Wielkiego pola manewru nie będzie, ale myślę, że powrót do 22 proc. VAT i odblokowanie zamrożenia płac w budżetówce, szczególnie przed wyborami będzie prawdopodobne - zaznaczył Kuczyński. Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha uważa, że w roku wyborczym rząd może - niezależnie od zdjęcia procedury nadmiernego deficytu - poluzować dyscyplinę finansową. - I tak będą miały miejsce pewne decyzje polityczne, które zwiększają wydatki rządowe mogące - w oczach rządzących - korzystnie oddziaływać na ich szanse wyborcze - ocenił Sadowski.
Ekonomista Credit Agricole Krystian Jaworski ocenił, że zdjęcie z Polski procedury nadmiernego deficytu nie oznacza, że rząd zabierze się za np. obniżanie podatków. Jaworski podkreślił bowiem, że przedstawiciele MF mówiąc o możliwościach, jakie dałoby zdjęcie procedury przez KE zaznaczali, że nic nie obiecują. - Samo zdjęcie procedury nie ma jakiegoś dużego wpływu gospodarczego, wpływa natomiast pozytywnie na postrzeganie naszej wiarygodności. Efektem większej wiarygodności może być zwiększenie zainteresowania zagranicznych inwestorów naszym długiem, inwestycjami w polskie obligacje, ale nie nastąpi to z dnia na dzień - podkreślił Jaworski.
Decyzja KE
Unijny traktat stanowi, że państwa członkowskie powinny unikać nadmiernych deficytów budżetowych. Procedura nadmiernego deficytu to narzędzie dyscyplinujące rządy, które nie prowadzą odpowiedniej polityki fiskalnej. Unia, na wniosek Komisji, może nałożyć procedurę, jeśli w danym kraju deficyt przekroczył 3 proc. PKB lub dług jest wyższy niż 60 proc. PKB. Objęte procedurą państwo powinno stosować się do zaleceń Rady UE, czyli grona unijnych ministrów finansów. UE wyznacza termin na doprowadzenie finansów publicznych do porządku, jednak często są one przedłużane. Jeśli państwo nie wykonuje zaleceń, możliwe są kary, takie jak konieczność wpłacenia na nieoprocentowany depozyt kwoty odpowiadającej 0,2 proc. PKB danego państwa Polska była objęta procedurą nadmiernego deficytu od 2009 r., co oznaczało, że musieliśmy się stosować do zaleceń Rady UE, czyli grona unijnych ministrów finansów. Zdjęcie procedury otwiera drogę do obniżenia przez rząd stawek VAT i wzrostu płac w budżetówce, a także przeznaczanie wyższych kwot np. na badania i rozwój. Obecnie procedurą, poza Polską, objęte są: Chorwacja, Malta, Cypr, Portugalia, Słowenia, Francja, Irlandia, Grecja, Hiszpania i Wielka Brytania. W przeszłości procedurą objęte były także inne kraje, a jedyne państwa UE, wobec których nie stosowano procedury, to Estonia i Szwecja.
Autor: msz/ / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu